Dojrzałość, konsekwencja, cierpliwość i dobra skuteczność - te cechy sprawiły, że Re-Plast Unia Oświęcim pokonała na wyjeździe GKS Tychy 4:0. Biało-niebiescy w półfinałowej serii prowadzą 2:1, a kolejny mecz zostanie rozegrany jutro.
W play-offowych odsłonach „Świętej Wojny” obowiązują na razie dwie zasady. Pierwsza z nich głosi, że wygrywa ten, który jako pierwszy zdobędzie gola. Druga, że losy spotkania rozstrzygają się w drugiej odsłonie. Dziś nie było inaczej.
Ekipa z grodu nad Sołą w przekroju całego meczu okazała się zespołem po prostu lepszym. W kluczowych momentach wykazała się sprytem, spokojem i potrafiła przetrzymać trudne chwile. Miała też solidne wsparcie w osobie Linusa Lundina, który obronił aż 38 strzałów!
Korekty w składzie
Oba zespoły przystąpiły do trzeciego meczu w nieco zmienionych składach. W zespole GKS-u zabrakło kontuzjowanego Mateusza Gościńskiego, a także Augusta Nilssona, Olafa Bizackiego i Jakuba Bukowskiego. W meczowym zestawieniu znaleźli się za to Karol Sobecki, Janne Tavi i Mateusz Ubowski.
Trener Nik Zupančič nie mógł skorzystać z usług Łukasza Krzemienia, który nie dokończył poprzedniego meczu. Słoweński szkoleniowiec postawił na Henry’ego Karjalainena i Andrija Denyskina. Fiński skrzydłowy został ustawiony ze swoimi rodakami, a rosły Ukrainiec - wracający po odsunięciu - zagrał z Danielem Olssonem Trkulją i Elliotem Lorraine’em. Trener Unii znów miał nosa, bo trafił z ustawieniem. Denyskin zaliczył dwie asysty pierwszego stopnia.
Początek meczu numer trzy był kopią pierwszego starcia półfinałowej serii. Obie drużyny zaczęły spokojnie i skupiły się przede wszystkim na uważnej grze w destrukcji. Zapewne w myśl zasady, że mecze fazy play-off, jak i trofea wygrywa się przede wszystkim solidną defensywą.
Choć gospodarze oddali w pierwszej odsłonie ponad dwa razy więcej celnych strzałów (14-6), to na tablicy świetlnej widniał bezbramkowy remis. Klarownych okazji było jak na lekarstwo, a bramkarze dobrze strzegli swoich posterunków.
Szwedzkie gole, asysty Denyskina
W drugiej odsłonie goście zagrali odważniej. Zaczęli częściej strzelać i efekty takiej postawy były szybko widoczne. W 23. minucie biało-niebiescy wyszli na prowadzenie po naprawdę ładnej, kombinacyjnej akcji. Szybki atak zainicjował Elliot Lorraine, a potem gumę między sobą wymienili Daniel Olsson Trkulja i Andrij Denyskin. Doświadczony szwedzki napastnik długo się nie zastanawiał i posłał precyzyjny strzał pod poprzeczkę!
Tyszanie chcieli jak najszybciej odpowiedzieć. Na ławkę kar trafił Dariusz Wanat, więc przyszło im grać przewadze, ale nie zdołali jej zamienić na gola. Najbliżej szczęścia był Illa Korenczuk, którego strzał z prawego bulika okazał się niecelny. Gdy obie drużyny grały już w pełnych składach, z bliskiej odległości gumę w siatce powinien umieścić Radosław Galant. Linus Lundin popisał się fenomenalną interwencją.
Niewykorzystane sytuacje zemściły się w 32. minucie. Rozgrywający dobry mecz Andrij Denyskin wyłuskał krążek Oskarowi Jaśkiewiczowi i dograł do Elliota Lorraine’a, a ten posłał gumę tuż przy słupku. Dodajmy, że był to jego pierwszy gol w tegorocznej fazie play-off.
Trójkolorowi zbici z pantałyku
Podopieczni Pekki Tirkkonena ruszyli w pogoń za wynikiem. Sęk w tym, że szło im jak po grudzie i nie potrafili znaleźć sposobu na dobrze grających w destrukcji oświęcimian i świetnie interweniującego Linusa Lundina. Szwedzki golkiper momentami bronił jak w transie, powodując narastającą frustrację wśród zawodników gospodarzy.
Biało-niebieskim udało się też w końcu przełamać niemoc w przewagach i zamienić na gola jedyny tego wieczoru taki okres. W 47. minucie soczystym uderzeniem z pełnego zamachu popisał się Kamil Sadłocha, a guma zatrzepotała w siatce.
Sześć minut później na 4:0 podwyższył Mark Kaleinikovas, który znalazł się w odpowiednim miejscu i dobił gumę do pustej bramki. Po tym trafieniu stało się jasne, że goście wywiozą z „piwnego miasta” zwycięstwo i obejmą prowadzenie w serii.
Wicemistrzowie Polski w końcówce dwukrotnie grali w przewadze, w tym przez 45 sekund w podwójnej. Nie zdołali jednak zamienić jej na gola i „przypudrować” wyniku.
GKS Tychy - Re-Plast Unia Oświęcim 0:4 (0:0, 0:2, 0:2)
0:1 Daniel Olsson Trkulja - Andrij Denyskin, Elliot Lorraine (22:13),
0:2 Elliot Lorraine - Andrij Denyskin (31:42),
0:3 Kamil Sadłocha - Ville Heikkinen, Erik Ahopelto (46:13, 5/4),
0:4 Mark Kaleinikovas - Krystian Dziubiński, Kamil Sadłocha (52:22),
Sędziowali: Sebastian Kryś, Przemysław Gabryszak (główni) - Michał Gerne, Andrzej Nenko (liniowi).
Minuty karne: 6-10.
Strzały: 38-30.
Widzów: 2220.
Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw): 2:1 dla Unii.
Kolejny mecz: w piątek o 18:00 w Tychach.
GKS Tychy: T. Fučík - O. Jaśkiewicz (2), M. Bryk; A. Łyszczarczyk (2), F. Komorski (2), B. Jeziorski - J. Jaroměřský, B. Ciura; J. Tavi, W. Turkin, I. Korenczuk - O. Kaskinen, B. Pociecha; P. Padakin, R. Rác, C. Mroczkowski - K. Sobecki; M. Viitanen, R. Galant, S. Marzec oraz M. Ubowski.
Trener: Pekka Tirkkonen.
Unia: L. Lundin (2) - R. Diukow, K. Jākobsons; K. Sadłocha, K. Dziubiński (2), M. Kaleinikovas - K. Valtola, J. Uimonen; E. Ahopelto, V. Heikkinen (2), H. Karjalainen - P. Bezuška, C. Ackered (2); A. Denyskin, D. Olsson Trkulja, E. Lorraine - K. Łukawski, M. Noworyta; S. Kowalówka, D. Wanat (2), J. Sołtys.
Trener: Nik Zupančič
Czytaj także: