Puchar Kontynentalny - czas na finał!
Nadszedł czas na Turniej Finałowy tegorocznej edycji Pucharu Kontynentalnego. W grze pozostały tylko cztery drużyny i dzisiaj postaramy się im przyjrzeć.
HK Nitra
Nitrzanie niespodziewanie zajmuje 11. miejsce w tabeli słowackiej Tipos Extraligi ekstraligi, a od miejsca spadkowego, dwunastego, dzieli ich tylko pięć punktów.
W ekipie z zachodniej Słowacji obecny sezon stoi pod znakiem zmian i zawirowań, bowiem w przeciągu zaledwie czterech miesięcy trzykrotnie zmieniano trenera. Obecnie tę funkcję pełni Antonín Stavjaňa.
Zmiany nie ominęły również pionu sportowego, jak i samych zawodników. Od września z Nitry odeszło aż jedenastu hokeistów, a skład nijak się ma do tego, który "otwierał" sezon 2022/23 początkiem września.
– Mimo, iż nasza ligowa sytuacja jest nieciekawa, to do Francji jedziemy pewni siebie i zmotywowani. Naszym celem jest zwycięstwo – powiedział przed wylotem prezes klubu Miroslav Kováčik.
Przy takiej liczbie zmian ciężko szukać najstabilniejszego zawodnika, gdyż formację i styl zmieniają się jak w kalejdoskopie, jednak zawodnikiem wartym uwagi z pewnością jest Filips Buncis. 25-letni Łotysz mimo skromnego dorobku punktowego (6 G + 8 A) postrzegany przez kibiców klubu jako jeden z najlepszych w tym "kryzysowym' sezonie"
Asiago Hockey
Dla Asiago Puchar Kontynentalny to jedyna możliwość walki o awans do przyszłorocznej edycji Hokejowej Ligi Mistrzów.
– Ostatnie miesiące spędziliśmy przygotowując się do tego turnieju. Można powiedzieć, że będą to dla nas najważniejsze trzy dni tego sezonu. Cieszę się, bo każdy jest gotowy i zmotywowany, a w samolocie do Francji zabraknie tylko Nicholasa Porco, ale o tym wiedzieliśmy już wcześniej – powiedział Tom Barrasso, trener Asiago.
Niekwestionowanymi gwiazdami włoskiej ekipy jest duet Allan McShane – Giordano Finoro. Obaj panowie znajdują się w czołówce najlepszych strzelców w ICE Hockey League z 19 trafieniami na koncie. Dodatkowo McShane został jednokrotnie graczem miesiąca, a w punktacji kanadyjskiej zanotował do tej pory 42 punkty, co plasuje go na trzecim miejscu w lidze.
– Cel? Oczywistym celem jest walka o zwycięstwo, ale my skupiamy się na każdym meczu, gdyż każde spotkanie jest niezbędne do osiągnięcia zamierzonego celu – zakończył Barrasso.
Cardiff Devils
Walijczycy przystępują do rywalizacji jako najbardziej doświadczona drużyna na poziomie międzynarodowym, gdyż w przeszłości aż pięciokrotnie występowali w Hokejowej Lidze Mistrzów. Skład drużyny występującej na co dzień w brytyjskiej Elite Ice Hockey League napakowany jest wieloma gwiazdami z przeszłością w ligach amerykańskich takich jak AHL czy ECHL.
Zawodnikiem, na którego warto zwrócić szczególną uwagę jest Cole Sanford. 27-latek ma na swoim koncie 24 bramki w 29 meczach, co czyni go najlepszym strzelcem Elite League.
Co ciekawe trenerem "Diabłów" jest 35-letni Brodie Dupont, dla którego jest to debiutancki sezon na stanowisku szkoleniowca. Kanadyjczyk jeszcze rok temu w Cardiff występował jako gracz i przyczynił się do triumfu tej ekipy w ligowych rozgrywkach.
Ducs d'Angers
Angers to gospodarz tegorocznej rywalizacji. Francuzi stawiani są w roli faworytów nie bez przyczyny. Ekipa z zachodniej Francji dysponuje jedną z najlepszych formacji ofensywnych w historii klubu, a tworzą ją Tommy Giroux – Philippe Halley – Jonathan Charbonneau.
Cała trójka znajduje się w najlepszej piątce punktujących we francuskiej Synerglace Ligue Magnus, a Jonathan z 22 trafieniami na koncie przewodzi w klasyfikacji strzelców tejże ligi.
Warto wspomnieć, iż Angers jest bardzo mocne u siebie, gdyż w obecnych rozgrywkach przed własną publicznością nie doznali jeszcze porażki, w regulaminowych sześćdziesięciu minutach gry.
Trenerem formacji jest Jason O'Leary. 44-letni Kanadyjczyk to szkoleniowiec z bagażem doświadczeń, gdyż uprzednio trenował takie ekipy jak szwajcarskie SCL Langnau Tigers, czy niemiecki Iserlohn Roosters.
– Do turnieju podchodzimy z chłodną głową. Nie mamy zamiaru popadać w euforię po pierwszym zwycięstwie. Do każdego meczu podejdziemy z takim samym nastawieniem i nie mamy zamiaru nikogo lekceważyć – twierdzi Jason O'Leary.
Komentarze