W zaległym meczu 2. kolejki Polskiej Hokej Ligi GKS Katowice pokonał na wyjeździe Re-Plast Unię Oświęcim 4:1 i objął prowadzenie w ligowej tabeli. O losach spotkania przesądziła pierwsza odsłona, wygrana przez podopiecznych Jacka Płachty 3:0.
Starcie finalistów poprzedniego sezonu przyniosło wiele emocji. Nie zabrakło w nim walki, twardych starć i okazji strzeleckich. Tych więcej wykreowali sobie katowiczanie, którzy wykazali się też większą dokładnością oraz hokejową dojrzałością.
Szkoda tylko, że do rangi spotkania nie dopasowali się arbitrzy, którym w kilku sytuacjach zwyczajnie zabrakło konsekwencji. Po każdej z tercji Bartosza Kaczmarka i Krzysztofa Kozłowskiego żegnała solidna porcja gwizdów.
Dobry początek katowiczan i… kontrowersje
GieKSa dobrze rozpoczęła mecz, bo już w 152. sekundzie objęła prowadzenie, wykorzystując okres gry w przewadze. Sposób na Linusa Lundina znalazł Bartosz Fraszko, który z lewego bulika znakomicie przymierzył w samo okienko.
Oświęcimianie ruszyli do odrabiania strat i w 13. minucie krążek znalazł się w katowickiej siatce. Wstrzelona guma odbiła się najpierw od bandy za bramką, a następnie od obrońcy GieKSy i znalazła się w siatce. Gospodarze zaczęli świętowanie gola, a Maciej Kruczek od razu zareklamował arbitrom, że bramka została zdobyta niezgodnie z przepisami. Po krótkiej naradzie sędziowie anulowali gola i zarządzili uwolnienie. Ten fakt rozsierdził kibiców biało-niebieskich, a zawodników gospodarzy mocno zdziwił. Tym razem to oni argumentowali, że gra nie została w żaden sposób przerwana.
Podopieczni Jacka Płachty chwilę później podwyższyli prowadzenie, a na listę strzelców wpisał się Hampus Olsson. Ten gol wyraźnie podciął skrzydła zawodnikom Unii, którzy jeszcze w pierwszej odsłonie stracili jednego gola. Uderzenie Jakuba Wanackiego z linii niebieskiej do oświęcimskiej bramki przekierował Brandon Magee.
Nieudana pogoń
W drugiej odsłonie bramki jednak nie padły, choć trzeba przyznać, że oświęcimianie mieli znakomitą okazję. Filipp Pangiełow-Jułdaszew dograł wzdłuż bramki do Alexandra Szczechury, ale uderzony przez niego krążek trafił w poprzeczkę.
Katowiczanie znakomicie zaczęli ostatnią część gry, bo już po 46 sekundach od wznowienia Shigeki Hitosato podwyższył na 4:0. Japończyk uderzył w krótki róg, a Linus Lundin nie zdołał w porę zareagować.
Później katowiczanie przez pięć minut grali w przewadze, co było efektem twardego ataku Andrija Denyskina na Igorze Smalu, po którym napastnik GieKSy długo nie mógł się podnieść z lodu. Unia przetrzymała osłabienie, a następnie ruszyła w pogoń za honorowym golem. Nie udało jej się wykorzystać przewagi, ale w 59. minucie sposób na Johna Murraya znalazł Michael Cichy.
Re-Plast Unia Oświęcim - GKS Katowice 1:4 (0:3, 0:0, 1:1)
0:1 Bartosz Fraszko - Brandon Magee, Marcin Kolusz (02:32, 5/4),
0:2 Hampus Olsson - Christian Blomqvist, Jakub Wanacki (13:40),
0:3 Brandon Magee - Jakub Wanacki, Bartosz Fraszko (18:07),
0:4 Shigeki Hitosato - Joona Monto, Matias Lehtonen (40:46),
1:4 Michael Cichy - Filipp Pangiełow-Jułdaszew, Pawło Padakin (58:08).
Sędziowali: Krzysztof Kozłowski, Bartosz Kaczmarek (główni) - Andrzej Nenko, Michał Żak (liniowi).
Minuty karne: 7-2.
Strzały: 22-29.
Widzów: 1600.
Unia: L. Lundin - F. Pangiełow-Jułdaszew, A. Jerofejevs; A. Szczechura, M. Cichy, P. Padakin - K. Jākobsons, R. Diukow; T. Laakso, K. Dziubiński (2), T. Da Costa - P. Bezuška, P. Noworyta; A. Denyskin (5), Ł. Krzemień, S. Kowalówka - M. Noworyta, K. Paszek; J. Sołtys, D. Wanat, E. Ahopelto.
Trener: Nik Zupančič.
GKS Katowice: J. Murray - M. Rompkowski, M. Kolusz; B. Fraszko, G. Pasiut, B. Magee - N. Mikkola, J. Wanacki; C. Blomqvist, I. Smal, J. Monto (2) - M. Kruczek, P. Wajda; J. Prokurat, M. Lehtonen, T. Pulkkinen - D. Musioł, K. Maciaś; M. Bepierszcz, H. Olsson, S. Hitosato.
Trener: Jacek Płachta.
Czytaj także: