Olaf Bizacki wywalczył sobie miejsce w kadrze podczas długiego zgrupowania przed Mistrzostwami Świata IA. Do samego wyjazdu ważyły się losy, kto pojedzie do Sfântu Gheorghe. Tyszanin pokazał się z dobrej strony na inaugurację turnieju. Jak ocenił mecz z Rumunią?
Podsumujmy dzisiejsze zwycięstwo. Wynik 4-1 wskazywałby na łatwy mecz, ale nie można chyba tak powiedzieć.
- Na pewno z początku wkradło się dużo nerwowości, sporo osób debiutowało na mistrzostwach i było to widać. Fajnie, że to my strzeliliśmy pierwszą bramkę, bo to trochę uspokoiło, a potem też drugą i wtedy pomyśleliśmy, że możemy z Rumunami sobie pograć w hokeja… Na szczęście, są trzy punkty dla nas.
Widać było, że trybuny was nie przestraszyły, że byliście mentalnie do tego spotkania dobrze nastawieni.
- Wiedzieliśmy, że czeka nas mecz z gospodarzem, przy pełnej hali. Staraliśmy się nie zwracać na to uwagi, tylko skupić się na swojej pracy.
2-0, można było podwyższyć ten wynik, ale wdał się błąd.
- Na pewno. Były niewykorzystane okazje, potem straciliśmy bramkę i zaczęło się robić nerwowo.
Trzeba pochwalić defensywę, bo przeciwnik nie oddał mimo wszystko zbyt wielu strzałów.
- Graliśmy odpowiedzialnie w tercji. Mieliśmy takie założenie, żeby w stać blisko w pięciu, żeby te strzały były z daleka i na szczęście wszystko potoczyło się po naszej myśli.
Rywalizacja w defensywie była na zgrupowaniu dość mocna, do ostatniej chwili nie było pewne kto pojedzie. Jak to wyglądało z Twojej perspektywy?
- Trenowaliśmy prawie miesiąc, było wielu obrońców. Na pewno fajnie, że jest ta rywalizacja w drużynie. Wywalczyliśmy sobie nasze miejsce i my, zawodnicy, którzy tu są, musimy udowodnić, że była to dobra decyzja trenera.
Czytaj także:
