Pierwsza konferencja „Cara”. Andriej Sidorienko oficjalnie przejął GKS Tychy
Andriej Sidorienko został zaprezentowany jako nowy trener GKS-u Tychy. Na swojej pierwszej konferencji prasowej opowiedział o kulisach rozmów z tyskimi działaczami oraz o tym, co chce zmienić w zespole.
Sidorienko jest znany polskim kibicom głównie z pracy w Unii Oświęcim, z którą sięgnął po trzy tytuły mistrzowskie (1998, 1999, 2000). Nie bez powodu oświęcimscy kibice nadali mu pseudonim „Car”.
Warto też wspomnieć, że podczas swojej drugiej przygody z biało-niebieskimi, która miała miejsce w sezonie 2004/2005, rywalizował w finale play-off właśnie z... GKS-em Tychy. Wówczas jego ówczesny zespół przegrał 0:4 z tyszanami, dowodzonymi z ławki przez Wojciecha Matczaka.
– Rywalizacja z 2005 roku to był mój debiut na ławce trenerskiej. Jestem dumny, że udało mi się wtedy zdobyć tytuł mistrzowski. To właśnie wtedy poznałem Andrieja – stwierdził Wojciech Matczak, kierownik hokejowej sekcji spółki Tyski Sport, który w samych superlatywach wypowiadał się o warsztacie 62-letniego szkoleniowca. – Jest on trenerem, który słynie z dyscypliny i prowadzi zespół żelazną ręką. Nie mieliśmy jednak jeszcze okazji do tego, by powspominać tamtą finałową rywalizację. Na to przyjdzie jeszcze czas – uśmiechnął się Matczak.
Ambicja i jak najlepszy wynik
Andriej Sidorienko w przeszłości był też selekcjonerem reprezentacji Polski (sezon 2004/2005) oraz Białorusi (2018/2019). Z powodzeniem pracował też w KHL, na jego bezpośrednim zapleczu, a także w ekstralidze białoruskiej. W październiku rozstał się z Niomanem Grodno.
– Na wstępie chciałbym podziękować tyskiemu klubowi, że zaprosił mnie do współpracy. Drużyna jest bardzo ambitna, więc chciałbym osiągnąć z nią jak najlepszy wynik – podkreślił „Car”. – Chcę, aby tyska drużyna była kolektywem, który walczy z taką samą intensywnością od pierwszej do ostatniej minuty. Lubię agresywną grę, zarówno we własnej tercji, jak i przed bramką rywali. Widziałem mecze zespołu, wiem, że jest on ambitny, ale musi pracować nad taktyką oraz szeroko pojętą dyscypliną na lodzie. Na razie nie jestem w stanie odpowiedzieć, czy wymaga on wzmocnień i gdzie one miałyby nastąpić.
Dopytaliśmy go też o to, kiedy pojawiło się zainteresowanie ze strony tyskiego klubu?
– Wojtek po raz pierwszy zadzwonił do mnie na początku listopada. Była to swobodna konwersacja, podczas której zapytał mnie, czy jestem wolny i czy byłbym zainteresowany przejęciem zespołu. Reszta rozmów odbyła się już w grudniu, no i oto jestem – powiedział „Car”, który nie ukrywał, że był zaskoczony propozycją tyskiego klubu.
Potwierdził też, że dwa lata temu jego zatrudnienie rozważało szefostwo Re-Plast Unii Oświęcim.
– Wtedy byłem związany kontraktem z reprezentacją Białorusi – zwrócił uwagę Andriej Sidorienko.
Atmosfera musi być
Trener Urodzony w Czekarbule (obwód czelabiński) podkreślił też, że ważnym aspektem będzie zbudowanie atmosfery w tyskiej szatni.
– Lubię rozmawiać z hokeistami, często decyduję się na indywidualne konwersacje. Muszę i chce wiedzieć, jak żyją i jakie mają problemy. Bo to wpływa na ich grę, ale też całą dyscyplinę w zespole. Atmosfera w szatni musi być – zakończył.
Komentarze
Lista komentarzy
KuzynKSU
Kibic Uni wita.
emeryt
powodzenia Panie Trenerze,duzo zdrowia i dobrych meczów
Wowo1
Andriej to twardy gość ale nie wiem jak długo wytrzyma obelgi z trybun tyskich.