Ta decyzja zaskoczyła wielu kibiców KH Energi Toruń. Po czterech miesiącach pracy w Toruniu trener Leif Strömberg zdecydował się odejść z klubu. Powodem nie były wyniki sportowe, ale - jak podkreśla - chaos organizacyjny, brak komunikacji i problemy bytowe.
Jeszcze w piątek, 19 września, "Stalowe Pierniki" cieszyły się z efektownego zwycięstwa 9:3 nad STS-em Sanok przed własną publicznością. Jednak już następnego dnia Leif Strömberg podjął decyzję, że odchodzi.
– Musiałem to wszystko przemyśleć. Przez całą dobę analizowałem sytuację i doszedłem do wniosku, że nie mogę dłużej pracować w takich warunkach – wyjaśnił.
Szwedzki szkoleniowiec pojawił się w Toruniu w połowie maja. Jak sam wspomina, został przyjęty serdecznie przez zawodników i mieszkańców miasta. Szybko jednak dostrzegł poważny problem: brak sprawnej komunikacji pomiędzy zespołem a kierownictwem klubu.
– Wszyscy czekali na informacje, które nigdy nie nadchodziły od prezesa i generalnego menedżera. Zawodnicy zaczęli martwić się o wynagrodzenia i inne kwestie, a to zawsze odbija się na ich grze i odbiera 10-15 procent wydajności. Tak nie da się funkcjonować – zaznaczył Strömberg.
Według trenera, w drużynie wielokrotnie dochodziło do napięć i złamanych obietnic, co wymagało od trenerów pełnienia roli mediatorów.
– Podziwiam cierpliwość zawodników, ale to kosztowało ich mnóstwo energii. Sytuacja była nie do utrzymania – dodał.
Odejście 63-letniego trenera nie wynika z rozczarowania sportowego. Wręcz przeciwnie - chwalił on drużynę za szybki, kreatywny hokej i zrozumienie taktyki.
– Chłopaki prezentują się dobrze, mają pomysł na grę i potrafią być naprawdę kreatywni. Wierzę, że będą się rozwijać – podkreślił.
Jak się okazuje, problemem dla Leifa Strömberga okazały się także kwestie bytowe. Szkoleniowiec ujawnił, że przez cały pobyt w Toruniu nie miał w mieszkaniu dwóch podstawowych rzeczy: porządnego materaca oraz dostępu do internetu.
– Kiedy nie masz materaca, ale bezpośrednio na podstawie łóżka i nie masz Wi-Fi, to nie czujesz się dobrze. A żeby dobrze pracować i planować, trzeba mieć komfort w miejscu, w którym się mieszka – mówił.
Mimo rozczarowania organizacyjnego Strömberg podkreślił, że Polska zrobiła na nim pozytywne wrażenie. Zaznaczył, że jest on dobrze uporządkowany, a hokej w nim jest na dobrym poziomie. Narzekał jednak na brak transparentności ze strony toruńskich działaczy i zaznaczył, że to właśnie ten aspekt przelał czarę goryczy.
– Kiedy drużyna przechodzi trudny okres, najważniejsza jest otwarta komunikacja i informacja. To podstawowe narzędzia, być może najważniejsze ze wszystkich – zwrócił uwagę.
63-letni Szwed podziękował wszystkim zawodnikom i członkom sztabu szkoleniowego. Wbił natomiast małą szpilkę pracownikom klubu oraz dyrektorowi sportowemu.
– Paweł, Dagmara, Marcin i Robert F z zaplecza, pracujecie niezwykle ciężko dla klubu i jesteście fantastycznymi ludźmi. Ale czy pracujecie prawidłowo? Nie wiem i nie jest to moja sprawa. Nie chodzi tu o hokej na lodzie. Chodzi o to, jak działa organizacja – zakończył.
Czytaj także: