Setny gol Wolskiego w KHL pomógł jego drużynie rozpocząć sezon od wygranej (WIDEO)

Wojtek Wolski w meczu otwarcia sezonu ligowego przez Kunlun Red Star dwukrotnie pokonał bramkarza Saławatu Jułajew Ufa, pomagając swojej ekipie wygrać to spotkanie 4:3 po rzutach karnych. Dla napastnika urodzonego w Zabrzu były to gole numer 99 i 100 w KHL, łącznie z trafieniami z play-offów.
„Czerwona Gwiazda”, która swoją siedzibę ma w Pekinie, a wcześniej mecze rozgrywala w Szanghaju, tym razem zawitała do Shenzhen na południu Chin, gdzie rozegra swoich pierwszych sześć meczów ligowych. Ten ośrodek przywykł bardziej do hokejowych zmagań w wydaniu kobiecym niż męskim, gdyż to właśnie tu swoją siedzibę ma klub KRS Vanke Rays, występujący przez ostatnie dwa sezony w renomowanej kanadyjskiej CWHL.
Debiut KHL w tym szybko rozwijającym się mieście okazał się udany dla 3,5-tysięcznej widowni, bowiem azjatycka drużyna po rzutach karnych pokonała Saławat Jułajew Ufa. Kunlun Red Star rządził przez dwie tercje, ale później do głosu doszli goście, którzy zniwelowali całą przewagę wywalczoną wcześniej przez podopiecznych Curta Frasera.
Najmocniej pracowali na nią Adam Cracknell oraz Wolski. Każdy z nich zdobył po dwa punkty, z tą różnicą, że w przypadku kuzyna Sebastiana Mili znanego z piłkarskiej murawy i telewizyjnego studia, były to tylko i wyłącznie gole, a występujący jeszcze w ubiegłym sezonie w Anaheim Ducks Kanadyjczyk zaliczył trafienie oraz asystę.
34-letni Cracknell mający na koncie 210 gier w NHL otworzył wynik w 9. minucie, wykorzystując okres gry w przewadze. Rywale zdołali wyrównać po przerwie za sprawą bramki Dmitrija Kugryszewa, ale wtedy właśnie do głosu doszedł zawodnik urodzony w kraju nad Wisłą.
W czasie gry czterech na czterech Kunlun przeprowadził sprawny atak z kluczowym w tej akcji i pięknym zarazem podaniem Gilberta Brulé, który nie patrzył w kierunku nadjeżdżającego Wolskiego. Akurat w grze tej pary spojrzenia nie są wymagane, gdyż jak to się mówi „znają się jak łyse konie”. W „chińskich smokach” grali wspólnie w kampanii 2017/18, po czym w Pjongczang reprezentowali Kanadę w igrzyskach olimpijskich, co zakończyło się wywalczeniem brązowego krążka, a teraz znów ich hokejowe losy połączyły się w ekipie z Pekinu. Wolski nie będąc obstawionym przez żadnego z obrońców wykorzystał nadażającą się okazję i od razu w pierwszym spotkaniu sezonu ligowego otworzył swoje konto bramkowe, odzyskując przy okazji prowadzenie dla Kunluna w tym meczu.
Niecałe 7 minut później dzięki kolejnemu trafieniu Wolskiego, Chińczycy prowadzili już 3:1, a on sam mógł świętować swojego setnego gola w KHL, z których 90 strzelił w sezonach zasadniczych, natomiast 10 dołożył w play-offach. Na taki wynik pracował przez 317 spotkań. Były zawodnik KH Sanok zakończył akcję rozegraną w hokejowym zamku z udziałem Cracknella i Brulé, który został najskuteczniejszym zawodnikiem spotkania, choć ani razu nie pokonał tego dnia Juhy Metsoli. Zapisał za to na swoim koncie aż trzy kluczowe podania.
Zespół z Ufy cierpliwie walczył i odrabiał straty, co doprowadziło ich do wyrównania dzięki bramkom Teemu Hartikainena i Nikity Sosznikowa. Dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięta, a zatem losy spotkania musiały rozstrzygnąć się w konkursie rzutów karnych. Kunlun zwyciężył w najazdach, jednakże sam początek tej części spotkania nie napawał optymizmem. Jako pierwsi swoją szansę dostali goście i wykorzystali ją, bowiem Olli Palola pokonał Jeremy’ego Smitha, a gdy do krążka podszedł Wolski, to okazało się, że górą był zmieniony przez Saławat przed rozpoczęciem konkursu karnych, Andriej Karejew. Później jednak sprawy nabrały innego wymiaru i hokeiści z Ufy również zaczęli się mylić, a ostatecznie o wygranej gospodarzy zadecydował najazd niezawodnego w tym spotkaniu, Brulé.
Wolski został najlepszym snajperem ligowego debiutu. W klasyfikacji +/- zaliczył jeden punkt dodatni, ale również „przyplątało” mu się ujemne „oczko”, co spowodowało, że wyszedł na zero. Jego skuteczność strzelecka to 66,7%, co jest wynikiem bardzo zadowalającym, ale nie może być inaczej, jeżeli na trzy próby zawodnik wykorzystuje, aż dwie. To najlepszy procentowy współczynnik spośród wszystkich hokeistów tego spotkania. Wolski przebywał na tafli ponad 17 minut. Wśród napastników Kunluna dłuższą grą mógł pochwalić się jedynie kapitan Brandon Yip. Urodzony w Polsce hokeista wyjeżdżał na lodowisko aż 23 razy, a o jego pracowitości niech świadczy fakt, że przemierzył w czasie gry 1200 metrów, czyli więcej niż jakikolwiek inny zawodnik w tym spotkaniu. Jego prędkość w maksymalnym momencie wyniosła 28,23 kilometra na godzinę.
W rewanżowym pojedynku obu ekip, które zostało rozegrane nazajutrz w Ufie, Saławat wziął rewanż za porażkę z Shezhen i zwyciężył 2:0, a Wolski uderzał na bramkę jeszcze częściej niż w premierze, bowiem oddał pięć strzałów, choć tym razem Metsola okazał się bezbłędny przy wszystkich 36 próbach rywali.
Komentarze