W swoim drugim meczu w ramach Turnieju Finałowego Pucharu Kontynentalnego hokeiści GKS-u Katowice przegrali z Cardiff Devils 2:3. Polska drużyna była blisko wywalczenia punktów z gospodarzami, lecz w końcówce spotkania zabrakło im szczęścia.
Pierwsze sekundy po inauguracyjnym buliku upływały na wzajemnym badaniu się drużyn i szukaniu recepty na zaskoczenie defensywy rywala. W miarę upływu czasu do głosu dochodzili zawodnicy Cardiff. Podopiecznym Petera Russela jako pierwszym udało się usystematyzować swoje ofensywne zapędy. Utrzymywali się oni dłużej przy krążku i łatwiej im było o zdobycie tercji ataku. Świetnie wychodzili również spod forechecka GieKSy inicjując kolejne ataki. W 7. minucie szturm katowickiej bramki przyniósł rezultat. Krążek wpadł na kij Colle Ully’ego który zdecydował się „podciągnąć” go pod bramkę Murraya, by chwilę później techniczną wrzutką z najbliższej odległości zaskoczyć katowickiego golkipera. Błyskawicznie mogli pokusić się o wyrównanie zawodnicy GKS-u. Ryan Cook miał świetną sposobność aby wpisać się na listę strzelców, niestety mając otwartą drogę do bramki, nie zdołał skutecznie wykończyć akcji. Walijczycy bardzo dobrze wywiązywali się ze swoich zadań defensywnych, co znacznie ograniczało możliwości ofensywne mistrzów Polski. W 15. minucie w tempo pograł pierwszy atak GieKSy, wypracowując dobrą sytuacje dla Sama Marklunda. Szwed z najbliższej odległości nie znalazł jednak miejsca, aby poza zasięgiem Bownsa zmieścić krążek w bramce. W 16. minucie decyzję o opuszczeniu bramki podjął John Murray. Zagrany przez niego krążek nie znalazł niestety adresata w żadnym z obrońców GieKSy. Z tego prezentu skrzętnie skorzystali zawodnicy Cardiff, którzy za sprawą trafienia Ryana Barrowa podwyższyli prowadzenie. W 18. minucie sygnał do ataku nadał Kacper Maciaś, który soczystym uderzeniem spod niebieskiej linii zdobył kontaktową bramkę. W 19. minucie Sam Marklund został oddelegowany na ławkę, na szczęście dla GieKSy, ekipa „diabłów” nie zdołała wykorzystać swojej gry w przewadze.
Początek drugiej tercji upływał pod znakiem szybkich przejęć krążka. Wydarzenia szybko przenosiły się pomiędzy tercjami. W 26. minucie otworzyła się szansa przed katowiczanami, bowiem na ławce kar zasiadł Tyler Busch. Rozgrywając pierwszą przewagę mistrzowie Polski nie zdołali jednak nawiązać do skuteczności jaką zaprezentowali w meczu przeciwko „Lisom”.Okazja do rehabilitacji pojawiła się w 32. minucie, tym razem kar boks odwiedził Josh Waller. Jednak i tym razem liczebna przewaga na lodzie nie przyczyniła się do wyrównania wyniku. W 35. minucie Cole Ully mocno pociągnął z nadgarstka, tym razem szczęście uśmiechnęło się do Murraya, którego poprzeczka uratowała przed stratą bramki. W 37. minucie otworzył się katowicki boks kar, by mógł w nim zasiąść Hampus Olsson. Kolejne dwie minuty były ciężką próbą dla katowickiej defensywy. Interweniującego Murraya odpowiednio wspierała obrona, dzięki czemu wynik do końca drugiej tercji nie uległ zmianie.
Intensywny forecheck GieKSy zwiastował pełną mobilizację katowiczan na trzecią tercję. Pierwsze ożywienie pod walijską bramką nastąpiło już w 42. minucie, Bowns zdołał jednak parkanem zamknąć drogę krążka do siatki. W 46. minucie ruszył kolejny atak GieKSy, guma została zagrana wzdłuż bramki do Joony Monto, a Fin wykorzystując fakt, że Bowns nie zdołał przesunąć się za ruchem krążka doprowadził do wyrównania. Ręce same chciały się składać do oklasków po dwójkowej akcji Fraszko-Marklund. W tej akcji było odpowiednie tempo, pomysł i zabrakło tylko skuteczności, aby żółty sektor kibiców GieKSy odleciał. Wyrównujące trafienie ewidentnie dało do zrozumienia katowiczanom, że wynik meczu pozostaje otwartą kwestią. Gra mistrzów Polski ożywiła się, a w zawodników wstąpiły dodatkowe pokłady energii. W 51. minucie szczęśliwie odbity krążek trafił do Codiego Donagheya, 27-latek zdecydował się na jego zbicie z powietrza, czym wyprowadził ponownie swój zespół na prowadzenie. Sporo determinacji i woli walki zaprezentowała GieKSa w ostatnich minutach spotkania, aby zdobyć wyrównującą bramkę. W 59. minucie Jacek Płachta podjął decyzję o wycofaniu z bramki Johna Murraya. Niestety grający w liczebnej przewadze katowiczanie nie zdołali odczarować bramki strzeżonej przez Bena Bownsa.
GKS Katowice - Cardiff Devils 2:3 (1:2, 0:0, 1:1)
0:1 Cole Ully - Benjamin Davies (06:13),
0:2 Ryan Barrow - Jamie Arniel (15:15),
1:2 Kacper Maciaś - Aleksi Varttinen, Joona Monto (17:08),
2:2 Joona Monto - Olli Iisakka, Hampus Olsson (45:20),
2:3 Cody Donaghey - Jamie Arniel (50:14).
Minuty karne: 4-4.
Strzały: 29-35.
Widzów: 3012.
GKS Katowice: J. Murray - M. Kruczek, N. Delmas; G. Pasiut, B. Fraszko, S. Marklund (2) - S. Koponen, A. Varttinen; H. Olsson (2), J. Monto, O. Iisakka - J. Wanacki, R. Cook; M. Lehtimäki, B. Sokay, S. Hitosato - K. Maciaś, D. Lebek; M. Bepierszcz, I. Smal, M. Michalski.
Trener: Jacek Płachta.
Cardiff Devils: B. Bowns - M. Crawford, E. Mosey; B. Alderson, J. Martin, C. Sanford - B. Wilde, M. Richardson; J. Arniel, C. Ully, R. Barrow - J. Batch, C. Donaghey; T. Busch (2), J. Crandall, J. Waller (2) - B. Davies; S. Duggan, R. Brandt, C. Pietroniro.
Trener: Peter Russell
Czytaj także: