Kawał dobrego hokeja obejrzeli kibice, którzy wybrali się dziś do „Satelity”. W szlagierowym spotkaniu 30. kolejki TAURON Hokej Ligi GKS Katowice przegrał z Re-Plast Unią Oświęcim 1:5. Była to pierwsza porażka mistrzów Polski na własnym lodzie w tym sezonie, z kolei biało-niebiescy odnieśli szóste zwycięstwo z rzędu!
Ostatnie dni w grodzie nad Sołą były nerwowe. Pod koniec grudnia zespół słabo zaprezentował się w półfinale Pucharu Polski z GKS-em Tychy. Choć podopieczni Nika Zupančiča prowadzili już 2:0, to ostatecznie przegrali z trójkolorowymi 3:6. Ten scenariusz mógł się powtórzyć też w środowym starciu z PZU Podhalem Nowy Targ. Wtedy oświęcimianie po pierwszej odsłonie mieli czterobramkową zaliczkę, ale znów stracili kontrolę nad wydarzeniami na lodzie. Koniec końców pokonali „Szarotki” 7:5.
Aby poprawić morale, szefostwo klubu zaprosiło zawodników i sztab szkoleniowy na spotkanie. Doszło do niego w czwartek i efekty były szybko zauważalne. Brązowi medaliści poprzedniego sezonu zagrali konsekwentnie i z odpowiednią determinacją, odnosząc zasłużone zwycięstwo. Dodajmy, że okazali się pierwszym zespołem, który w tym sezonie zdobył „Satelitę”. A to spory wyczyn, bo GieKSa w swojej hali odniosła aż trzynaście zwycięstw z rzędu!
Debiut Fina, kilka absencji u gości
Mistrzowie Polski przystąpili do spotkania wzmocnieni Miro Lehtimäkim, którego Jacek Płachta przypisał do trzeciej formacji z Benem Sokayem i Shigekim Hitosato.
W składzie gości - w porównaniu do ostatniego spotkania - zabrakło dwóch środkowych. Będący w coraz lepszej formie Ville Heikkinen rozchorował się, a Dariusz Wanat nabawił się urazu górnych części ciała. Do gry wrócił Mark Kaleinikovas, który został ustawiony w formacji z Erikiem Ahopelto i Henrym Karjalainenem.
Spotkanie od samego początku prowadzone było w dobrym tempie. Nie było hokejowych szachów, ani chowania się za podwójną gardą. Oba zespoły wykazywały się sporą aktywnością w ataku, co mogło podobać się kibicom. Tym zgromadzonym na trybunach należą się ogromne słowa uznania za żywiołowy i kulturalny doping przez pełne sześćdziesiąt minut.
Już chwilę po rozpoczęciu czujność Johna Murraya sprawdził Kalle Valtola, który przymierzył spod linii niebieskiej, a chwilę później dogodną sytuację wypracował sobie Andrij Denyskin, ale nie zdołał zaskoczyć katowickiego golkipera.
Przewagi - istotna sprawa
Chwilę później podopieczni Jacka Płachty zagrali w podwójnej przewadze. Z tej szansy nie skorzystali, ale gola zdobyli wówczas gdy oświęcimianie grali w czwórkę w polu. Santeri Koponen przymierzył z prawego bulika, a Hampus Olsson sprytnie przekierował krążek do siatki.
Biało-niebiescy wyrównującego gola również zdobyli w przewadze. Andrij Denyskin przewidział zamiary Jakuba Wanackiego, który próbował wystrzelić gumę z własnej tercji i oddalić zagrożenie. Rosły Ukrainiec zbił gumę, ułożył ją sobie na łopatce kija i precyzyjnym uderzeniem zaskoczył Johna Murraya.
Ten gol uskrzydlił oświęcimian, którzy zaczęli sobie coraz śmielej poczynać. Efekt był taki, że tuż przed przerwą wyszli na prowadzenie. Erik Ahopelto pognał prawym skrzydłem, minął obrońcę, a następnie zagrał przed bramkę do Romana Diukowa. Białoruski defensor bez większych problemów umieścił gumę w siatce.
Katowiczanie drugą tercję rozpoczęli z ogromnym animuszem. Rzucili się na oświęcimian i zepchnęli do defensywy, ale nie zdołali doprowadzić do wyrównania. Najbliżej szczęścia byli Bartosz Fraszko i Joona Monto. Strzał pierwszego sparował Linus Lundin, a uderzenie Fina zatrzymało się na słupku.
Niewykorzystane sytuacje zemściły się w 29. minucie. Podopieczni Nika Zupančiča znów wykorzystali okres gry w przewadze, a na listę strzelców wpisał się Krystian Dziubiński. Kapitan Unii - jak ma to w zwyczaju - popracował na bramkarzu rywali i strącił do siatki krążek uderzony przez Daniela Olssona Trkulję. Goście poszli za ciosem i pod koniec drugiej odsłony na 4:1 podwyższył Andrij Denyskin, który zrobił użytek z dobrego dogrania Łukasza Krzemienia.
Kontrola i pieczęć
Mistrzowie Polski - nie mając nic do stracenia - trzecią odsłonę zaczęli od mocnych ataków. Sęk w tym, że nie potrafili znaleźć sposobu na dobrze dysponowanego Linusa Lundina. Golkiper Unii bronił z ogromną dozą spokoju i niezwykle skutecznie o czym przekonali się choćby Grzegorz Pasiut i Hampus Olsson. Miał też szczęście, bo w 48. minucie po kolejnym uderzeniu rosłego Szweda uratował go słupek.
Hokeiści z grodu nad Sołą zaimponowali ambicją, konsekwencją i ofiarnością. Wydaje nam się, że pod względem realizacji założeń taktycznych rozegrali jeden z najlepszych (o ile nie najlepszy) mecz w tym sezonie. Potwierdziło się też to, że gdy grają w okrojonym składzie, idzie im znacznie lepiej.
Wynik spotkania w 51. minucie ustalił niezwykle aktywny w tym spotkaniu Erik Ahopelto. Fiński napastnik wykorzystał sytuację sam na sam z „Jaśkiem Murarzem” i położył pieczęć na niezwykle ważnym zwycięstwie.
GKS Katowice - Re-Plast Unia Oświęcim 1:5 (1:2, 0:2, 0:1)
1:0 Hampus Olsson - Santeri Koponen, Aleksi Varttinen (05:11, 5/4),
1:1 Andrij Denyskin (08:28, 5/4),
1:2 Roman Diukow - Erik Ahopelto (18:26),
1:3 Krystian Dziubiński - Daniel Olsson Trkulja, Carl Ackered (28:14, 5/4),
1:4 Andrij Denyskin - Łukasz Krzemień, Joonas Uimonen (39:16),
1:5 Erik Ahopelto - Henry Karjalainen (50:18).
Sędziowali: Paweł Breske, Paweł Kosidło (główni) - Mateusz Kucharewicz, Dariusz Pobożniak (liniowi).
Minuty karne: 8-8.
Strzały: 26-40.
Widzów: 1420.
GKS Katowice: J. Murray - N. Delmas, M. Kruczek (2); S. Marklund, G. Pasiut, B. Fraszko - A. Varttinen (2), S. Koponen; O. Iisakka, J. Monto, H. Olsson - J. Wanacki, R. Cook; M. Lehtimäki, B. Sokay (2), S. Hitosato - D. Lebek, K. Maciaś; M. Bepierszcz, I. Smal (2), M. Michalski.
Trener: Jacek Płachta
Unia: L. Lundin - C. Ackered (2), R. Diukow; K. Dziubiński, D. Olsson Trkulja, K. Sadłocha - K. Valtola, J. Uimonen; M. Kaleinikovas, E. Ahopelto, H. Karjalainen - P. Bezuška (2), K. Jākobsons; A. Denyskin (2), Ł. Krzemień (2), S. Kowalówka oraz M. Noworyta, K. Prokopiak, A. Prusak, J. Łoza.
Trener: Nik Zupančič
Czytaj także: