Cóż to były za emocje! Re-Plast Unia Oświęcim po twardym i zaciętym spotkaniu pokonała na wyjeździe GKS Tychy 3:2 po dogrywce. Złotego gola, na wagę trzeciego zwycięstwa w serii, zdobył Krystian Dziubiński. Tym samym biało-niebiescy do wywalczenia awansu do finału play-off potrzebują już tylko jednego zwycięstwa!
Nie przesadzimy, jeśli napiszemy, że czwarty mecz półfinału play-off był tym najbardziej wyrównanym. Oba zespoły starały się uważnie grać w destrukcji i wystrzegać się błędów. Nie brakowało też twardych starć, a także wzajemnych prowokacji i uszczypliwości.
Finalnie losy spotkania rozstrzygnęły się dopiero w dogrywce. W niej tyszan na łopatki posłał Krystian Dziubiński, który przedarł się przed bramkę i zmieścił gumę pomiędzy parkanami Tomáša Fučíka. Dla kapitana Unii był to pierwszy gol w fazie play-off. Ale za to niezwykle istotny.
– Nie wiem, gdzie zmieściłem ten krążek. Tak czy inaczej chciałem zadedykować to trafienie mojej córce Nataszy, która kończy dziś 12 lat. Nie mogę dzisiaj być przy niej, ale przynajmniej w ten sposób mogę uczcić jej święto – zaznaczył „Dziubek”.
Korekty wśród tyszan
O ile goście przystąpili do spotkania w tym samym składzie co w czwartek, to trener Pekka Tirkkonen zdecydował się przebudować formacje. W pierwszej parze obrony zestawił Augusta Nilssona i Olliego Kaskinena, a w składzie zabrakło miejsca dla Pawło Padakina i Jakuba Bukowskiego.
Gospodarze zaczęli agresywniej niż w czwartek. Od samego początku mieli optyczną przewagę i oddawali więcej strzałów. Czujność Linusa Lundina sprawdzili Szymon Marzec i Alan Łyszczarczyk, ale Szwed dał próbkę dobrego refleksu.
Starania tyszan zostały nagrodzone w 9. minucie. Wówczas w solidnym zamieszaniu podbramkowym najsprytniej zachował się Mark Viitanen, który dopadł do odbitego krążka i skierował go do odsłoniętej części bramki. Tyscy kibice oszaleli ze szczęścia i chóralnymi śpiewami apelowali do swoich ulubieńców, aby nie poprzestali na jednym trafieniu. Do końca pierwszej odsłony wynik już się nie zmienił, choć biało-niebiescy też mieli swoje okazje.
Zwrot akcji
Po zmianie stron podopieczni Nika Zupančiča zaprezentowali więcej konkretów. Już w 23. minucie spod linii niebieskiej przymierzył Peter Bezuška, a krążek po rykoszecie trafił w samo okienko. Tomáš Fučík mógł tylko wymownie pokręcić głową i wyciągnąć gumę z siatki.
Ten gol uskrzydlił oświęcimian, którzy chwilę później wyszli na prowadzenie, dzięki dobrze rozegranej grze w przewadze. Uderzenie Kamila Sadłochy skutecznie poprawił Erik Ahopelto i kibice zgromadzeni na Stadionie Zimowym na moment zamilkli. W boksie Unii zapanowała ogromna radość.
Trójkolorowi szybko stanęli przed szansą na doprowadzenie do wyrównania. Sęk w tym, że nie potrafili wykorzystać dwóch okresów gry w power playu. Dodajmy, że przez 55 sekund grali nawet w piątkę przeciwko trójce oświęcimian. Po dwóch tercjach w lepszych humorach byli więc goście.
Walka do samego końca
Ale play-offy to czas, w którym zaciekle walczy się do końcowej syreny. Wicemistrzowie Polski trzecią odsłonę rozpoczęli z ogromnym animuszem, chcąc jak najszybciej doprowadzić do wyrównania. Choć nie udało im się wykorzystać kolejnej gry w przewadze, to w 48. minucie wyrównał Wiktor Turkin. Białoruski napastnik odważnie wjechał do tercji i uderzeniem w krótki róg zaskoczył Linusa Lundina.
Drużyna dowodzona przez Pekkę Tirkkonena mogła rozstrzygnąć ten mecz na swoją korzyść w regulaminowym czasie gry, ale zabrakło jej odrobiny precyzji i szczęścia. Podczas kolejnej gry w przewadze Alan Łyszczarczyk przejechał z krążkiem całą taflę, ale w ostatnim akordzie tej akcji nie zdołał trafić do siatki. Odrobiny szczęścia zabrakło też Illi Korenczukowi, który próbował dobijać uderzenie „Łyżki”. Biało-niebiescy mogli odetchnąć z ulgą.
Skoro zwycięzcy nie poznaliśmy w regulaminowym czasie gry, to sędziowie zaprosili zawodników do rozegrania dwudziestominutowej dogrywki. Już na jej początku dwie dobre okazje mieli oświęcimianie. Tomáš Fučík świetnie interweniował po kąśliwych uderzeniach Kallego Valtoli i Kamila Sadłochy.
Później oba zespoły nie wykorzystały gier w przewadze. A gdy w powietrzu powoli unosił się zapach serii rzutów karnych, decydujący cios zadał Krystian Dziubiński. Kapitan Unii znalazł sposób na golkipera gospodarzy, popisując się odważną indywidualną akcją. Dodajmy, że chwilę wcześniej posłał gumę w poprzeczkę.
Tym samym tyszanie znaleźli się nad przepaścią, a biało-niebiescy są bliscy pozbycia się tyskiego piętna i spełnienia marzenia, jakim jest awans do finału play-off.
GKS Tychy - Re-Plast Unia Oświęcim 2:3 (1:0, 0:2, 1:0, d. 0:1)
1:0 Mark Viitanen - Bartłomiej Pociecha, Roman Rác (08:31),
1:1 Peter Bezuška - Daniel Olsson Trkulja, Elliot Lorraine (22:38),
1:2 Erik Ahopelto - Kamil Sadłocha, Ville Heikkinen (25:38, 5/4),
2:2 Wiktor Turkin - Mateusz Bryk, Bartłomiej Pociecha (47:41),
2:3 Krystian Dziubiński - Kalle Valtola, Mark Kaleinikovas (75:50, 3/3),
Sędziowali: Patryk Kasprzyk, Paweł Breske (główni) - Sławomir Szachniewicz, Wojciech Czech (liniowi).
Minuty karne: 6-12.
Strzały: 41-37.
Widzów: 2517.
Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw): 3:1 dla Unii.
Kolejny mecz: w niedzielę o 18:00 w Oświęcimiu.
GKS Tychy: T. Fučík - A. Nilsson, O. Kaskinen; A. Łyszczarczyk (2), F. Komorski, B. Jeziorski - J. Jaroměřský, B. Ciura; J. Tavi, W. Turkin (2), I. Korenczuk - M. Bryk, B. Pociecha (2); C. Mroczkowski, R. Rác, M. Viitanen - O. Jaśkiewicz; M. Ubowski, J. Krzyżek, R. Galant, S. Marzec.
Trener: Pekka Tirkkonen
Unia: L. Lundin - R. Diukow (2), K. Jākobsons; K. Sadłocha, K. Dziubiński, M. Kaleinikovas - K. Valtola, J. Uimonen; E. Ahopelto, V. Heikkinen, H. Karjalainen - P. Bezuška, C. Ackered (4); A. Denyskin (4), D. Olsson Trkulja, E. Lorraine - K. Łukawski, M. Noworyta; S. Kowalówka, D. Wanat, J. Sołtys.
Trener: Nik Zupančič
Czytaj także: