Siłą kolektywu, nerwami ze stali i ogromną wiarą we własne umiejętności hokeiści GKS-u Katowice wyrwali ekipie z Aalborga przepustkę do Turnieju Finałowego Pucharu Kontynentalnego. Postanowiliśmy wyróżnić tych, bez których sukces byłby niemożliwy.
Największą satysfakcję przynoszą sukcesy, które zostały okupione bólem i cierpieniem. Wielkie słowa uznania kierowalibyśmy w stronę zawodników GKS-u Katowice, gdyby ci zdobyli komplet punktów i przeszli jak walec po swoich rywalach w grupie F. Jednak czy taki obrót spraw mógłby się równać z emocjami pościgu za trzybramkowym zwycięstwem nad Aalborgiem? Szczerze wątpię, a zapętlony film z wybuchem radości bo zdobyciu bramki na 4:1 zostanie w mojej pamięci na długo.
Analizując przebieg spotkań, nie sposób nie zwrócić uwagi na momenty w których drużyna GKS-u mierzyła się z własnymi słabościami. Sęk w tym, że na lodowej tafli, podobnie jak w życiu codziennym: nie sztuką jest wykreować plan doskonały. Sztuką jest zrealizować swoje cele, pomimo przeciwności losu. A tego w niezwykle charakterny sposób dokonali podopieczni Jacka Płachty. Stopklatką, która doskonale oddaje postawę katowiczan podczas turnieju w Aalborgu, jest moment opatrywania Aleksiego Varttinena, który pomimo sączącej się krwi, wyrywa się by niezwłocznie wrócić do gry.
Siłą, która poniosła katowiczan do awansu w głównej mierze był kolektyw. Każdy z zawodników wywiązywał się pieczołowicie ze swoich zadań, dokładając do tego najwyższe zaangażowanie. W bitwie o Turniej Finałowy Pucharu Kontynentalnego wystąpili jednak żołnierze, których postawa zasługuje na indywidualne wyróżnienie
MVP turnieju: Pontus Englund
– Niczym mantrę powtarza się atut ciężkiej pracy po obu stronach tafli, w przypadku czołowych obrońców. 24-latek swoją postawą w pełni jednak zasłużył na to miano. Englund przede wszystkim świetnie wywiązywał się ze swoich nominalnych zadań w defensywie. Potrafił bez pardonu rozbijać przeciwników na bandach, jednak twardy styl nie przekładał się na naiwną łatwość łapania karnych minut, które niepotrzebnie mogłyby osłabić drużynę.
Rola Szweda nie kończy się tylko na zadaniach w destrukcji. Rosły obrońca potrafi efektywnie wyprowadzić gumę z własnej tercji, nie bojąc się wziąć ryzyka na własne barki. Równie swobodnie czuje się pod bramką rywala, gdzie może zaskoczyć dobrym strzałem spod niebieskiej linii, czy wypracowaniem pozycji strzeleckiej. Zwieńczeniem świetnego turnieju w wykonaniu Englunda był występ przeciwko Aalborgowi, w którym Pontus zanotował trzy punkty za bramkę i dwie asysty.
Wyróżnienie I stopnia: duet bramkarzy
– Ciężko sobie wyobrazić, aby GieKSa mogła odwrócić układ "małej tabeli" na swoją korzyść bez wybornej postawy swoich golkiperów. Choć John Murray nie uchronił katowiczan przed porażką w meczu przeciwko Brûleurs de Loups Grenoble, to jego najwyższej klasy interwencje i skuteczność obron na poziomie przekraczającym 90% sprawiły, że rozmiar porażki nie był wyższy, co finalnie okazało się kluczowe w walce o "Final four".
Co znaczy być największym bramkarskim kozakiem, zaprezentował z kolei Michał Kieler. 29-latek zastąpił między słupkami Johna Murraya w spotkaniu rozstrzygającym o kwestii awansu. Jedna z jego pierwszych, o ile nie pierwsza okazja do interwencji już w 84 sekundzie zakończyła się bramką dla rywali. Poddany tak ciężkiej próbie Kieler przez kolejne 58 minut i 36 sekund nie skapitulował już ani razu, broniąc 34 strzały rywali-pomimo, że "Piraci" w całym spotkaniu grali w przewadze przez aż 12 minut!
Wyróżnienie II stopnia: Atak Fraszko-Pasiut-Wronka
– Po ponad dwuletniej przerwie, ponowna możliwość zobaczenia tego tercetu w akcji, jest jak pójście na koncert ulubionej, rockowej kapeli, która po latach zawieszenia, wznowiła działalność. Ci trzej muszkieterowie powinni grać razem i basta! Poznała się na ich sile nasza liga, przyszedł czas aby poznali się w Europie. Wronka i Pasiut ex aequo zwyciężyli w klasyfikacji kanadyjskiej grupy F z dorobkiem 7 punktów. Z dorobkiem 5 punktów, ale tą najważniejszą, złotą bramką turniej zakończył Bartosz Fraszko. Każdy z tych hokejowych dżentelmenów niejednokrotnie potwierdził swoją hokejową klasę, ale ich wspólnym występom bliżej do poezji, niż rzemiosła.
Wyróżnienie specjalne: Kibice
– Nasza hokejowa społeczność często mierzy się z wieloma kompleksami na tle europejskich gigantów. Dlatego powinniśmy podkreślać to z czego możemy być dumni. Spotkania Pucharu Kontynentalnego w Aalborgu miały charakter sportowego święta, ale tylko dzięki szalonemu dopingowi katowickich kibiców. Przyjęto nazywać hokej w Polsce sportem niszowym, myślę, że jednak nie można nazwać niszowym zjawiskiem, dla którego setki ludzi pomimo obowiązków i trosk dnia codziennego pokonuje ponad tysiąc kilometrów różnymi środkami transportu, aby oddać się wspólnej pasji. Polscy kibice od dawna są w światowej czołówce, obyśmy doczekali czasów, że pomimo przeciwności losy dotrą tam i nasze kluby.
Czytaj także: