"Rewolucja" w kryzysie. Druga najbogatsza liga Europy zmienia zasady
Druga najbogatsza liga Europy zmienia zasady rozgrywek, chcąc zmniejszyć negatywne skutki kryzysu finansowego. Konieczność gry przy pustych trybunach mogłaby klubom przynieść straty sięgające w przeliczeniu grubo ponad 700 milionów złotych.
Władze szwajcarskiej National League zdecydowały dziś na zebraniu w Bernie o wyłączeniu możliwości spadku w najbliższym sezonie. Do najwyższej klasy rozgrywkowej będzie można jednak awansować. Najlepszy zespół drugiej ligi wywalczy awans, jeśli spełni kryteria ekonomiczne. Awans będzie łatwiejszy niż dotąd, ponieważ zlikwidowana zostaje runda barażowa z udziałem najsłabszych drużyn ekstraklasy.
Dodatkowo Szwajcarzy wprowadzają nowe zasady rozgrywania play-offów. Do tej pory w National League bezpośrednio do walki o tytuł mistrzowski kwalifikowało się 8 najlepszych zespołów sezonu zasadniczego. W najbliższych rozgrywkach "Helweci" pójdą drogą znaną ze Szwecji, Finlandii, Czech czy Niemiec, którą widzieliśmy także przed dwoma sezonami w Polsce. Do ćwierćfinałów automatycznie awansują drużyny z miejsc 1-6, a te z pozycji 7-10 zagrają w fazie pre play-off do 2 zwycięstw. Takie same zasady zostają wprowadzone także w drugiej klasie rozgrywkowej, Swiss League.
Działacze ligi i klubów obradowali - co rzadko się ostatnio zdarza - nie przez wideokonferencję, a osobiście w hali PostFinance Arena w Bernie, gdzie na co dzień swoje mecze rozgrywa drużyna miejscowych "Niedźwiedzi". Musieli wystąpić o specjalną zgodę na takie zgromadzenie i stosować się do zasad zachowania fizycznego dystansu oraz higieny.
Dla szwajcarskiej ligi dzisiejsza decyzja jest historyczna, bo format z 8 drużynami w play-offach obowiązywał tam od 1989 roku. W przyszłym sezonie po raz pierwszy aż 10 zespołów będzie mogło walczyć o mistrzostwo kraju. Dziennik "Blick" nazwał zmiany przyjęte na dzisiejszym spotkaniu "rewolucją". Ale to jeszcze nie koniec, bo wkrótce mogą zostać przyjęte kolejne rozwiązania, które mają pomóc klubom przetrwać trudny czas wynikający z epidemii koronawirusa.
Jedną z propozycji branych pod uwagę jest zwiększenie liczby obcokrajowców występujących w meczu z 4 do 8. W tej chwili kluby mogą mieć w kadrze 8 zagranicznych graczy, ale w jednym spotkaniu może grać tylko 4. W nowej propozycji podniesienie ich liczby wiązałoby się jednak z uznaniem za hokeistów zagranicznych wszystkich, którzy nie mogą reprezentować Szwajcarii na arenie międzynarodowej. W tej chwili zdarzają się "stranieri" występujący w lidze ze szwajcarską licencją. Kluby liczą, że otwarcie ligi na więcej zagranicznych hokeistów obniży wymagania płacowe Szwajcarów.
Decyzja w sprawie obcokrajowców ma zapaść 17 czerwca. Być może wtedy rozważane będą także inne pomysły obniżenia wysokości kontraktów, które są dziś w National League średnio prawie najwyższe w Europie. Więcej zarabia się tylko w KHL. Jedną z koncepcji przedstawianych w mediach jest wprowadzenie limitu wynagrodzeń, wzorem "salary cap" z NHL, ale przyjęcie tego pomysłu jest raczej mało prawdopodobne. Działacze klubów dziś zawarli dżentelmeńskie porozumienie, w którym zobowiązali się, że do czerwcowego posiedzenia nie będą dokonywać żadnych transferów.
Szwajcarska liga cieszy się najwyższą frekwencją ze wszystkich rozgrywek klubowych w Europie, ale - jak mówi jej dyrektor Denis Vaucher, jeśli w nowym sezonie nie będzie mogła grać z kibicami na trybunach, to wiele klubów stanie nad przepaścią. Jego zdaniem przy rozegraniu całego sezonu bez fanów, straciłyby one łącznie aż 170 milionów franków, czyli w przeliczeniu po obecnym kursie ok. 736 mln. złotych. To zaś oznacza, że sezon byłby niemożliwy do rozegrania.
- Kalkulujemy, że średnia strata wynosiłaby 500 tysięcy franków na mecz. Absolutnie nie jesteśmy w stanie dać sobie rady przy takich stratach - mówi Vaucher. - W tej chwili sytuacja finansowa klubów jeszcze nie jest ekstremalnie dramatyczna, chociaż jest trudna. U wszystkich jest płynność finansowa i elastyczność, ale to, co się stanie po lecie jest kluczowe. Kluby mogą przetrwać do startu nowego sezonu. Może jeszcze jeden, dwa tygodnie grania bez kibiców po jego rozpoczęciu. Ale później już ich egzystencja będzie zagrożona.
W tej chwili w Szwajcarii obowiązuje zakaz organizacji imprez masowych do 31 sierpnia. National League wstępnie wyznaczyła start rozgrywek na 18 września. Może on jednak zostać przesunięty, gdyby wytyczne ze strony władz państwowych wydłużyły okres zakazu gry z kibicami. - Mamy różne scenariusze. Możemy wystartować 1 października, 1 listopada, 1 grudnia czy 1 stycznia. Ale oczekiwalibyśmy od polityków jakiejś wiążącej deklaracji, od kiedy można będzie wpuszczać kibiców. Gdybyśmy wiedzieli dokładniej, to moglibyśmy zupełnie inaczej wszystko planować - mówi Vaucher.
Komentarze