Polski hokej nie przestaje zaskakiwać. W TAURON Hokej Lidze, najwyższej klasie rozgrywkowej w kraju, odkryliśmy sytuację, która dobitnie ilustruje rzeczywistość tej dyscypliny w Polsce. Trenerzy drużyn łączą swoje szkoleniowe obowiązki z... prowadzeniem klubowych autokarów podczas wyjazdów na mecze.
Jak ustaliliśmy, w dwóch ekstraklasowych klubach - Texom STS Sanok oraz KH Enerdze Toruń - członkowie sztabów szkoleniowych pełnią podwójną rolę. Bogusław Rąpała, który niedawno awansował z pozycji asystenta na stanowisko pierwszego trenera w Sanoku, regularnie zasiada za kierownicą autokaru wiozącego drużynę na mecze wyjazdowe. Podobną sytuację obserwujemy w Toruniu, gdzie drugi trener Łukasz Podsiadło również pełni funkcję kierowcy klubowego pojazdu.
W przypadku Rąpały sytuacja ma swoje uzasadnienie biznesowe - szkoleniowiec jest etatowym pracownikiem firmy TravelPL, która jest jednocześnie sponsorem sanockiego klubu i odpowiada za transport drużyny. Niemniej sama konstrukcja łącząca role trenera i kierowcy autokaru budzi wątpliwości co do profesjonalizmu organizacji rozgrywek na najwyższym szczeblu.
To nie ma nic wspólnego z profesjonalizmem
Sytuacja ta, choć może wywoływać uśmiech, jest raczej powodem do refleksji nad kondycją polskiego hokeja. W czasach, gdy profesjonalne kluby sportowe stawiają na specjalizację i optymalizację każdego aspektu funkcjonowania drużyny, w Polsce nadal musimy radzić sobie z podstawowymi wyzwaniami organizacyjnymi.
Warto zaznaczyć, że takie rozwiązania nie są spotykane w czołowych ligach hokejowych na świecie. Trudno wyobrazić sobie podobną sytuację w NHL czy nawet w europejskich ligach top-poziomowych, gdzie role w sztabach szkoleniowych są ściśle określone i profesjonalnie rozdzielone.
Ta nietypowa sytuacja, choć świadczy o zaradności klubów w obliczu ograniczeń budżetowych, jednocześnie pokazuje, jak daleka droga czeka polski hokej do osiągnięcia prawdziwie profesjonalnych standardów organizacyjnych.
Trudno też winić konkretne osoby - wspomnianych w tekście trenerów-kierowców. Powodem takiej sytuacji jest niepewność klubów, która doprowadza do tego, że trenerzy muszą mieć też inną pracę i dorabiać, bo wypłata na obecnych stanowiskach nie pozwala na stabilizację.
Czytaj także: