O setnym golu w polskiej ekstralidze, instynkcie strzeleckim, mocnych i słabych stronach PZU Podhala Nowy Targ porozmawialiśmy z Andrejem Themárem, skrzydłowym „Szarotek”.
HOKEJ.NET: – Na początek zaczniemy od gratulacji. Wyliczyliśmy, że w ostatnim meczu z JKH GKS-em Jastrzębie zdobyłeś swoją setną bramkę w polskiej ekstralidze.
Andrej Themár, skrzydłowy PZU Podhala: – Do dzisiaj nawet nie wiedziałem, że była to moja setna bramka w lidze polskiej. Przypomnieliście mi o tym jubileuszu. Ale zawsze skupiałem się wyłączenie na najbliższym meczu. Po prostu chciałem go wygrać. Nie patrzyłem na to, kto zdobędzie gola.
Jubileusz po wygranym meczu to chyba fajne odczucie. Bo jednak wreszcie przełamaliście tę niemoc.
– Fajne. Ale przed meczem mówiłem chłopakom w szatni, że gdy byłem zawodnikiem Unii to sezon 2021/2022 też zaczęliśmy od trzech porażek. Potem graliśmy w finale. Zawsze trzeba pracować, bo nikt nie jest zadowolony po przegranych meczach.
100 bramek to spora liczba goli. Czy któreś z trafień utkwiło ci w pamięci?
– Szczerze mówiąc to nie pamiętam wielu bramek. Zapamiętałem jedną, gdy z GKS-em Katowice graliśmy w finale. Przegrywaliśmy w rywalizacji już 0:2, a ja strzeliłem gola w trzecim meczu, który otworzył wynik spotkania. Dał on nam nadzieję na to, że możemy jeszcze obrócić losy tej rywalizacji. Niestety nie udało się. Przegraliśmy ten mecz i cały finał.
Czyli wciąż czekasz na takie wyjątkowe trafienie?
– No mam nadzieję, że będzie taki strzał. Zobaczymy!
Przed sezonem dołączyłeś do PZU Podhala Nowy Targ. Pytanie brzmi: dlaczego?
– Pierwsza rzecz to zobaczyłem, że w składzie jest Michael Cichy i Alexander Szczechura oraz dobry bramkarz Kevin Lindskoug. Od razu pomyślałem, że w tym roku chcą zbudować dobrą drużynę i że mógłbym im w czymś pomóc. A jak zobaczyłem, że wraca też „Wronczes” i „Kapi” to byłem przekonany, że i ja mogę im pomóc w osiąganiu jak najlepszych wyników.
A jak to wygląda z celami na ten sezon? Z Twoimi osobistymi, jak i całej drużyny?
– Jako zespół chcemy się dostać do fazy play-off. To podstawa. Jeśli człowiek się dobrze czuje, jest zdrowy, to żadnych problemów nie powinno być. Indywidualnych celów na ten sezon nie zakładam. Chciałbym, aby drużyna po prostu pokazała tę siłę, jaką ma.
Dobrze wszedłeś w sezon i prowadzisz w klasyfikacji kanadyjskiej. Jesteś już doświadczonym napastnikiem i chyba wielu kibiców oczekuje od Ciebie punktów.
– No jasne, ja zawsze jestem taki, że po prostu trzeba podchodzić do tego na 100%. Każdy zawodnik ma tak, że czasami będzie gorszy lub lepszy moment w sezonie. No ale wiem, że jak ktoś z naszego ataku czy to Alex czy Michael będzie miał gorszy dzień to pozostali dwaj pociągną tę formację. Także na razie jest to fajne. Może to tak być inaczej, albo jeszcze lepiej.
Było ostatnio trochę zawirowań w Nowym Targu. Jak odbierasz sytuację ze zwolnieniem trenera? Ma to jakiś teraz wpływ na drużynę?
– Ja nie wiem, co więcej powiedzieć na ten temat. W Nowym Targu jestem od niedawna, chłopcy znali tego trenera już nieco dłużej. Takie jest życie. My jako zespół nic z tym nie zrobimy. Musimy tylko wygrywać kolejne mecze i grać jak najlepszy hokej.
Zawsze chcemy dawać radość kibicom i zdobywać kolejne punkty, zwłaszcza na własnym lodzie.
Zapytam inaczej, czy zmiana na stanowisku trenera była dla Was dodatkową motywacją? Rafał Sroka jest na razie trenerem tymczasowym, ale działacze podkreślają, że szukają nowego szkoleniowca.
– Myślę, że nie. Irytowało nas to, że przegraliśmy trzy mecze. To był ten główny czynnik mobilizujący. Z Unią troszkę nam jeszcze brakowało, z Cracovią byliśmy lepsi z gry, ale straciliśmy zbyt dużo bramek. Gdy tracisz pięć goli w dwóch tercjach, to trudno jest wygrać mecz.
Do ostatniego meczu podeszliśmy jeszcze bardziej zmobilizowani. Powiedzieliśmy sobie, że musimy wygrać i zrobiliśmy to. Pokonaliśmy JKH GKS Jastrzębie 5:3.
Skoro wywołałeś temat defensywy, to na razie ten element nie wygląda u Was najlepiej. Sporo bramek zdobywacie, ale wiele też tracicie...
– Tak, to oczywiste. Powiedzieliśmy sobie przed meczem, że nie możemy tracić tylu bramek. Udało nam się troszkę zatrzymać jastrzębian. Zagraliśmy lepiej z tyłu i coś udało się strzelić. Gra w destrukcji to jest problem całej drużyny, nie tylko obrońców.
Czyli nad tym elementem teraz będziecie pracować.
– Każdego dnia, trzeba to udoskonalać. Dawać z siebie maksimum na treningach i to na pewno przeniesie się również na najbliższe spotkania.
Z zespołem pożegnał się już Nico Joki, który nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Działacze też widzą ten problem i można się spodziewać, że zapewne szukają wzmocnień na tę pozycję.
– To prawda, brakuje nam obrońców i zobaczymy, co wymyśli szefostwo naszego klubu. Ja nie jestem od tego, by coś komu mówić lub narzucać. Ale zgodzę się, że potrzebujemy zmian czy to w ataku czy w obronie.
Dwa ostatnie sezony były dla Podhala po prostu słabe, bo „Szarotki” zajęły ostatnie miejsce w lidze. Teraz - po głośnych transferach - kibice oczekują wyższego miejsca w tabeli.
– Myślę, że tak. Ale tak jak mówiłem, chcemy awansować do fazy play-off i to z jak najlepszego miejsca.
To Twój trzeci klub w Polsce, w każdym zdobywałeś sporo bramek. Jak to jest z tym Twoim strzeleckim instynktem.
– Można tak powiedzieć (śmiech). Zawsze grałem z dobrymi zawodnikami, którzy umieli podać, a ja po prostu zdobywałem gola. Zawsze mówię, że do meczu trzeba być dobrze przygotowanym i trzeba zrobić wszystko, by go wygrać. Mam 35 lat i w moim wieku trzeba zrobić coś dla zespołu. Czy to zdobyć gola, czy to zablokować strzał. Trzeba być aktywnym.
Rozmawiał: Sebastian Królicki
Czytaj także: