W pierwszym spotkaniu o 7. miejsce w klasyfikacji końcowej ekstraligi, Zagłębie Sosnowiec pokonało Stoczniowca Gdańsk (4:3). Rewanż w w najbliższą niedzielę.
Pierwszy gol dzisiejszego pojedynku padł dopiero w 23 minucie, gdy Szymon Marzec z bliska pokonał Tomasza Dzwonka. Wcześniej oba zespoły mimo wielu szans, nie potrafiły znaleźć sposobu na pokonanie bramkarza rywali. Zagłębie grające bez Martina Voznika(zawodnik z powodów prywatnych nie zagra również w niedzielę – przyp. red). Do wyrównania doprowadziło w 27 minucie za sprawą Jarosława Kuca, który wjechał z krążkiem do tercji rywala i strzałem pod poprzeczkę pokonał Sylwestra Solińskiego(Zagłębie grało wtedy z przewagą jednego zawodnika). Gra w przewagach była dzisiaj kluczem do końcowego sukcesu gospodarzy, którzy wykorzystywali swoje szanse. Najpierw podwójną przewagę wykorzystał Łukasz Podsiadło, zaś tuż przed końcem drugiej tercji kolejne osłabienie rywala na gola zamienił Tomasz Kozłowski. Trzecia tercja rozpoczęła się od bramki podopiecznych Tadeusz Obłoja, gdyż do bramki Dzwonka trafił Roman Skutchan. Mimo przewagi przyjezdnych, to Zagłębie zdołało strzelić kolejnego gola, gdy Jarosław Dołęga bez problemów pokonał bramkarza Stoczniowca po samotnym rajdzie. W ostatnich minutach kontaktowego gola zdobył co prawda jeszcze Maciej Rompkowski, jednak z końcowego zwycięstwa cieszyli się podopieczni Mariusza Kiecy.
Po meczu poprosiliśmy obu trenerów o podsumowanie pierwszego pojedynku o miejsca 7-8.
Mariusz Kieca: Spotkanie było emocjonujące, w którym kibice mogli zobaczyć wiele sytuacji bramkowych. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy szans w pierwszej tercji, gdy przeciwnik po ciężkiej podróży nie wszedł jeszcze w rytm meczowy. Szkoda tej bramki w końcówce, gdyż może jej braknąć w końcowym rozrachunku. Należy pochwalić młodych chłopaków. Grali dobrze, jednak nie potrafili wykorzystać swoich szans. W niedzielę to my będziemy w trudniejszej sytuacji, przez ten jeden dzień musimy zregenerować siły. Na pewno szkoda, że nie dopisali kibice, których dzisiaj było niewielu.
Tadeusz Obłój: Naszym usprawiedliwieniem dzisiejszej porażki na pewno nie mogą być braki kadrowe. Dzisiaj nie mogłem skorzystać z naszego najlepszego punktu drużyny – Przemka Odrobnego. Dodatkowo kontuzji doznał Drzewiecki, a Wróbel jest po operacji nosa. Pozostaje mi pogratulować Zagłębiu i życzę im, by nie mieli takich problemów w przyszłości. Pierwsza tercja w naszym wykonaniu była beznadziejna, później zagraliśmy już lepiej. Zabrakło jednak szczęścia w końcówce i doświadczenia. Mamy młodych zawodników, którzy muszą się jeszcze dużo pouczyć hokejowego rzemiosła.
Czytaj także: