Jako kibice, jesteśmy najczęściej obserwatorami tego, co poczynają zawodnicy i włodarze. To podobnie jak w polityce, tyle że jeśli w hokeja nie umiesz, to tracisz robotę. Oczywiście mamy jakiś tam pośredni wpływ na to, co dzieje się z naszymi ulubieńcami. Kibice przestaną chodzić na mecz drużyny NHL – ta się przeniesie albo po prostu przestanie istnieć. Kibice przestaną chodzić na mecz drużyny THL? Ta może i tak dostanie dotację i nie będzie musiała się przejmować tym, czy ktoś przychodzi na mecz. Dążę do tego, że możemy zrobić różnicę. Wyślijmy wspólnie Krzyśka Maciasia do NHL!
Dał nam przykład Pat Rokicki, jak naciskać mamy
Kilka lat temu, gdy wszyscy czekaliśmy na to, co najlepsza liga świata pocznie z grającym wówczas w lidze OHL Alanem Łyszczarczykiem, redaktor Rokicki słusznie stwierdził najwyraźniej, że od siedzenia to można najwyżej dostać hemoroidów. Zakasał więc rękawy i wysmażył post na platformie Twitter, gdzie zachęcił jeden klub NHL do pozyskania „Łychy”. Następnie po kolei nominował kolejnych kibiców z Polski, by ci zarzucili portal społecznościowy wpisami o polskim napastniku w ten sposób kreując ruch w sieci, który prowadził do młodego zawodnika.
Oczywiście, że już w momencie pisania artykułu usłyszałem grono ekspertów i kanapowych strategów mówiących „no i gówno z tego wyszło. Kojot”. Łyszczarczyk nie dostał się do najlepszej ligi świata, a obecnie odrzucił chyba propozycje zza granicy, by kontynuować karierę w barwach GKS Tychy. Niemniej na polskim hokejowym Twitterze było o nim głośno, kibice z Ameryki Północnej również mieli okazję natknąć się na wzmianki o naszym zawodniku. Od razu odpowiadam na pytanie skąd u mnie optymizm, że ktoś z USA lub Kanady czyta rzeczy od polskich kibiców hokejowych? Jeśli wiralowym stał się mój wpis, gdzie zagroziłem, że przestrzelę sobie jaja pistoletem do gwoździ jeśli Utah Hockey Club dostaną pierwsze miejsce w nadchodzącym drafcie, to merytoryczne wpisy o zawodnikach mogą z pewnością dużo więcej.
Wysłanie Krzyśka do NHL to tylko część planu
Podczas tegorocznych MŚ Elity raczej mało kto spodziewał się, że nasza reprezentacja wygra ten turniej. Ba, jeśli ktoś wykonał taki zakład u bukmachera, to stawiając nawet 100 zł, w razie wygranej, mógłby o końca życia produkować gazy w element umeblowania służący do siedzenia. Czy powstrzymało to polskich kibiców od tłumnego przyjścia na mecze, kibicowania i zwrócenia uwagi fanów tych najlepszych ekip? Ani trochę. W ten oto sposób bardzo wielu Szwedów, Norwegów i Kanadyjczyków dowiedziało się, że w kraju niedźwiedzi polarnych i mamutów jest liga, są zawodnicy i jest zainteresowanie. Udział kadry był jedynie jednym z elementów promocji, na który złożyliśmy się wszyscy.
Na to właśnie zapewne liczy Rokicki pisząc na Twitterze do wszystkich ekip NHL. Nie pytajmy zatem, co Patryk może zrobić dla Maciasia. Spytajmy co my możemy zrobić dla naszego największego hokejowego talentu od czasu Mariusza Czerkawskiego.
Spamuj, truj, reprezentuj
Po pierwsze wykorzystaj swoje zasięgi, jakie by one nie były, do zwiększenia popularności naszego zawodnika. Oczywiście, bramki zdobyte w kadrze zrobią robotę, ale do ludzi z NHL bardziej trafiają osiągnięcia dokonane na ich ziemi. Wchodzimy zatem na profile Prince Albert Raiders, obecnej ekipy Krzyśka i szukamy zdobywanych przez niego goli (a trochę ich było). Udostępniamy, chwalimy, dodajemy polskie flagi. Fakt, że Polska nie kojarzy się z natłokiem talentu hokejowego nie pomaga, ale jeśli oznaczeń biało-czerwonych będzie coraz więcej, to przestaniemy się kojarzyć jedynie ze szpachlowaniem bitych aut i przekręcaniem liczników w passerati a dołączymy w końcu do mapy miłośników najlepszego sportu na świecie
Wykorzystajmy porażkę piłkarzy
Nie znam się na piłce nożnej ani troszkę, ale obejrzałem radosną twórczość naszych kopaczy. Przez chwilę było mi smutno, bo wiadomo - „niby człowiek wiedział, a się łudził”. Po chwili jednak dotarło do mnie, że skoro im nie zależy (a ewidentnie mają tę kadrę gdzieś), to trzeba na ich plecach promować hokej. Nie bójmy się zatem stwierdzeń w social mediach, że „piłkarzom nie zależy, ale hokeistom tak”, albo że mamy w naszym świadku takiego Lewego, ale z chęciami. Tak, słyszę was, zagorzali kibice kadry, którzy już rzucacie we mnie inwektywami obraźliwie określającymi pracę ciałem.
Nie zmienia to faktu, że każdy z was przynajmniej uśmiechnął się na widok memu, który mówi, że gdyby Milik strzelał do Tupaca, to dziś raper miałby 58 lat. Tak więc darujmy sobie jakieś udawane sentymenty i wykorzystajmy fakt, że piłkarzom się nie chce. Krzyśkowi się chce, więc oznaczajmy, hasztagujmy wszystko co związane z piłką i piszmy o młodszym z braci Maciasiów. Czy jest to pozyskiwanie elektoratu negatywnego? Z całą pewnością, ale kibice piłki nożnej potrafią być lojalni i oddani jak mało kto, a takich w hokeju nigdy za wiele.
Oznacz, przekierowuj, decyduj
Pozostaniemy w temacie mediów, bo cały czas mówimy o kibicach przebywających w ojczyźnie, w której prąd drożeje mimo, że wszędzie indziej tanieje. Dziennikarzy hokejowych o dużej renomie jest wiele, ale znajdźmy w Internecie takich tuzów jak Elliott Friedman, Greg Wyshynski, Craig Morgan czy Kevin Weeks. Są to luzie o potężnych zasięgach, insiderskich informacjach i niesamowitym szacunku w społeczności. Niech pod ich wpisem znajdzie się cokolwiek o Maciasiu. Napiszą, że Jason Woll z Toronto podpisał nowy kontrakt? Dopisz, że tego samego życzysz Krzysztofowi Maciasiowi z Prince Albert Raiders. Napisz cokolwiek pozytywnego, by nazwisko Maciaś już niedługo stanowiło wyzwanie dla czołowych komentatorów hokejowych, jak nazwisko Aśki Jędrzejczyk stanowiło wyzwanie dla Dany White’a i Bruce’a Buffera. Jeśli myślisz, że nie masz wpływu robiąc takie rzeczy to pomyśl o tym, w jaki sposób popularność zdobyła ostatnio „hawk tuah girl” jeśli nie ustawicznym pisaniem o niej? Jakim cudem ciągle mówimy o Davidzie Beckhamie, piłkarzu który poważnie nie grał od tysięcy lat? Bo się o nich mówi. Oczywiście, Krzysiek to żaden celebryta, ale zdecydowanie osobowość. Mówi świetnie po angielsku, więc wytnij fragment jego wypowiedzi albo wrzuć uśmiechnięte zdjęcie. Gość zachęca do patrzenia na niego i słuchania jego wywiadów – trzeba to tylko pokazać.
Kojot, a ty nie decydują czasem umiejętności?
Tak, ale nie tylko. Łyszczarczyk nie dostał się do NHL i być może brakowało mu umiejętności. Trzeba jednak pamiętać, że draft to także konkurs popularności. Dla porównania (dziwnego, ale ja inaczej nie umiem), gdy co roku odbywają się castingi do Dallas Cowboys Sweethearts czyli cheerleaderek drużyny Cowboys z NFL, to taniec to jedynie część ich CV. Są one lustrowane pod kątem edukacji, wypowiedzi a nawet błysku w oku i codziennych zajęć.
Dużo trudniej jest zyskać pełen obraz zawodnika, który przyjechał do Ameryki Północnej z dalekiego kraju. Tak więc musimy im w tym pomóc. Trzeba wrzucić Krzyśka jak się uśmiecha, jak mówi coś śmiesznego, cokolwiek. Jeden z czołowych dziennikarzy pisał do mnie w zeszłym roku pytając o Maksymiliana Szubera ponieważ informacji o nim było tak mało, że dzieciak mógł zniknąć. Jeśli ktoś spyta mnie o Krzyśka to zrobię wszystko, by przedstawić go jako Thermomixa wśród napastników i Rolexa wśród osobowości, ale póki tak się nie stało – wszyscy „spamujmy” media zachodnie jego osobą. O Alanie Łyszczarczyku tak czy siak wiedziano zbyt mało, było o nim zbyt cicho a to utrudnia agentom zadanie.
Co ty zrobiłeś, Kojot?
Prawdę mówiąc, ciągle niewiele. Zainspirował mnie Patryk, który dzielnie ciągnie lokomotywę na stację Maciaś w NHL. Obiecuję poprawę i zmotywowany przez Patryka, zamierzam truć lidze o istnieniu rodaka, z którego dumny jestem jak jasna cholera.
Zawsze coś możemy. Jesteśmy zepsuci przez polski hokej i mamy w głowie przekonanie, że nie mamy wpływu na hokejowe podwórko. Otóż mamy i mieć musimy. Jeśli uda nam się wspólnymi siłami przyczynić się do tego, że Krzysiek zagra w NHL, wszyscy sobie o nas przypomną, znowu będziemy mieć niedzielnych kibiców, piknikowców i przyszłych zapaleńców.
Kibice piłkarscy czekają na to, by dowiedzieć się o hokeju, o sportowcach, którym się chce i którzy nie wykonują potrójnego salta z fikołkiem i stójką na fiu*** kiedy ktoś zmierzwi im włosy łokciem.
Czytaj także: