Puchar Kontynentalny: „Bądźcie z siebie dumni, tak jak ja jestem dumny z was”. Pozytywna ocena występu katowiczan
Trzecie miejsce zajęła drużyna Tauronu KH GKS Katowice w zakończonym wczoraj w Belfaście turnieju finałowym Pucharu Kontynentalnego. Miejsce na podium tych rozgrywek odebrane zostało jako sukces zespołu, jak i polskiego hokeja. W ostatnim meczu „GieKSa” rozjechała białoruski HK Homel 5:0, a po ostatniej syrenie przyszedł czas podsumowań, przemyśleń, ale i niczym nie zmąconej radości.
Kiedy tylko zespół zjechał z tafli i udał się do szatni rolę mistrza ceremonii wziął w swoje ręce trener Tom Coolen, który skierował do drużyny kilka ciepłych zdań na temat gry i rywalizacji w stolicy Irlandii Północnej. Oto co miał do powiedzenia:
Ciężko pracowaliście. Czasami pomimo całego wysiłku, nie uda się wygrać, ale odebraliście nagrodę w ostatnim występie. W dwóch pierwszych meczach mieliśmy okazje, żeby zwyciężyć, ale tak się nie stało. Pracowaliście w każdym spotkaniu przez całe 60 minut i dziś wygraliście mecz. Nie czujcie się rozczarowani. Wasz wysiłek nie poszedł na marne. Wyjeżdżamy stąd z brązowym medalem. To wynik, z którego z całą pewnością możemy być zadowoleni. Tym bardziej, że wiemy jak niewiele zabrakło do triumfu. Bądźcie dumni z siebie, tak jak ja jestem dumny z was. Dzisiaj wykonaliście dobrą robotę, zresztą tak samo jak przez wszystkie trzy dni turnieju. Głowy do góry! Wracamy do Polski i idziemy dalej. Ten turniej był tylko krokiem na drodze do naszego głównego celu, który dobrze znamy.
Tradycją w drużynie jest, że najlepszy zawodnik w ofensywie otrzymuje przechodnie trofeum, którym jest żółty kask. Aktualny posiadacz tej cennej nagrody Janne Laakkonen miał obowiązek wskazania kolejnego triumfatora. Fin krótko podsumował występ „GieKSy”, po czym przy owacji całej drużyny przekazał kask Mikołajowi Łopuskiego.
–Możemy być dumni z siebie, choć rezultat może nie jest taki, jakiego oczekiwaliśmy. Wszyscy starali się w każdym spotkaniu, ale czasami tak bywa, że nie uda się wygrać. Żółty kask wędruje do „Łupiego” – powiedział doświadczony napastnik, mający za sobą grę w ligach Finlandii, Szwecji, Rosji, Kazachstanu, Białorusi i Francji.
Zdobywca hat tricka we wczorajszym meczu z HK Homel szybko przywdział otrzymane trofeum, po czym przemówił:
Piękna przygoda z Pucharem Kontynentalnym. Będziemy mieli stąd dużo fajnych wspomnień. Duży sukces. Pokazaliśmy w tym turnieju wielki charakter. Cieszmy się z tego trzeciego miejsca. Na zakończenie wyszedł nam super mecz. Świetna praca całej mojej piątki, która bardzo mi pomogła, zresztą tak jak i cała drużyna. Przenieśmy to teraz na polską ligę.
Do rozdania pozostał jeszcze biały kask. Ten przeznaczony jest dla najlepszego gracza w defensywie. Po meczu z Belfast Giants znajdował się w rękach Niko Tuhkanena. Fin zapamiętał szczególnie jedną akcję tego meczu, która przekonała go, kto powinien zostać nagrodzony.
–Kilku naszych chłopaków naprawdę zasłużyło na ten biały kask. Kevin (Lindskoug – przyp.red.) zagrał dobrze w bramce, Jesse (Jyrkkiö – przyp.red.) zdobył kilka punktów, ale akcja z przełożeniem kija pomiędzy nogami i strzałem na bramkę była najlepsza. „Wanek” (Jakub Wanacki – przyp.red.) kask jest twój.
Katowiczanie walczyli mocno w każdym z finałowych spotkań. W żadnym z meczów nie było mowy o odpuszczaniu, czy też oszczędzaniu się. Widać było, że wicemistrzowie Polski naprawdę wierzą, iż stać ich na końcowy triumf.
–Jesteśmy zmęczeni, ale szczęśliwi. Napracowaliśmy się w tym turnieju. Jest to duży sukces – podsumował Łopuski. –Dobry mecz całej drużyny, tak jak i dwa poprzednie pojedynki, w których zabrakło pewnych detali, wyrachowania i ogrania na takim poziomie. Z trzeciego miejsca możemy być zadowoleni. Teraz trzeba to przenieść na naszą ligę.
Tomasz Malasiński wiedział na co stać jego zespół. Jako kapitan czuł się odpowiedzialny za poczynania „GieKSy”. Stąd też w jego przypadku radość przeplata się z lekką dozą niedosytu.
–Dobrze, że wygraliśmy ten ostatni mecz, choć nie ukrywam, że troszkę żałuję tego turnieju. Nie uważam, że byliśmy gorszą drużyną od kogokolwiek tutaj – wyjawił popularny „Malaś”, po czym dodał: - W tych przegranych spotkaniach zabrakło trochę szczęścia i chłodnej głowy pod bramką.
Niedosyt towarzyszący zawodnikowi pochodzącemu z Nowego Targu wynika z faktu, że wicemistrzowie Polski nie byli słabsi od któregokolwiek z rywali. Czkawką odbija się wciąż poziom PHL, w której brakuje wystarczającej liczby spotkań, które byłyby wartościowe w późniejszej rywalizacji międzynarodowej.
–Myślę, że pokazaliśmy wysoki poziom. Nie odstawaliśmy od reszty – ocenia kapitan katowiczan. –Z faworytami graliśmy jak równy z równym. Pewne problemy wynikają z faktu, że w naszej lidze jest wciąż mało wymagających spotkań i później na takich turniejach jak ten, mamy kiepski początek. Chwilę zajmuje zanim wskoczymy na ten odpowiedni poziom.
Najlepszy strzelec katowiczan w meczu kończącym ich występy w finale Pucharu Kontynentalnego podkreślał, że jego sukces jest składową dobrej postawy wszystkich zawodników drużyny.
–Moja piątka dużo mi pomogła. Dobrze obsługiwali mnie przed bramką, ale dobra gra nie dotyczyła tylko naszej formacji – wyjaśniał Łopuski. –Do tego poziomu dostroiła się cała drużyna. Dobrze broniła, dobrze grała w ofensywie. Jedna piątka napędzała drugą. Tworzymy dobry zespół i cieszymy się z tego zwycięstwa.
33-letni gdynianin podkreślał znaczenie takich wygranych. Każdy udany występ w imprezie rangi europejskiej wpływa na wzrost morale zespołu i buduje go, czyniąc drużynę mocniejszą.
–Takie zwycięstwa są ważne, bo wpływają na atmosferę – zauważa Łopuski. –Dzisiaj na pewno będziemy celebrować z drużyną nasz sukces, ponieważ jest się z czego cieszyć.
Malasiński nie ukrywał, że katowiczanie mieli świadomość swojej wyższości nad ekipą z Homla i wygraną traktował w kategorii obowiązku.
–Wiedzieliśmy, że jesteśmy lepszą drużyną – mówi otwarcie kapitan „GieKSy”. –Nie mogliśmy tego spotkania odpuścić. Chcieliśmy pokazać się z dobrej strony w europejskich pucharach.
Zespół winien był tą wygraną również kibicom, którzy stawili się w stolicy Irlandii Północnej bardzo licznie, robiąc doskonałą atmosferę, która wywarła wrażenie na wszystkich uczestnikach, oficjelach i widzach w SSE Arenie.
–Wielki szacunek dla naszych kibiców – powiedział „Malaś”. –Jest dokładnie tak jak śpiewają – są zawsze tam, gdzie GKS gra. Niosą nas swoim dopingiem. Niewątpliwie pomogli nam. Dziękuję im wszystkim za to, że przyjechali. Mam nadzieję, że teraz w „Satelicie” będzie tak samo głośno, jak było w Belfaście.
Udział GKS-u w finałowej rywalizacji Pucharu Kontynentalnego to bardzo cenna nauka, która może pomóc w walce o najwyższe laury w PHL, a w przypadku zrealizowania przez zespół swoich celów będzie nieoceniona w przyszłych występach na arenie międzynarodowej.
–Zdobyliśmy doświadczenie w grze przeciwko dobrym zawodnikom. Pamiętajmy, że niektórzy z naszych rywali w przeszłości grywali w NHL i KHL, czyli rywalizowali na najwyższym światowym poziomie. Doświadczenia, które tu zebraliśmy na pewno zaowocują w przyszłości, zarówno na niwie polskiej, jak i zagranicą – zapewnił Malasiński.
Tauron KH GKS Katowice dopisał do swojej historii ważny rozdział. Rozdział, z którego może być dumny. To ważne wydarzenie również dla całego polskiego hokeja. W wielu miejscach naszego kontynentu polskie drużyny uważane są wciąż za egzotycznych rywali. Takimi występami jak listopadowa impreza półfinałowa i zakończona wczoraj decydująca batalia o Puchar Kontynentalny, zmieniamy spojrzenie na naszą scenę hokejową. Może to nie czas jeszcze na najwyższe laury, ale ważne, że ktoś stawia pierwsze kroki i wpływa na zmianę wizerunku tej pięknej dyscypliny sportu. Tyski GKS jako pierwszy klub znad Wisły wygrał w tym sezonie mecz Hokejowej Ligi Mistrzów, a katowicka „GieKSa” we wszystkich sześciu spotkaniach Pucharu Kontynentalnego pokazała Europie, że w Polsce naprawdę umieją grać w hokeja.
Zdjęcia: iihf.com
Komentarze