Jestem wiernym fanem śledzenia wszystkich najnowszych teorii spiskowych. Głównie dlatego, że ciągle się one potwierdzają, co prowokuje konieczność powstawania nowych, więc contentu jest tu pod dostatkiem. Czy człowiek wylądował na Księżycu? Czy to przypadek, że niemal cały świat jednocześnie kazał wytrzymać obywatelom „najwyżej dwa tygodnie”? Czy konflikty zbrojne są „promowane” w tym samym czasie, by kierować społeczeństwami światowymi? Wreszcie, czy niedorzeczność afer w polskim hokeju to jakieś celowe działanie? Czy mityczni „oni” (kimkolwiek są ci słynni oni we wszystkich teoriach na temat tego, kto rządzi światem) sprawdzają gdzie jest granica głupoty albo wytrzymałości nas kibiców, zawodników i trenerów? Czy powinniśmy się wkurzyć i zaprotestować czy zwyczajnie zrobić sobie foliowe czapeczki i zrzucić to wszystko na 5G i żaby-obojniaki?
„Nie będziesz nic posiadał i będziesz szczęśliwy”, czyli Nowy Ład w Nowym Targu
Gdybym napisał, że problemy z wypłacaniem zawodnikom wynagrodzeń są nie do pomyślenia, to starsi kibice polskiej ligi zabili by mnie śmiechem na czternaście różnych sposobów. Do dziś pamiętam historie opowiadane mi przez byłych zawodników o graniu za darmo kilka sezonów i rozmowach z prezesami, gdzie dosłownie mówiono im „grajcie, grajcie a pieniądze w końcu będą”. Jak gdyby miało to wtedy jakikolwiek związek ze sobą. Tak więc afera wokół drużyny z Nowego Targu mnie nie zdziwiła. Chociaż może trochę?
No bo trudno o większą ironię niż fakt, że drużyna uzbrojona od niedawna po same zęby (sportowo oczywiście) nie zabezpieczyła wypłat zawodników. Natomiast ja upatruję tu spisku kosmitów i odpowiednich „elit”, które ukrywają przed nami fakt istnienia istot, które potajemnie nami władają. Dlaczego jestem o tym przekonany?
W połowie stycznia ukazuje się oświadczenie PZU Podhale Nowy Targ, w którym dowiadujemy się, że klub dementuje plotki o zaległościach wobec zawodników…ale kiedy ma zaległości to informuje o tym zawodników. Przecież istota ludzka przebywająca na naszej planecie dłużej niż tydzień nie wysmaży takiego poematu z myślą o szerszej publice. W jednym tylko paragrafie klub mówi, że nie zalega, potem że jeśli zalega to uprzedza zawodników, po czym wskazuje terminy kiedy zalegał.
Ten fragment wzruszył mnie do łez i poruszył moje otłuszczone serduszko. „Chcielibyśmy także podkreślić, że w obecnej chwili skupiamy się na odpowiednim przygotowaniu drużyny do ostatniej fazy sezonu, a następnie do rundy play-off”.
To przypomina mi legendarną już odpowiedź szefa pewnej firmy na prośbę o wypłatę zaległego wynagrodzenia: „może i nie masz za co żyć, ale na pewno masz dla kogo”. Mam nadzieję, że to zmotywowało zawodników do jeszcze cięższej pracy i zniweluje ich egocentryzm i samolubstwo w ślepym oglądaniu się na to, by zapewnić swoim rodzinom byt. Może trenujcie więcej? Jak się czas wolny kurczy, to w brzuszku tak nie burczy…
„Nie znajduję zrozumienia w kwestiach sportowych”…
Zdanie pod tytułem „klub wypłaca wynagrodzenia w terminie”, w polskiej lidze zwłaszcza, od razu implikuje pytanie „ale czy w całości”. Pomijając to, Pani Prezes nie zrozumiała, czemu zawodnicy wkurzyli się, że nie mają płacone na czas. Jedynie w sferze plotek pozostaje kwestia, czy zawodnikom przykręcono dostarczanie fortun i nowych modeli samochodów elektrycznych z powodu niezadowolenia z wyników sportowych. Jeśli byłoby to prawdą, to zawodnicy powinni jednomyślnie opuścić klub, bo ktoś zgodził się im płacić w całości a niezależnie od tego, ile garnków sprzedadzą na rynku.
Jak jednak nie podejrzewać tu teorii spiskowej i kosmitów, skoro tylko kosmici wpadliby na pomysł, że zawodnicy wcale nie muszą zarabiać i dostawać kasy terminowo by dobrze grać? Może na jakiejś odległej planecie nasi „prawdziwi właściciele” zatrudnili nasz gatunek do pracy w kopalniach surowców za miskę zimnej strawy i nie przywykli, że na planecie Ziemia trzeba ogólnie płacić? Jak to inaczej wytłumaczyć.
Nie miałem okazji poznać Macieja Zubka, ale szybko został kozłem ofiarnym odpowiedzialnym za to, że do sieci wyciekły nieprawdziwe informacje o zaległościach – wiecie, te które za chwilę były jednak prawdzie, a potem wskazano momenty w czasie, w których były prawdziwe.
To trochę tak jakby o rozpad małżeństwa oskarżać fotografa, który dostarczył żonie zdjęcia, na których mąż zabawia się z kochanką.
Sarnik show, czyli jak przyćmić „talent” sędziów
…to musi być spisek światowych elit hokejowych (tak, wiem – światowe elity hokejowe od zawsze ostrzą sobie kły na smakowity kąsek, jakim jest polski hokej). Wszystko zostało bardzo sprytnie ukartowane. Przez wiele sezonów kazano nam myśleć, że sędziowanie w Polsce jest jak zakładanie firmy w Polsce – nie ma oczekiwań, to i rozczarowanie mniejsze. Jednak jesteśmy oto świadkami zmiany porządku rzeczy na świecie.
Obejrzałem kilka razy sytuację wokół gola w meczu Zagłębia Sosnowiec z GKS Tychy. Zawodnik z Sosnowca zdobywa bramkę, ale sędziowie odwołują bramkę, bo zawodnik Sosnowca wypieprzył w kosmos kij zawodnika GKS-u Tychy. Całkowicie zrozumiały gniew kibiców Zagłębia - wszak drużyna nie jest faworytem, stawia dzielny opór aż w końcu wychodzi na prowadzenie. Jestem jednak pewien, że większość kibiców klubu z Sosnowca zdała sobie sprawę, że wybicie kija z rąk rywala jest nieprzepisowe. A jeśli nawet Filip Komorski odegrałby scenkę wypadającego kija, to nie miało to miejsca nigdzie w pobliżu krążka, więc można było spokojnie tego nie robić, by nie narazić klubu na taką karę.
I wtedy wszystko układa się w moją spiskową całość. Zapewne wysłany przez rząd światowy trener Zagłębia w ramach protestu każe zawodnikom udawać, że się z nim zgadzają i wyjść do szatni na parę minut. Nikt mi nie wmówi, że bez udziału elit, rządu światowego i UFO poważny trener hokejowy obrazi się na werdykt i każe zawodnikom iść do szatni. Zawodnicy klubu z Rafałem Radziszewskim na muralu mieli pełne prawo czuć frustrację. Zmagają się z niewesołymi realiami polskiego hokeja i walczą na tyle, na ile pozwala im infrastruktura, finanse i wiele innych czynników.
Nie zmienia to faktu, że nie wybija się kija z rąk rywala. I nie odsyła się zawodników do szatni, bo nam się werdykt nie podoba. Jestem bardzo daleki od chwalenia polskich sędziów, bo oni często działają wedle zasady „czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal”, ale tym razem mieli rację.
Tak więc albo jest to spisek światowych elit, UFO i 5G albo ktoś zwyczajnie tupnął nóżką, bo nie wygrywa.
„Gratis to uczciwa cena”, czyli Sanok dumny z hokeja, ale nie aż tak
Tutaj także upatruję teorii spiskowej. Moim zdaniem rząd światowy odpowiednie elity i służby stwierdziły, że hokej w Sanoku jest tak bogaty, przepastnie zarabiający i pyszny, że pora zainwestować w coś innego. Zawodnicy rozbijający się najnowszymi furami i lodowisko wysadzane diamentami kole w oczy niektórych działaczy miasta i trzeba było ten stan rzeczy zmienić.
Sanok dorównał innym wielkim miastom. Nowy Jork to „miasto, które nigdy nie śpi”, choć nie dodaje się już faktu, że ze strachu. Chicago to „Wietrzne Miasto”, choć nie dodaje się, że wieje biedą. Sanok to miasto hokeja, ale zapewne celowo nie dodaje się, że biednego.
Kasa znalazła się na kilka innych dyscyplin, ale jedyna, z której miasto jest znane, nie okazała się godna pieniędzy podatników. Nie wiem, jak często mówi się, że to sanoczanie składają się na te pieniądze, i że nie pojawiają się one w magicznym garnuszku na drugim końcu tęczy, do którego drogę znają tylko radni. Być może człowiek nigdy nie stanął na Księżycu? Być może po drugiej stronie Księżyca jest tajna baza amerykańska? Być może Sanok wcale nie chce być miastem hokeja?
Jeszcze bardziej wpasowuje mi się w to wszystko upór sanockiego klubu, który odmawia agonii. W świecie (Sanoku), w którym wszyscy chcą zniszczyć jedyną organizację walczącą jeszcze o hokej (klub hokejowy), STS Sanok walczy nie mając pieniędzy, nie mając funduszy, nie mając dotacji i nie mając nadziei. To jest podręcznikowy przykład walki o wolność w świecie opanowanym przez korporacje, roboty, geniuszy zła i potężne rodziny wpływające na losy świata.
Tyle, że to nie postapokalipsa. To klub hokejowy z tradycjami, który nie chce umrzeć wbrew wszystkiemu.
Co nas czeka?
Polski hokej wpadł w duży kryzys, a to w przypadku naszego piekiełka mówi wiele. To z pewnością nie koniec takich wydarzeń i prędzej okaże się, że po drugiej stronie Księżyca bazę mają Amerykanie, Eskimosi i zespół Szkół Ponadgimnazjalnych w Tworogu niż doczekamy się poprawy stanu rzeczy.
Czytaj także: