W pierwszym meczu Turnieju Finałowego Pucharu Kontynentalnego hokeiści GKS-u Katowice pokonali po rzutach karnych Herning Blue Fox 5:4. Zwycięskiego karnego zdobył Bartosz Fraszko.
Z pełną dozą odpowiedzialności do inauguracyjnego spotkania podeszły obie strony. Nieco śmielej o swoje zaczęli upominać się Duńczycy. Już w 2. minucie na indywidualny zryw zdecydował się Oskars Cibulskis, jednak w decydującym momencie akcji wypuścił sobie zbyt daleko krążek, który momentalnie zamroził Murray. Inicjująca swoje ataki GieKSa bardzo szybko przekonała się o tym, że ich rywale, podobnie jak podczas listopadowego spotkania, będą walczyli mocnym forecheckiem. W 6. minucie sędziowie na ławkę kar odesłali Lukasa Banga. Po wykluczeniu napastnika, Grzegorz Pasiut wygrał pierwsze wznowienie podczas gry w przewadze. Krążek trafił wprost na kij Shigekiego Hitosato, który soczystym uderzeniem otworzył wynik spotkania. Kolejne minuty spotkania należały do mistrzów Polski, którzy próbując pójść za ciosem, tworzyli sobie kolejne okazje. W 10. minucie w dogodnej pozycji strzeleckiej na prawej flance znalazł się Bartosz Fraszko, który mając przed sobą odsłoniętą bramkę nie zdołał umieścić krążka w siatce. Parę sekund później katowiczanie wypuścili niebezpieczną, dwójkową akcję. Olli Iisakka dobrym podaniem wzdłuż bramki obsłużył Jakuba Wanackiego, jednak doświadczonemu obrońcy nie udało się celnie wykończyć tego ataku. Do końca pierwszej tercji obie strony mocno pracowały w poszukiwaniu okazji strzeleckich. Prawdziwe trzęsienie ziemi nastąpiło u schyłku pierwszej tercji. W ostatniej minucie, GieKSa nieco lekkomyślnie próbowała rozegrać krążek we własnej tercji, co poskutkowało przejęciem go przez rywala. Gdy wydawało się, że całe zło zostało zażegnane, na 21 sekund przed końcem tercji Morten Poulsen zdobył wyrównującą bramkę. 11 sekund później na będących jeszcze w szoku katowiczan Poulsen wyprowadził kolejny cios, zdobywając drugą bramkę.
Na drugą tercję katowiczanie wyjechali z mocnym postanowieniem odrobienia strat. Niestety W 22. minucie to Duńczycy mieli kolejny powód by celebrować radość. Victor Cubars wrzucił krążek z prawego koła bulikowego, a ten chwilę później wpadł do katowickiej bramki. Kolejna stracona bramka podrażniła ambicję mistrzów Polski, którzy przeprowadzili szturm na bramkę Andersena. Opór duńskiej obrony został przełamany w 25. minucie. Jakub Wanacki mocnym uderzeniem z dystansu nie dał szans na interwencję duńskiemu golkiperowi. Więcej z gry w tym okresie mieli podopieczni Jacka Płachty. Katowiczanie wyprowadzając kolejne ataki, musieli jednak pamiętać o odpowiednim zabezpieczeniu dostępu do własnej bramki. Ekipa „Lisów” przejmując krążek, błyskawicznie była w stanie przenieść ciężar gry do tercji rywala. W 37. minucie na ławce kar zasiadł Jakub Wanacki. Na szczęście dla katowiczan podopieczni Pera Hånberga nie zdołali wykorzystać swojej przewagi. Na kilka sekund przed końcem drugiej odsłony, GieKSa podjęła próbę wyprowadzenia ostatniego ataku, który z przekroczeniem przepisów przerwał Christian Mieritz.
Na trzecią odsłonę GKS-owi pozostało aż 1:56 gry w przewadze. W 42. minucie najprzytomniej pod bramką zachował się Hampus Olsson, który wyłuskując krążek zdołał go ulokować w siatce. Cóż z tego, że kolejne minuty należały do GieKSy, która na dobre zadomowiła się w tercji rywala, skoro to w 50. minucie John Murray musiał kolejny raz szukać krążka we własnej bramce. Mathias Bau zaskakującym strzałem przy krótkim słupku ponownie wyprowadził ekipę „Lisów” na prowadzenie. Nie zdołał spiker wygłosić strzelca bramki, a ponownie na tablicy wyników był remis. Bohaterem katowickich fanów stał się Ben Sokay, który już po 30. sekundach odrobił straty. Cios za cios szły obie strony do końca trzeciej tercji, jednak nikt nie zdołał zadać ciosu, który mógł przesądzić o losach spotkania.
Zgodnie z regulaminem rozgrywek, sędziowie zarządzili 5-minutową dogrywkę, rozgrywaną trzech na trzech. W 62. minucie sytuacja mistrzów Polski, mocno się skomplikowała bowiem na ławkę kar został oddelegowany Olli Iisakka. W przeciągu dwóch minut Mathias Bau aż trzykrotnie znalazł się w sytuacji, w której śmiało mógł się pokusić o zdobycie bramki. Na szczęście opatrzność pozostała po stronie katowiczan i do końca dogrywki utrzymał się remis. O losach spotkania rozstrzygnęła seria najazdów. W tej GKS udowodnił, że odrobił lekcję z Krynicy-Zdroju. Duńczycy nie zdołali wykorzystać żadnego z najazdów, z kolei po stronie GKS-u zimną krwią wykazali się Bartosz Fraszko oraz Ben Sokay.
GKS Katowice - Herning Blue Fox 5:4 (1:2, 1:1, 2:1, d. 0:0, k. 2:0)
1:0 Shigeki Hitosato - Grzegorz Pasiut (05:26, 5/4)
1:1 Morten Poulsen - Andris Džeriņš, Mathias Bau Hansen (19:39)
1:2 Morten Poulsen - Andris Džeriņš, Oskars Cibuļskis (19:50)
1:3 Victor Cubars - Magnus Carlsen (22:10)
2:3 Jakub Wanacki - Ben Sokay, Shigeki Hitosato (24:33)
3:3 Hampus Olsson - Joona Monto, Olli Iisakka (41:25, 5/4)
3:4 Mathias Bau Hansen - Andris Džeriņš, Morten Poulsen (49:20)
4:4 Ben Sokay (49:50)
5:4 Bartosz Fraszko (65:00, Karny decydujący)
Minuty karne: 4-4
Strzały: 29-29
GKS Katowice: J. Murray - M. Kruczek, N. Delmas, G. Pasiut, B. Fraszko, S. Marklund - S. Koponen, A. Varttinen, H. Olsson, J. Monto, O. Iisakka (2) - J. Wanacki (2), R. Cook, M. Lehtimäki, B. Sokay, S. Hitosato - K. Maciaś, D. Lebek, M. Bepierszcz, I. Smal, M. Michalski.
Blue Fox: M. Carruth ( V. Andersen) - P. Englund, P. Hansson, M. Poulsen, M. Bau Hansen, A. Džeriņš - O. Cibuļskis, S. Suistio, B. Thompson, J. Thörnberg, M. From - J. Böll, C. Mieritz (2), V. Cubars, M. Carlsen, S. Schleicher - J. Jessen, F. Brændgaard, M. Eskildsen, L. Bang (2), W. Lund.
Czytaj także: