Hokej.net Logo

Ślusarczyk: Oczywiście, że chciałem zostać w Czechach

fot. Juniorský hokej
fot. Juniorský hokej

Jednym z nowych nabytków JKH GKS-u Jastrzębie został Jakub Ślusarczyk, który w minionym sezonie reprezentował barwy HC Vitkovice Ridera. Co zadecydowało o powrocie do Polski? O tym, jak i o poprzednim sezonie porozmawialiśmy z młodym napastnikiem.

HOKEJ.NET: – Jak podsumujesz indywidualnie ostatni sezon?

Jakub Ślusarczyk: – Uważam, że poprzedni sezon wpłynął na mnie bardzo dobrze, przede wszystkim pod względem mentalnym. Uświadomiłem sobie, że przejście z juniora do seniora to twardy orzech do zgryzienia i nie będzie to tak naturalne, jak przejście z młodzika do juniora czy z niższych kategorii do wyższych. Wydawało mi się oczywiście, że będzie ciężko, ale ciężką pracą i ambicją dam radę osiągnąć przejście w seniorski hokej. Zderzyłem się lekko ze ścianą jeśli o to chodzi i nabyłem wydaje mi się więcej pokory i szacunku, które na pewno mi odpłacą w następnych latach. Umiejętności oraz ogranie również skoczyły w górę, co czułem z meczu na mecz, że jestem bardziej doświadczony, że mierzę się już z sytuacjami na lodzie któryś raz i wiem jak się zachować. Kolejnym plusem było to, że w tym sezonie po przygotowaniach z seniorami Vitkovic moje mecze były na bardzo podobnym poziomie jeśli chodzi o siły. Wiadomo, występowały słabsze spotkania w moim wykonaniu, ale większość spotkań była rozgrywana na pełnym tempie, całe spotkanie i nie miałem z tym problemu. Potem doszły mecze w drugiej lidze raz w tygodniu, więc wysiłek był naprawdę spory, a mimo to bardzo dobre przygotowanie do sezonu oraz praca w trakcie pozwoliły mi na bardzo jednostajną formę z czasem małymi zjazdami w dół, co jest uważam naturalne. Punktowo wyszło bardzo dobrze uważam, ponieważ w drugiej części sezonu mieliśmy bardzo słabe wyniki jako drużyna, a mimo to regularnie punkty wpadały na moje konto. Zwieńczenie sezonu indywidualnie było bardzo dobre, ponieważ play-off pokazał, że mimo przepracowania całego sezonu w jego najważniejszej części mogłem pomóc jak najwięcej mogłem i nie ograniczały mnie siły ani zmęczenie, co jest dużym plusem.

No właśnie, najważniejsze było chyba spróbowanie tego seniorskiego hokeja...

– Dokładnie, można to tak określić, bo ten sezon mógłby być okresem przejściowym, ponieważ jeszcze mogłem grać w juniorach. Ile bym dał, żeby zagrać jeszcze jeden mecz w seniorach Vitkovic albo na zapleczu w Przerowie, ale niestety nie było mi dane, mimo że szans tak naprawdę było jeszcze kilka. Chodzi mi o Vitkovice lub o Hokejową Ligę Mistrzów, ale zazwyczaj jakoś dzień przed meczem dowiadywałem się, że przyjdzie ktoś na wypożyczenie z pierwszej ligi i zastąpi mnie w czwartej piątce. Natomiast co wtedy przez kilka dni trenowałem z seniorami to moje. Doceniam teraz z biegiem czasu, że mogłem zasmakować czeskiego hokeja tego na seniorskim poziomie, bo przecież zagrałem w sparingach, w Szwajcarii na turnieju, a przecież mogłem w ogóle nie być przewidziany w składzie, bo trenerzy mogliby powiedzieć: no dobra, od razu idziesz do juniorów po przygotowaniach na sucho. A jednak tak się nie stało.

Mimo, że tych meczów dużo właśnie nie było, to jednak doświadczenie zdobyte, nawet podczas treningów może okazać się na wagę złota.

– Zgadzam się, poziom treningów był naprawdę bardzo wysoki, a mimo, że sezon Vitkovicom może nie za bardzo wyszedł, to drużyna była naprawdę mocna, a zawodnicy w niej doświadczeni i bardzo dobrzy, więc warunki do treningu były wręcz idealne. Poza tym można było podpatrzeć organizację w takiej drużynie, jeśli chodzi o takie proste rzeczy, jak choćby wyjazdy na mecze, organizacje meczów u siebie czy przygotowania do nich.

Nie szkoda wam trochę tej końcówki sezonu w juniorach? Runda zwycięzców jak i play-offy były niezbyt udane.

– Początek sezonu nie zwiastował takiej końcówki czy po prostu drugiej części. Zaczęliśmy dobrze, a nawet bardzo dobrze, bo mieliśmy pewne play-offy już po 28 spotkaniach, co nie uważam, że było dobrym rozwiązaniem ze strony związku, ponieważ w jakimś stopniu mogło to wpłynąć na nasze wyniki w późniejszej fazie sezonu, z uwagi na rzekomy brak rywalizacji, ponieważ miejsce w play-offach było pewne. Pojedyncze jednostki wcale nie muszą tak do tego podchodzić, ponieważ według mnie każda wygrana się liczy i sam fakt wygrania lub zapewnienia sobie miejsca w pierwszej czwórce, która miała pewne ćwierćfinały była odpowiednią nagrodą, ale może i to też wpłynęło na taki stosunek wygranych do przegranych w tym sezonie. Jednak myślę, że nie to było jej głównym powodem, ponieważ było widać, że zaangażowanie drużyny zmieniło się nagle, a w play-offach chcieliśmy wrócić do poprzedniej gry i zyskać pewność siebie z niczego tak naprawdę, bo przecież nie wygrywaliśmy za wielu meczów. Paradoksalnie w słabszym sezonie byliśmy w stanie wygrać o jeden mecz więcej w play-offach niż w zeszłym roku, gdzie mieliśmy w sezonie zasadniczym tyle samo punktów, co pierwsza drużyna, a nie wygraliśmy ani jednego spotkania z Igławą.

Niewątpliwie chciałeś zostać w Czechach na kolejny sezon. Czemu jednak właśnie tak się nie stało?

– Oczywiście, że chciałem zostać w Czechach, jednak ze strony Vitkovic nie było żadnego odzewu jeśli chodzi o przedłużenie kontraktu, więc wraz z agentami szukaliśmy jakiegoś klubu w pierwszej czeskiej lidze, natomiast wszystko kończyło się niepowodzeniem. Z Polski dostałem kilka propozycji, a że z Czech nie było odzewu, stwierdziłem, że nie mogę czekać, tylko muszę dokonać wyboru, ponieważ w drużynach z Czech powoli kończą się miejsca, a ja chciałem mieć pewną sytuację jeśli chodzi o przyszły sezon. Uważam, że jak na ten moment dokonałem dobrej decyzji, ale nie chciałbym zamykać się na zagraniczny hokej, dlatego uważam, że powrót do Polski w tej sytuacji może okazać się dobrą opcją, żeby ograć się w lidze seniorskiej i nabrać w niej doświadczenia.

Czym skusiło cię Jastrzębie?

– Na konsultacjach kadry narodowej w Jastrzębiu pod koniec sezonu miałem możliwość pracy z trenerem Róbertem Kaláberem. W poprzednim sezonie patrzyłem jak trener prowadzi drużynę, a do tego widziałem, że kilku wychowanków z tamtego klubu rozwinęło się bardzo dobrze na przestrzeni lat, jak i młodsi zawodnicy dostają więcej szans niż w pozostałych klubach. Wydaje mi się, że patrząc na rozwój w tym wieku, w którym jestem wybrałem dobrze.

Jak zapatrujesz się na nadchodzący sezon? Czego się spodziewasz?

– Wierzę, że nowy sezon przyniesie wiele nowego i dobrego. Będzie to pierwszy cały seniorski sezon i wierzę, że dostanę wiele szans, żeby pokazać się z dobrej strony, a reszta jest już w moich rękach.

Rozmawiał: Mikołaj Hoder

Czytaj także:

Liczba komentarzy: 5

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
Lista komentarzy
  • Romson21.
    2024-06-01 14:47:48

    Po prostu szkoda że tak wyszło. Niestety który to już raz.

  • narut
    2024-06-01 15:08:54

    Powodzenia w Jastrzębiu, rozwoju no i trzymam za Twoje (zagraniczne) plany na przyszłość, oby Ci się one jak najlepiej powiodły (!)

  • Paco
    2024-06-02 01:32:50

    Za rok Ślusar widzimy Ciebie w Tychach

  • jastrzebie
    2024-06-02 09:06:02

    Co za problem. Pokaże się z dobrej strony w JKH to dobre oferty się pojawią. Może do reprezentacji się dostanie.

  • Bacznyobserwator
    2024-06-02 22:17:30

    I tak bez złosliwości
    Ślusarczyk ,Łyszczarczyk, Paś Wałęga itd
    Oni maja stanowić o sile polskiego hokeja, a nie mogą znaleść miejsca w klubach za olzą. I nie mówimy tu o stanowieni trzonu grużyn Nikt ich tam nie chcę.
    Pierwszy wymieniony ma tate prowadzącego SMS PZHL od wielu lat a sam syna wysłał do czech by się szkolił ,a i tak nie wyszło
    Kogo tato nauczy w Janowie

© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe