Z całą pewnością nie w taki sposób wyobrażali sobie inaugurację turnieju w Aalborgu zawodnicy Corony Braszów. Mistrzowie Rumunii zostali rozbici w pierwszej kolejce spotkań przez GKS Katowice 2:9. To spotkanie podsumowaliśmy wspólnie z Richárdem Rokaly-Boldizsárem, zawodnikiem drużyny z Braszowa.
GKS Katowice na prowadzenie wyszedł już w 70. sekundzie spotkania, gdy Christian Mroczkowski zachował się najprzytomniej w podbramkowym zamieszaniu i z najbliższej odległości zdołał pokonać Zoltána Tőke. Choć jeszcze w pierwszej tercji hokeiści Corony Braszów zdołali wyrównać, to kolejne minuty spotkania, nie pozostawiły żadnych wątpliwości, która z drużyn zaprezentowała więcej hokejowej jakości. Jak występ swojej drużyny podsumował Rokaly-Boldizsár?
– Cóż, ciężko jest tak wysoko przegrać. Musimy się z tego szybko otrząsnąć, bo jutro jest nowy dzień i kolejny mecz. Poza tym, niektórzy koledzy z drużyny od czterech dni nie byli na lodzie, więc musieli złapać rytm – wyjaśnił 20-latek.
Porażka na inaugurację turnieju w spory sposób komplikuje sytuację rumuńskiej drużyny. Podopieczni Deva MacQueena wyczerpali margines błędu w walce o awans do Turnieju Finałowego. Z jakim nastawieniem i celami hokeiści Corony Braszów przystąpią do kolejnych spotkań?
– Celem jest wygrana, zawsze, ale teraz pozostaje nam walka najpewniej o co najwyżej drugie miejsce. Tak, pierwszy mecz jest najważniejszy, ale mimo wszystko mam nadzieję, że w kolejnych pokażemy jeszcze na co nas stać – dodał napastnik
CAŁOŚĆ ROZMOWY DOSTĘPNA W PONIŻSZYM MATERIALE VIDEO
Czytaj także: