Zgrupowanie w Sanoku dobiegło końca. Reprezentacja Polski w pierwszym meczu pokonali Ukrainę 2:1, a w rewanżu górą byli nasi rywale, wygrywając 2:1. Jak te starcia z ławki trenerskiej ocenił Róbert Kaláber?
– Okazało, że ten hokej nie jest sprawiedliwy. W pierwszym meczu graliśmy słabiej, a jednak wygraliśmy. Dzień później prezentowaliśmy się lepiej, a przegraliśmy. Myślę, że decydująca bramka padła po karze nieco na wyrost. Bo jak tam była kara, to było też symulowanie ze strony przeciwnika. Ale z tym nic już nie zrobimy. Mieliśmy kilka okazji stuprocentowych, których nie wykorzystaliśmy. A straciliśmy bramkę z bulika podczas naszego osłabienia, gdzie zrobiliśmy błąd. Trzeba pochwalić chłopaków za podejście, za walkę do samego końca. A tylko w Polsce się może stać to co widzieliśmy w końcówce. A Ukraina była silna na krążku, byli szybcy, mają naprawdę mocne zaplecze. Mają kilku młodych zawodników, ale też doświadczonych. Pokazali niezły hokej i pokazali się z niezłej strony – mówił o tym starciu selekcjoner kadry.
Najwięcej po tym spotkaniu mówiło się jednak o samej końcówce tego meczu, kiedy to Alan Łyszczarczyk umieścił gumę w siatce w ostatniej akcji meczu. Sędziowie główni po analizie wideo uznali jednak, że stało się to tuż po końcowej syrenie.
– Nikt nie chce aby sędziowie nam pomagali, ale chcemy fair play. Kiedy nie widział i nie znalazł decyzji, podczas analizy wideo, to musi podjąć ją z lodu. Chyba tyle powiem. Ta kara była surowa i dla mnie jej być nie powinno. Była tam symulacja od przeciwnika. Ale to jest praca sędziów, nie moja – zaznaczył trener "Orłów".
Co ciekawe, Ukraińcy zaskoczyli swoją grą Róberta Kalábera. Grali bowiem dość fizycznie, ciężko było im odebrać gumę i dobrze spisywali się w obronie.
– Byli bardzo silni na krążku i ciężko było im go odebrać. Wszyscy zawodnicy byli dobrze ustawieni, dobrze pracowali kijami. Są świetnie wyszkoleni i nawet w tak młodym składzie. Nie przegrywali pojedynków, ciężko się napracowaliśmy, bo dobrze bronili. Głównie skupialiśmy się na defensywie, bo cały tydzień trenowaliśmy osłabienia, żeby nam to funkcjonowało. Mamy 2, 3 nowych obrońców, którzy pracowali nad tym systemem. Jest większa rotacja w tej obronie, bo nie mamy takiego komfortu, jak w przodzie, bo mamy więcej napastników. Z tego błędu dostaliśmy wczoraj jedną bramkę, dzisiaj dwie, a jedną w osłabieniu. Jestem z tego zadowolony, choć wiadomo, że mogłoby to lepiej wyglądać z przodu. Dużo napastników bo aż 12, którzy mają doświadczenie z mistrzostw, którzy prowadzą tę grę i są mocni na krążku mamy jeszcze ich w domu – zakończył.
CAŁY WYWIAD W MATERIALE WIDEO:
Czytaj także: