Niebywałych emocji przynosi tegoroczna półfinałowa rywalizacja GKS-u Tychy z JKH GKS-em Jastrzębie. To batalie pełne emocji, twardych starć i bójek, który po czterech spotkaniach wciąż nie przyniósł rozstrzygnięcia i mamy remis 2:2. Rywalizacja przenosi się teraz do Tychów, a o jej dalszych losach porozmawialiśmy z Jakubem Ślusarczykiem.
HOKEJ.NET: – Czy czuliście presję, gdy część kibiców skazywała was na porażkę 0:4 w tej serii?
Jakub Ślusarczyk: – Uważam, że nie mieliśmy i nie mamy na sobie żadnej presji. Od początku tej serii staramy się w każdym meczu dać z siebie wszystko i wygrać każde spotkanie. Wierzymy, że grając nasz hokej potrafimy wygrać z każdym.
Tak naprawdę każdy z dotychczasowych meczów pokazał jedno - dużą liczbę starć fizycznych. Z czego to wynika?
– Myślę, że jest to typowe dla meczów w play-offach, dużo gry ciałem, dużo przepychanek, bójek, starć pod bandami oraz pod bramką. Teraz emocje biorą górę i gra się tak naprawdę o wszystko, każdy mecz jest bardzo ważny, więc gra fizyczna na pewno była i będzie widoczna w każdym meczu.
W pierwszym meczu u siebie prowadzicie niemal cały czas, co było pewnym zaskoczeniem po waszych występach w Tychach, gdzie jednak było widać wyższość tyszan...
– Uważam, że to kolejna cecha play-offów, każdy mecz jest inny, jeden można wygrać z dużą przewagą natomiast na następny dzień przegrać. U nas akurat tak się to rozłożyło, że Tychy wygrały dwa mecze u siebie i my dwa mecze u siebie. W domu gra nam się bardzo dobrze i czujemy się tutaj pewnie, mam nadzieję, że również to uda nam się przełożyć na mecz w Tychach w poniedziałek. Myślę, że kluczowym momentem w trzecim meczu było strzelenie przez nas pierwszej bramki na samym początku meczu. Pomogło to wejść dobrze w mecz i zaznaczyć przewagę naszego lodowiska od początku.
Ta konfrontacja była dla ciebie można by rzec wyjątkowa, bowiem zdobyłeś w niej swojego pierwszego gola w play-offach. Jakie to uczucie?
– Zgadza się, jest to wyjątkowa seria z uwagi na to, że jest to mój pierwszy sezon i gramy o finał, a nasza konfrontacja jest bardzo wyrównana. W play-offach najbardziej liczy się drużyna i nieważne kto strzela bramki, liczy się przede wszystkim zwycięstwo. Jednak myślę, że zapamiętam ten moment na długo, ponieważ była to wspaniała chwila pełna emocji.
Kolejny dzień i kolejna wygrana z mnóstwem emocji. Chociaż tutaj zadecydowały chyba indywidualności...?
– Cieszę się, że drugi mecz u siebie również okrasiliśmy zwycięstwem. Myślę, że praca całej drużyny była kluczowa, dwa gole kluczowe Martina Kasperlíka bardzo nam pomogły, ale w trzeciej tercji, żeby utrzymać prowadzenie zagraliśmy jak jeden wielki zespół, nie dając za wiele szans przeciwnikowi na wyrównanie, dlatego uważam, że była to ogromna praca wykonana przez cały zespół.
Tym samym doprowadzacie do wyrównania i rywalizacja zaczyna się od nowa. Co będzie zatem kluczowe w Tychach, aby przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść?
– Myślę, że kluczową kwestią będzie kolejny mecz z bardzo dobrym nastawieniem i kontynuowaniem tego, co już zrobiliśmy. Ciężka praca całej drużyny i skupienie na swoich zadaniach nie zwracając uwagi na stan serii. Musimy zagrać odpowiedzialnie i na kanwie poprzednich zwycięstw iść po następne.
Rozmawiał: Mikołaj Hoder
Czytaj także:
