Był uważany za jednego z najgroźniejszych przestępców w kraju. Niedawno został złapany, a o jego zatrzymaniu wypowiadał się nawet premier. Zanim wkroczył na przestępczą drogę, chciał jednak zostać hokeistą.
Kilkanaście dni temu meksykańska policja zatrzymała ściganego międzynarodowym listem gończym 27-letniego obywatela Szwecji o greckich korzeniach Mikaela Ahlströma Tenezosa, pseudonim "Grek", uważanego za przywódcę jednego z najgroźniejszych szwedzkich gangów Dalen.
Według śledczych grupa odpowiada za wiele ciężkich przestępstw, w tym próby morderstw, handel bronią i narkotykami oraz pranie brudnych pieniędzy.
Sprawa odbiła się międzynarodowym echem, bo Dalen to jeden z gangów odpowiedzialnych za znaczący wzrost przestępczości zorganizowanej w Szwecji w ostatnich latach.
Tenezosowi szwedzkie organy ścigania stawiają łącznie zarzuty dotyczące 30 przestępstw, m.in. przemytu narkotyków, ale także rekrutacji nastolatków do wykonywania ciężkich przestępstw, w tym zabójstw w ramach porachunków gangsterskich. On sam nie przyznaje się do winy.
W ostatnim czasie "Grek" miał mieszkać w luksusowych warunkach w Meksyku, skąd koordynował przestępczą działalność swojego gangu. Po zatrzymaniu został deportowany do Szwecji, a kolejne sądy w tym kraju decydowały o jego aresztowaniu.
Jego ujęcie jest uważane za jedno z większych wydarzeń w walce szwedzkich władz z gangami, w której ostatnio organy ścigania mają sporo powodów do zadowolenia, bo w ich ręce wpadają kolejni poszukiwani przestępcy.
- Teraz mogę potwierdzić: mamy go - mówił na konferencji prasowej po deportowaniu Tenezosa premier Szwecji Ulf Kristersson.
Ale zanim Ahlström Tenezos stał się jednym z najbardziej poszukiwanych ludzi w swoim kraju, chciał zostać hokeistą. A przynajmniej próbował swoich sił na lodowej tafli i podobno zdradzał spory talent.
Grał w młodzieżowych drużynach Spånga IS, Huddinge IK, Kramfors-Alliansen i Nacka HK. W ligach swojego rocznika rywalizował m.in. z takimi graczami jak obecna gwiazda Vancouver Canucks Elias Pettersson czy aktualny mistrz NHL z Florida Panthers Jesper Boqvist.
- Był bardzo zdolny. Myślę, że mógł dojść daleko, gdyby grał dalej - mówił w 2023 roku anonimowo dziennikowi "Expressen" jeden z jego dawnych kolegów z zespołu.
- To był bardzo zdolny hokeista w tym wieku, absolutnie topowy - dodawał z kolei jego były trener.
Ale już wtedy nie było tajemnicą, że nastolatek otaczał się ludźmi o wątpliwej reputacji.
- Ludzie mieli dla niego respekt, bo wiedziało się, że obraca się w złych kręgach już jako nastolatek - mówił kolega z drużyny. - Przychodził na treningi, ale później się go zbyt wiele nie widziało. A jeśli już, to był z jakąś inną grupą.
Ostatni sezon w hokejowej przygodzie Tenezosa zarejestrowany w danych serwisu Eliteprospects to rozgrywki 2015-16, gdy wystąpił w 3 meczach drużyny Nacka HK w lidze do lat 20. Sam miał wtedy 17-18 lat.
W jego statystykach zwraca uwagę jeden sezon spędzony w ekipie z miasta Kramfors w regionie Västernorrland na północy Szwecji. W pozostałych występował bowiem w rejonie Sztokholmu, na którego przedmieściach się urodził - ponad 450 kilometrów na południe od Kramfors.
Także wśród przestępstw, o które dziś jest oskarżany, większość miała mieć miejsce w okolicach Sztokholmu, ale kilka w latach 2020-21 w Sundsvall w regionie Västernorrland.
- Przyjechał do Västernorrland, żeby grać w hokeja w Kramfors-Alliansen. Coś stało się po drodze i już w 2018 roku był całkiem wysoko postawioną figurą w gangu Dalen w Västernorrland i Sundsvall. Zrobił więc szybką karierę, a później znajdował się na szczycie tej organizacji przez całkiem sporo lat - komentował w telewizji SVT jej reporter Patric Sellén.
"Grek" w drużynie Spånga IS do lat 16 grał razem z Axelem Sundbergiem, który dziś jest zawodnikiem zespołu Malmö Redhawks w najwyższej szwedzkiej lidze SHL.
- Przez jakiś czas graliśmy w jednym ataku - wspomina Sundberg w rozmowie z "Expressen". - Ale nie było za dużo kontaktu od tamtego czasu. Tylko ten jeden rok, a później on poszedł dalej. Lubiłem go jako zawodnika. Był naprawdę błyskotliwy, mieliśmy dobrą chemię.
Sundberg też wspomina, że jego były kolega z drużyny miał wówczas niezbyt dobre towarzystwo.
- Należał do tych "towarzyskich", a szczególnie w Spåndze można było spotkać wszystkich możliwych ludzi. On trochę "skakał" po różnych drużynach. Jednocześnie był świetną osobą w szatni, ale to było bardzo dawno temu - mówi.
Gracz drużyny z Malmö przekonuje, że nie śledził uważnie dalszych losów swojego byłego kolegi z zespołu.
- Trochę człowiek widział, ale nie za wiele. O tyle o ile, gdy jego nazwisko się gdzieś pojawiało - mówi. - To faktycznie chore. Nigdy się nie wie, kim człowiek jest w głębi tak naprawdę.
Czytaj także: