Hokej.net Logo

Pięć punktów i jasny przekaz. "Wielu działaczy otwarcie mówi, że w PZHL trzeba coś w końcu zmienić"

Krzysztof Woźniak, prezes Tyski Sport S.A. (Foto: Tomasz Gosnior)
Krzysztof Woźniak, prezes Tyski Sport S.A. (Foto: Tomasz Gosnior)

22 września poznamy nowego prezesa Polskiego Związku Hokeja na Lodzie. Do tego wyścigu stanęło dwóch kandydatów: Krzysztof Woźniak i Tomasz Jaworski, z którymi porozmawialiśmy o szczegółach ich planów wyborczych. – Przede wszystkim chcemy unowocześnić związek. Mamy na to pomysły i zespół ludzi, którzy są specjalistami w swoich dziedzinach. Obszarów jest wiele – zaznaczył Woźniak.

HOKEJ.NET: – Po co to panu?

Krzysztof Woźniak, kandydat na prezesa Polskiego Związku Hokeja na Lodzie: – To dla mnie nowe wyzwanie, nowa poprzeczka, którą chcę przeskoczyć. Przede wszystkim czuję jednak, że moje doświadczenie zdobyte w roli prezesa Tyski Sport S.A. prowadzącego GKS Tychy, mogę wykorzystać dla rozwoju polskiego hokeja na lodzie.

Pytam, bo przeciwnicy w kuluarach mówią, że wszystkie szable są już policzone i w wyścigu o fotel prezesa nie ma pan żadnych szans.

– I niech tak dalej myślą. To jest ich zdanie. Uważam, że wszystko jest w rękach delegatów. To oni dokonują wyborów. Jeżeli mają w głowach to, co wydarzyło się w ostatnich siedmiu latach i jak ten związek wyglądał, to jestem przekonany, że mogą mnie poprzeć. Z moją drużyną, z planem i strategią, a przede wszystkim nowoczesnym spojrzeniem na hokej jesteśmy w stanie zrobić naprawdę dużo dobrego. Zadbać o hokej w naszym kraju, dobrze go przebudować i zrobić coś nowego. Myślę, że nadszedł czas na zmiany.

A widział pan "listę poparcia" zamieszczoną na oficjalnej stronie PZHL-u? Masa OZHL popiera pana rywala.

– Podjąłem decyzję stosunkowo późno, więc nawet nie miałem jak zdobyć takiego poparcia. Ale przyznaję - bardzo dobry ruch propagandowy, jednak mam wrażenie, że swoim programem przekonałem do siebie większość członków związku, czyli kluby i okręgowe związki. Dla mnie wszystkie OZHL powinny mieć autonomię, bo wykonują bardzo dobrą pracę i jeśli zostanę prezesem, na pewno będę chciał z nimi ściśle współpracować.

Tomasz Jaworski może pochwalić się też zdjęciem ze spotkania z nowym ministrem sportu? To też dobry przekaz.

– A ja mam informacje, że ministerstwo nie będzie wspierać żadnego z kandydatów, a sprawę wyboru nowego prezesa pozostawia delegatom.

Szczerze - wolę pokazać swój plan niż zdjęcia. Ostatnie kilka tygodni poświęciłem na spotkania z większością delegatów, których starałem się przekonać do mojej wizji i pokazać, że te zmiany mogą pchnąć tę dyscyplinę w dobrym kierunku.

Jeżeli te osoby uwierzą w proponowane przeze mnie zmiany, będziemy wspólnie działać. Jeśli będą chciały utrzymać to, co było i poprą Tomka Jaworskiego - to będzie to de facto kontynuacja rządów Mirosława Minkiny, a wtedy nic się nie zmieni.

W takim razie co chcecie zmienić i jaki jest wasz plan

– Przede wszystkim chcemy unowocześnić związek. Mamy na to pomysły i zespół ludzi, którzy są specjalistami w swoich dziedzinach. Obszarów jest wiele i wiem, że zdaje sobie pan z tego sprawę, bo obserwuje pan nasz hokej już od kilkunastu lat. W konsultacji z największymi autorytetami stworzony został Masterplan, który po konsultacji z Radą Programową będzie wdrażany zgodnie z ustalonym harmonogramem. Stworzyłem specjalną prezentację, którą omawiam z delegatami. Stworzyłem wizję i misję naszego związku, analizę SWOT, czyli nasze mocne strony, szanse, słabe strony i zagrożenia. Jestem też świadomy wyzwań organizacyjnych, jakie będę stać przede mną, gdybym został prezesem PZHL. Mamy zaplanowane działania.

Mogę prosić o więcej konkretów?

– Wszystko opiera się o zasadę pięciu punktów. Pierwszym z nich jest infrastruktura, potem szkolenie dzieci i młodzieży.

Następne punkty to rozgrywki ligowe i nie mówię tylko o najwyższej klasie rozgrywkowej, tylko o wszystkich ligach, w tym kobiecych.

Oczywiście profesjonalna liga to też Hokejowy System Juniorski (HSJ), którego byłem inicjatorem i chciałem wprowadzić go od początku tego sezonu. Niestety z różnych przyczyn nie udało się tego zrobić. Mogę zapewnić, że będziemy robić wszystko, żeby jak najszybciej wdrożyć ten plan, bo jest to jedno z narzędzi, które może - i wierzę w to głęboko - uzdrowić hokej i pomóc ośrodkom, które teraz borykają się z dużymi problemami jak Sanok czy Podhale. Za grę młodymi zawodnikami, rozwijanie ich dostaną środki finansowe, które pomogą im dalej funkcjonować i to na lepszym poziomie.

Kolejny punkt to reprezentacja i pozyskanie sponsorów na seniorów, seniorki oraz kadry młodzieżowe.

Ostatni punkt to PZHL i tutaj odbudowanie wizerunku oraz jego struktur, bo obecnie te elementy nie istnieją. Zamierzamy wspierać wszystkie wojewódzkie ośrodki. Docelowo chcielibyśmy, aby dotacje ministerialne na kadry były już rozliczane w PZHLu. Póki co robi to Śląski Związek Hokeja na Lodzie, który wzorowo wywiązuje się z tych obowiązków. Gdyby udało się przekierować dotacje bezpośrednio na PZHL, zwrócę się o możliwość skorzystania z doświadczenia zarządu oraz pracowników tego związku. Kluczem do tego jest jednak restrukturyzacja, bo związek ma spory garb w postaci długu na około 23 milionów. Wiemy, jak go zmniejszyć i będziemy to robić.

Co chcecie zmienić w kwestiach szkoleniowych?

– Tu przygotowaliśmy rozwiązanie, które zostało przygotowane w ubiegłym roku przez Tomasza Valtonena oraz Agatę Michalską, czyli Masterplan. Projekt zyskał aprobatę Mariusza Czerkawskiego. Zanim go wdrożymy chciałbym, żeby jeszcze przedyskutowała go grupa ekspertów, którą zamierzam jak najszybciej powołać.

Na scenie oczywiście jest reprezentacja, która też wymaga wzmocnienia, nie chodzi mi tutaj tylko o główną reprezentację męską, ale też kobiecą i te młodzieżowe. Tam też należy szukać partnerów i sponsorów na ich funkcjonowanie.

Tematów tu jest dużo, jednym z nich jest też wsparcie środowiska sędziowskiego, promowanie hokeja - oczywiście w telewizji. Chciałbym, aby media zaczęły bardziej żyć hokejem. Żeby tak się stało, trzeba odbudować wizerunek hokejowej centrali i poprawić struktury.

Użył pan zbitki słów: rada ekspertów. Kto miałby ją tworzyć?

– Na pewno widziałbym tam Mariusza Czerkawskiego i Henryka Grutha. Do tego chciałbym, aby był w niej szanowany trener młodzieży i bramkarzy. Na nazwiska jeszcze przyjdzie czas.

To grono ma opiniować różne rzeczy, które dotyczą hokeja. Żeby się spotykali czy to na żywo, czy na wideokonferencjach i debatowali na temat najważniejszych spraw.

A jak poprawić infrastrukturę?

– Mam przygotowany plan ujednolicenia lodowisk treningowych. Ta koncepcja już powstała i opracował ją jeden z architektów, który czuje hokej. Taka hala kosztowałaby od 18 do 30 milionów złotych.

O tym wszystkim trzeba rozmawiać i wypracować. Czy potrzebujemy w takich obiektach trybun z dwóch stron czy wystarczy tylko z jednej, czy na trybunach ma być 300 czy 1000 miejsc? Te lodowiska są modułowe i można je rozbudowywać, co jest dużą zaletą.

Zaletą tego projektu jest też to, że gminy, miasta nie będą tracić pieniędzy na tworzenie dokumentacji. My to udostępnimy i zagwarantujemy jakość tych lodowisk. Nie będą to hale na ślizgawki, ale pod hokej. Te lodowiska, które powstaną, będą dofinansowane z Ministerstwa Sportu i Turystyki. Zresztą inne dyscypliny też będą mogły z nich skorzystać, ale wymiar tafli będzie typowo pod hokej, a więc 60 na 30 metrów. Z założenia będą to obiekty ekologiczne i energooszczędne, korzystające z nowoczesnych rozwiązań technologicznych w tej dziedzinie.

Jak wiele ośrodków pan już odwiedził?

– Sporo i od razu dodam, że były to miłe rozmowy. Spotykałem się z różnymi środowiskami i pomysły przez nich przekazywane są bardzo ciekawe. Ludzie oczekują zmiany i chcieliby, aby ktoś w końcu się nimi zainteresował.

Często ośrodki nie wymagają pieniędzy, chcieliby otrzymać choćby know-how w postaci pomocy w pisaniu wniosków dotacyjnych do Ministerstwa Sportu i Turystyki. Czasem chodzi o to, żeby tych ludzi zwyczajnie wysłuchać i pójść z nimi do prezydenta, burmistrza czy nawet wójta. Wychodzi na to, że obecna ekipa te tematy kompletnie zaniedbała, ale nie będę ich teraz publicznie recenzował. Zamierzamy pokazać hokejowym ośrodkom otwartość, nowoczesność i chęć działania.

Znamy listę kandydatów do zarządu, więc zapytam na kogo poparcie może pan już liczyć? Kto znajduje się w pana drużynie?

– Prawdziwa weryfikacja nastąpi 22 września i te listy poparcia, o których mówiliśmy wcześniej, do tego czasu mogą wyglądać inaczej.

Nie chcę mówić, kto za mną stoi, bo po co się odkrywać. Na pewno jest za mną GKS Tychy, a prezesi pozostałych klubów są zdania, że zmiana w związku powinna nastąpić. Wydaje mi się, że wielu działaczy otwarcie mówi, że w hokejowej centrali trzeba coś w końcu zmienić.

Poparł pana Mariusz Czerkawski, co potwierdził nam i w wywiadzie dla Polsatu Sport. Słyszymy, że ma być w radzie eksperckiej, a może szykuje pan dla niego szerszy zakres obowiązków?

– Mariusz jest jednym z kandydatów do zarządu. Znakomicie zna się na hokeju, miał świetną karierę łącznie z występami w NHL, odnajduje się w kwestiach biznesowych, ma kontakty ze sferą showbiznesu. Pod względem hokejowym jest to najbardziej rozpoznawalny człowiek w Polsce i to szalenie ważny aspekt.

Ale opozycja zarzuca mu, że rzadko jest w Polsce i lubi grać w golfa (śmiech). Jestem przekonany, że współpraca z Mariuszem przez miesiąc da polskiemu hokejowi więcej niż siedem lat pracy Mirosława Minkiny.

Wszyscy go znają, wiedzą ile znaczy w środowisku. Moi oponenci nie mają za sobą takich osób. Zresztą to Mariusz był jedną z osób, która namawiała mnie do startowania w wyścigu o fotel prezesa. Obaj chcemy uzdrowić hokej i zbudować do na nowo.

Myśli pan, że z Mariuszem Czerkawskim otworzy pan wiele nowych wrót do promocji tej dyscypliny i sponsorów?

– Byłem na jednym wydarzeniu w Warszawie, gdzie do nas podchodziły osoby i pytały się o Mariusza, bo jest wszędzie rozpoznawalny. Z nim łatwiej będzie nam rozmawiać z dużymi markami. Powiedział mi wprost, że w tych obszarach mogę na niego liczyć.

Agata Michalska, Karol Pawlik i Marcin Jurzysta to też członkowie pana ekipy...

– Agata jest radną Nowego Targu, prezesem Cracovii, w przeszłości była też dyrektorem polskiego oddziału Coca Coli i chcę, aby była odpowiedzialna za Masterplan, który jak wspomniałem wcześniej, będzie traktował o rozwoju hokeja. Będzie to projekt ministerialny.

Marcin Jurzysta?

– Przede wszystkim w tematach związanych z marketingiem, promocją i mediami. Widzimy w tym temacie dużo do poprawy, a Marcin jest też wykładowcą na uczelni i może wprowadzić do związku sporo świeżości.

Idąc dalej dobrym organizatorem jest też Karol Pawlik, który przygotowywał wiele imprez w naszym kraju, również tych międzynarodowych.


fot Tomasz Gonsior

 

Czym jest marketing i promocja bez transmisji w ogólnopolskiej telewizji?

– Sezon już ruszył, a wybory odbędą się 22 września. Od samego początku przedstawiciele klubów apelowali do władz, aby połączyć zjazd sprawozdawczy z wyborczym i zrobić go w czerwcu. Tak zresztą zrobiły Śląski Związek Hokeja na Lodzie i Polski Związek Piłki Nożnej, który skrócił kadencję, żeby nowy zarząd miał czas na poukładanie spraw ligowych i kadrowych.

Liga ruszyła 12 września i nowy zarząd nie będzie miał możliwości zbyt wielu ruchów. Słyszałem, że nowa umowa z TVP jest podpisana.

To czemu związek o tym nie komunikuje?

– Tego nie wiem. Ale wasz portal już coś na ten temat donosił. Swoją drogą to będę czynił starania, aby ją zobaczyć i sprawdzić, czy jest możliwość jej aneksowania i rozszerzenia liczby transmisji.

Żeby zmaterializować pewne rozmowy muszę zostać wybrany prezesem Polskiego Związku Hokeja na Lodzie. Na razie ligę transmituje TVP Sport, ale wiemy, że chęć pokazywania hokeja wyraża też Polsat, ale nie chce rozmawiać z obecnym zarządem PZHL.

A ja mam wrażenie, że związkowi nie zależy, aby transmisje z meczów sezonu zasadniczego były pokazane w telewizji, bo stanowią one jedno ze źródeł finansowania PZHL.

– To jest bardzo dobry i słuszny wniosek. Myślę, że takie pytanie należałoby zadać Tomkowi Jaworskiemu. Był on członkiem zarządu i wie, jak wygląda obecnie PolskiHokej.TV, że płacimy 17 złotych za transmisję, które czasami zacinają się. Owszem, kluby otrzymują z transmisji po 4 złote, ale 9 złotych trafia do związku, który opłaca serwery i osoby, które produkują obraz i komentują te starcia.

Faktycznie część tych środków przeznaczona jest na funkcjonowanie związku, ale pieniędzy na ten cel trzeba poszukać gdzie indziej. Uważam, że publiczność musi zobaczyć coś w otwartym paśmie, żeby się mocniej zainteresowała.

Na obecną chwilę PolskiHokej.TV skupia tylko najwierniejszych fanów, którzy są w stanie zapłacić 17 złotych za mecz. Super, że ci kibice są, ale trzeba trafiać do nowych kibiców, a nie trzymać się wyłącznie jednej zamkniętej grupy.

Oprócz spotkań reprezentacji, Superpucharu i Pucharu Polski trzeba pokazywać też ligowe starcia. Niech będą to te najlepsze mecze, bo na razie tych transmisji jest zbyt mało. Nie przyzwyczaimy widza do dyscypliny, jeśli ma on obejrzeć hokej trzy, cztery czy pięć razy w roku.

PolskiHokej.TV był dobry, ale pięć lat temu, gdy lodowiska były zamknięte z uwagi na pandemię koronawirusa. Obecnie brakuje w nich studia i jakiegoś elementu analizy, by ta transmisja była ciekawsza.

Rozmawiałem z kilkoma działaczami klubowymi i przekonywali mnie, że zamiast kilku tysięcy zwrotu z transmisji woleliby, aby mecz był puszczony w TVP Sport, bo zwrot medialny jest wtedy dużo większy. Tym bardziej, że sponsora łatwiej pozyskać jest wtedy, gdy transmisje w otwartym paśmie są regularne.

– Trudno się z tym nie zgodzić.

Ma pan już deklaracje ze strony sponsorów, którzy wesprą związek, gdy zostanie pan prezesem?

– Rozmawiamy na ten temat. Oczywiście nie mamy podpisanych deklaracji czy też listów intencyjnych, bo poważne firmy nigdy tego nie zrobią. Są jednak deklaracje i to dotyczące ligi, reprezentacji i rozgrywek młodzieżowych.

To, że nasza kadra nie posiada jeszcze selekcjonera to powód do wstydu dla całego naszego środowiska? Liga ruszyła, pierwsze zgrupowanie za niecałe dwa miesiące...

– Dziwię się, że obecny zarząd nie chciał podjąć decyzji w sprawie szkoleniowca. Jeśli pamięć mnie nie myli, to jesteśmy chyba jedyną reprezentacją z dyscyplin seniorskich, która przez prawie pięć miesięcy nie ma selekcjonera. To dla mnie skandal.

Natomiast jeśli zostanę prezesem, to podpisanie kontraktu z nowym selekcjonerem będzie jednym z moich priorytetów.

Czyli nie będzie nim Róbert Kaláber?

– Zobaczymy.

Często mówiło się o tym, że fajną drogą promocji byłoby wprowadzenie polskiej drużyny do zagranicznej ligi typu ICE Hockey League czy słowacka ekstraliga. Jak pan odniesie się do tego pomysłu?

– Dziś trzeba zrobić wszystko, żeby dźwignąć naszą ligę, żeby ta liga była jak najmocniejsza, żeby prezesi klubów nie drżeli, czy uda im się wystawić drużyny do rozgrywek.

Starać się o te ośrodki, które jeszcze są i w których hokej jest ważny. Powoli odbudowywać te, które miały w przeszłości drużyny. Wszyscy musimy ciągnąć wózek w jednym kierunku

Włosi wykorzystali te rozgrywki, aby wzmocnić kadrę dzięki naturalizacji. Widzimy ilu zawodników, których nazywa się na Półwyspie Apenińskim mianem Italos, pojawiło się w kadrze. Mam wrażenie, że po okresie prosperity otoczka dotycząca naszej ligi znów spadła. Słyszałem opinie prezesów i dyrektorów sportowych klubów, że przed sezonem trudno było namówić solidnych graczy do przenosin do Polski.

– Dopóki kluby mogą walczyć o mistrzostwo Polski i jest osiem, dziewięć czy dziesięć drużyn, to warto walczyć o ten tytuł. Tym bardziej, że te kluby reprezentują nas na arenie międzynarodowej: jeden w Champions Hockey League, drugi w Pucharze Kontynentalnym.

Musimy pomóc wrócić do ekstraligi drużynom z Gdańska, Opola i Nowego Targu. Wtedy nasze rozgrywki będą wyglądać jeszcze ciekawiej

A jeśli rozmawiamy o reprezentantach Polski, to trzeba powiedzieć wprost, że średnia wieku naszej reprezentacji podczas gry w Elicie wyniosła 31 lat, a chyba 15 z 25 zawodników było przynajmniej 35-latkami. Sporo hokeistów zakończyło kariery jak Jakub Michałowski, Kamil Wróbel, Kacper Gruźla, Oliwier Kasperek, Mateusz Płachetka, Szymon Mularczyk. Może gdyby Hokejowy System Juniorski by funkcjonował, a ci zawodnicy graliby w meczu 10 minut, lepiej by się rozwinęli, a klub otrzymałby za to pieniądze.

Może wtedy kluby wiedziałyby, że lepiej dać szansę krajowemu zawodnikowi, a nie kontraktować Fina, Słowaka czy Czecha. To też wspomoże reprezentację i zwiększy liczbę polskich zawodników.

Ale popatrzmy na realia. Niektórzy młodzi zawodnicy często nie otrzymują nawet najniższej krajowej. Nie daje to im stabilizacji życiowej. Tymczasem świeżo upieczony policjant może liczyć na 6 tysięcy zł netto. A hokeiści nie będą mieli żadnych problemów, by przejść tamtejsze testy sprawnościowe...

– To jest też rola trenerów i zarządu, jak oni dobierają tych zawodników. Przykładem może być GKS Tychy, który w swojej kadrze ma wielu zawodników z MOSM-u Tychy, z czego jesteśmy dumni. Trener Pekka Tirkonen daje szansę tym młodym graczom na przykład w Lidze Mistrzów, ale też w naszej lidze. Teraz będzie miał duże pole do ogrywania tych młodych zawodników.

Już mamy ligę dwóch prędkości, a co jeśli któryś z ośrodków wywiesi białą flagę w trakcie sezonu, zacznie rozwiązywać kontrakty z zawodnikami? To odbije się jeszcze mocniej na reputacji naszej ligi...

– Jeżeli chodzi o poziom sportowy ligi, to był on niezły. Trzy lata temu rozgrywki były bardzo wyrównane i można było pojechać do Sanoka i tam przegrać. Ostatnio problemy miało Podhale, teraz gorzej sytuowana jest drużyna z Podkarpacia. Wierzę, że sytuacja się tam unormuje. W tym sezonie mamy 9 drużyn, a jako ewentualny prezes zarządu będę robił wszystko, aby wspierać ośrodki, które będą tego potrzebowały. Uważam, że nie stać nas na stratę kolejnych.

A nie jest tak, że niektóre kluby powinny brać przykład z JKH GKS-u Jastrzębie, w którym nie ma życia ponad stan. Nie ma show, a jest zwykła praca u podstaw...

– I tu Hokejowy System Juniorski świetnie by się sprawdził. Oni za rok, dwa będą w stanie, dzięki ogranym wychowankom, dogonić czołówkę. Już raz na takie rozwiązanie się zdecydowali i potem sięgnęli po tytuł mistrzowski. A dzięki Hokejowemu Systemowi Juniorskiemu otrzymaliby gratyfikację finansową.

Konkretnie w sezonie 2015/2016.

– Pięć lat później świętowali mistrzostwo, a ważne role odegrali wówczas Kamil Wałęga i Dominik Paś, którzy teraz są ważnymi postaciami kadry. Na młode talenty warto sukcesywnie stawiać.

Jeszcze słowo na temat systemu juniorskiego. To także szansa dla polskich bramkarzy, bo kluby otrzymają spory zastrzyk finansowy, gdy przez sześćdziesiąt minut w meczu będzie bronił polski golkiper czy taki mający paszport lub Kartę Polaka.

23 miliony złotych – takie zadłużenie ma PZHL i powiększa się ono z roku na rok. Prezes Mirosław Minkina chciał spłacać dług organizowaniem imprez. Średnio mu to wyszło. Jak wy sobie z tym zamierzacie poradzić i jak naprawić stosunki z ministerstwem?

– Zadłużenie wobec Ministerstwa jest już rozpisane na raty, ale chcielibyśmy jeszcze kontynuować rozmowy w tym temacie. Najważniejsze jest to, aby pozyskać pieniądze na reprezentację i jej potrzeby, a także na obecną działalność.

W przyszłym roku dotacje ministerialne w mojej ocenie dalej będą rozliczane i realizowane przez Śląski Związek Hokeja na Lodzie, tym bardziej, że jak już wspomniałem, ministerstwo ocenia współpracę jako idealną. Z panią Danutą Piorun jesteśmy w stałym kontakcie.

Rozmawiamy z wieloma podmiotami, które mają wspomóc hokej w Polsce. Na konkrety musimy poczekać po tym, jak zostanę wybrany prezesem zarządu. Mam nadzieję i będziemy robić wszystko, aby podczas najbliższej kadencji większość zadłużenia zniwelować.

A siedziba związku wróci do Warszawy?

– Myślę, że dalej będą nią Katowice.

Rozmawiał: Radosław Kozłowski.
Wywiad autoryzowany.

 


Krzysztof Woźniak uruchomił dziś swoją stronę internetową HokejNaNowo.pl, w której szerzej opisuje, co chciałby zmienić w hokeju. Link do niej zamieszczamy tutaj

 

Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe