Nie wiedzie się na początku sezonu hokeistom Texom STS-u Sanok, którzy po 12 kolejkach mają na swoim koncie tylko trzy punkty i zaledwie 10 zdobytych bramek. Prezes sanockiego klubu Marta Przybysz podzieliła się swoimi przemyśleniami na ten temat, dyskutując z kibicami.
Wielu kibiców od dłuższego czasu domaga się zmiany na stanowisku trenera, jednak przy tak małym budżecie trudno o lepszą jakość zespołu.
– Rozumiem frustrację, bo nikt nie lubi przegrywać, ale musimy spojrzeć na sytuację realnie. W obecnej sytuacji zwolnienie trenera nic nie zmieni. Mamy najmłodszą drużynę w lidze i najmniejszy budżet – nawet Podhale (gdzie jedziemy na podobnym wózku) dostaje większe wsparcie od miasta w formie stypendiów niż my! O czym my tu mówimy? Nasi chłopcy walczą z drużynami, które mają pełno zagranicznych graczy i ogromne budżety. My na ten moment nie możemy sobie pozwolić na takie wydatki. Nowi zawodnicy = kolejne koszty, transfery, loty itd. To są ogromne pieniądze, o których ludzie nie mają pojęcia! Zmiana trenera nie sprawi, że nagle zaczniemy wygrywać. Będzie większy budżet, będą lepsi zawodnicy! I wtedy możemy rozmawiać o wynikach. Niestety, ale taka jest rzeczywistość. Jest mi naprawdę przykro, bo przeżywam to wszystko tak jak i Wy! I jestem rozczarowana tym, co się dzieje. Z każdej strony staram się szukać rozwiązania i ratować sytuację, ale to nie jest takie proste, jakby mogło się wydawać. Widać, że drużyna walczy, ale brakuje nam szczęścia. Wierzę jednak, że los w końcu będzie bardziej przychylny!
Sanoczanie mają problem ze zdobywaniem bramek. Do tej pory aż sześciokrotnie kończyli mecz z zerowym dorobkiem. Na ich koncie widnieje tylko 10 zdobytych bramek.
– Nasza skuteczność nie jest taka, jakbyśmy wszyscy chcieli, i że czasami widać schematy, które nie przynoszą oczekiwanych efektów. Ale musimy pamiętać, że nasza sytuacja jest bardzo trudna – mamy młodych zawodników, którzy dają z siebie wszystko, a gramy przeciwko drużynom z dużymi budżetami i bardziej doświadczonymi graczami. Zmiana trenera nie sprawi, że nagle zaczniemy wygrywać mecze, jeśli brakuje nam zasobów, by rywalizować na tym poziomie. Dodatkowo, nie pomaga fakt, że ta frustracja zaczyna nas wszystkich osłabiać! Zawodnicy chcą za wszelką cenę zdobywać bramki, ale kiedy nic nie wychodzi, to tylko bardziej ich dobija…. Presja i nerwy robią swoje, co widać na lodzie. Ilość kar i gra w osłabieniu. W takich momentach najtrudniej jest utrzymać chłodną głowę
Padają różne nazwiska wśród dyskusji kibiców, jednak obecna sytuacja klubu nie pozwala zatrudnić trenera, który ma stabilną pracę gdzieś indziej, a w Sanoku tego nikt nie może zagwarantować.
– Niestety, żaden trener nie porzuci swojej stabilnej pracy, by wejść w system, gdzie klub od lat nie gwarantował umów o pracę i stabilizacji. Dlaczego mieliby rezygnować z pewnych posad, gdy sytuacja w hokeju jest tak niepewna? To jeden z kluczowych problemów, z którymi się borykamy…. Musimy odbudować zaufanie i stabilność, aby przyciągnąć odpowiednich ludzi do klubu. Ciągłe liczenie na wsparcie ze strony miasta to nie jest rozwiązanie na dłuższą metę. Faktycznie, miasto nie ma “swoich” pieniędzy – to podatki mieszkańców i firm, więc trudno oczekiwać, że będą one wiecznie finansować klub. Również zgadzam się, że jeśli Sanok ma być miastem hokeja, to kibice muszą zacząć wypełniać Arenę. Frekwencja ma ogromny wpływ na przychody i potencjalne zainteresowanie sponsorów. Sanok może nadal mieć swoje miejsce w hokeju, ale musimy wspólnie spojrzeć realistycznie na nasz potencjał i finansowe możliwości.
Ostatnio na testach była dwójka zawodników z Białorusi, którzy występowali w MHL. Zostali szybko odesłani do domu, gdyż prezentowali słaby poziom sportowy. Iwan Sitnik z Naprzodu Janów oraz Alaksiej Furman ze Stoczniowca Gdańsk.
Czytaj także:
