GKS Tychy dzięki zwycięstwu nad GKS-em Katowice 2:0 stanie przed szansą wywalczenia dziewiątego w swojej historii Pucharu Polski. W Derbach Śląska, które zostały rozegrane na lodowisku w Oświęcimiu, atmosfera zarówno na lodzie, jak i na trybunach była gorąca. Krewkich kibiców przed konfrontacją próbowała zatrzymać ochrona, która użyła gazu pieprzowego.
Do sytuacji doszło w przerwie pomiędzy drugą a trzecią tercją. Kibice obu ekip zaczęli się wzajemnie prowokować, a później próbowali sforsować barierki przy strefie buforowej. W ruch poszły też butelki i krzesełka.
Ochrona użyła gazu pieprzowego, którym rozgoniła obie grupy kibiców. Sęk w tym, że substancja drażniąca zaczęła roznosić się po hali i przeszkadzała nie tylko kibicom, dziennikarzom czy komentatorom TVP Sport, ale przede wszystkim zawodnikom.
Sędziowie na moment przerwali też mecz w trzeciej tercji, ale po krótkiej naradzie z kapitanami obu ekip od razu go wznowili.
– Pierwszy raz spotkałem się z taką sytuacją. Grało się naprawdę ciężko. Zarówno nam, jak i katowiczanom. Usłyszeliśmy od sędziów, że piętnastominutowa przerwa raczej nie poprawi, więc uznaliśmy, że nie ma sensu czekać i zatrzymywać tego spotkania. Najważniejsze jest to, że ten mecz udało się nam dokończyć i że sięgnęliśmy po zwycięstwo – przyznał Filip Komorski, kapitan GKS-u.
Czytaj także: