W ramach 42. kolejki Polskiej Hokej Ligi na "Stadionie Zimowym" w Tychach nie zabrakło emocji, dzięki pogoni GKS-u Tychy w trzeciej tercji. Ostatecznie nie udało się zdobyć gola wyrównującego i trzy punkty pojechały do Jastrzębia-Zdroju.
Po dwóch porażkach z rzędu do spotkania z JKH GKS-em Jastrzębie przystępowali hokeiści GKS-u Tychy. Pierwsi do głosu doszli mistrzowie Polski, a dokładniej Dominik Paś, który został obsłużony dokładnym podaniem, ale nie zamienił tej sytuacji na gola. W 12. minucie Patrik Nechvátal popełnił błąd, którego Szymon Marzec nie zdołał wykorzystać. Chwilę później niedokładność wkradła się w poczynania Jasona Seeda, a z tego prezentu skorzystał Martin Kasperilk, który dał prowadzenie jastrzębianom. W 15. minucie gracze JKH po raz pierwszy mogli zagrać w przewadze po karze dla Michała Kotlorza i po kilkunastu sekundach mieliśmy już dwubramkowe prowadzenie gości po trafieniu Artūrs Ševčenki. Wynik do końca pierwszej tercji się nie zmienił, a to oznaczało, że tyszanie nie potrafili zdobyć bramki już od 140 minut regulaminowego czasu gry.
W drugiej tercji ponownie oglądaliśmy dwie bramki i oba trafienia należały do Frenksa Razgalsa. Łotewski napastnik przejął krążek w tercji obronnej JKH, pognał na bramkę Mathiasa Israelssona i pewnym strzałem pod poprzeczkę dał trzeciego gola swojemu zespołowi. Szwedzkiego golkipera po tej bramce zastąpił Tomáš Fučík, który jak się okazało 37. minuty meczu nie będzie mógł zaliczyć do udanej. Razgals przedzierał się pod bramkę GKS-u, ale stracił panowanie nad krążkiem, który poleciał wprost do bramkarza z Czech, jednak ten nie trafił kijem w gumę, a ta wturlała się do jego „świątyni”. Po syrenie ogłaszającej koniec drugiej tercji GKS Tychy miał na swoim liczniku już 160 minut bez trafienia.
Po 162 minutach udało się przełamać niemoc strzelecką, dzięki bramce Radosława Galanta. Chwilę wcześniej karą meczu został ukarany Pawieł Jelszański i wpierw mieliśmy sytuację czterech na czterech po karze dla Szymona Marca, a potem przez trzy minuty tyszanie grali w przewadze. W 46. minucie GKS wyprowadził drugi cios i Christian Mroczkowski pokonał Patrika Nechvátala. Po powrocie z ławki kar Marzec dał GKS-owi trzecie trafienie i tyszanie złapali kontakt. Jednak mimo skomasowanych ataków na bramkę jastrzębian wynik nie uległ zmianie.
GKS Tychy - JKH GKS Jastrzębie 3:4 (0:2, 0:2, 3:0)
0:1 Martin Kasperlík - Radosław Nalewajka, Dominik Jarosz (11:14)
0:2 Artūrs Ševčenko - Vitālijs Pavlovs, Frenks Razgals (15:56, 5/4)
0:3 Frenks Razgals - Artūrs Ševčenko, Siarhiej Bahalejsza (28:56)
0:4 Frenks Razgals - Artūrs Ševčenko (37:14)
1:4 Radosław Galant - Alexander Szczechura, Jason Seed (42:10, 4/4)
2:4 Christian Mroczkowski - Bartłomiej Pociecha, Radosław Galant (46:47, 5/4)
3:4 Szymon Marzec - Dienis Sierguszkin (46:54)
Sędziowali: Bartosz Kaczmarek (główny), Daniel Lipiński (główny), Grzegorz Cudek (liniowy), Michał Gerne (liniowy)
Minuty karne: 37-56
Strzały: 39-33
Widzów: 900
Tychy (2): M. Israelsson (28:56 T. Fučík) - J. Seed, M. Kotlorz (2); A. Szczechura, R. Galant, C. Mroczkowski (2) - G. Żełdakow (25), A. Smirnow; D. Sierguszkin, J. Fieofanow, J. Krzyżek - M. Biro, B. Pociecha; M. Gościński, F. Starzyński (2), B. Jeziorski - O. Bizacki, J. Michałowski; J. Witecki, J. Dupuy, S. Marzec (4).
Trener: Andriej Sidorienko
Jastrzębie: P. Nechvátal - K. Górny, M. Bryk; M. Kasperlík (2), D. Jarosz, R. Nalewajka - Ē. Ševčenko (2), J. Kamienieu; A. Ševčenko, V. Pavlovs, F. Razgals - A. Kostek, S. Bahalejsza; M. Urbanowicz, D. Paś, G. Bondaruk - P. Jelszański (27), M. Horzelski (25); E. Kalns, Ł. Nalewajka, P. Pelaczyk.
Trener: Róbert Kaláber
Czytaj także: