Po szalonym meczu GKS Tychy pokonał na wyjeździe TAURON Re-Plast Unię Oświęcim 6:4 i przerwał jej zwycięską serię wynoszącą siedem zwycięstw z rzędu. Dwie bramki dla trójkolorowych zdobył Bartłomiej Jeziorski, który na oświęcimskiej tafli czuje się w tym sezonie bardzo dobrze.
– Coś w tym jest, bo w ostatnim meczu tutaj również zdobyłem dwa gole – uśmiechnął się "Jezior". – Dzisiaj byliśmy świadkami wesołego hokeja, ale oczywiście cieszymy się, że pełna pula trafiła na nasze konto.
Choć w spotkaniu goli nie brakowało, to do gry obu ekip można było mieć sporo zastrzeżeń. W ofensywie obie drużyny wyglądały solidnie, ale w defensywie radziły już sobie dużo gorzej. Więcej błędów popełnili wicemistrzowie Polski, a tyszanie potrafili je dobrze wykorzystać. Ale po kolei.
Podopieczni Andrieja Sidorienki dobrze weszli w mecz i już po 110 sekundach gry objęli prowadzenie. Na listę strzelców jako pierwszy wpisał się Jean Dupuy, który wykorzystał dogranie Christiana Mroczkowskiego. Dodajmy, że chwilę wcześniej uderzenie Filippa Pangiełowa-Jułdaszewa odbiło się od słupka.
Goście poszli za ciosem i w 5. minucie zdobyli drugiego gola. Alexandre Boivin przedarł się prawym skrzydłem i pokonał Kevina Lidskouga w sytuacji sam na sam. Kanadyjski środkowy zwiódł oświęcimskiego bramkarza, a następnie zmieścił krążek między jego parkanami.
"Pluszowe" trafienie Cichego
Gdy w 9. minucie na ławkę kar trafił Andrij Denyskin, tyszanie stanęli przed kolejną świetną okazją. Ale tym razem nie zdołali trafić do siatki i powiększyć zaliczki.
Przeciwnie – stracili gola, który uruchomił lawinę pluszaków. To była klasyczna kontra. Aleksandrs Jerofejevs wypatrzył wychodzącego na czystą pozycję Michaela Cichego, który w sytuacji sam na sam pokonał Tomáša Fučíka. 32-letni środkowy ze stoickim spokojem posłał gumę w "piątą dziurę" i wymownymi gestami zachęcał kibiców do rzucania maskotek na lód.
Oświęcimianie mieli kilka szans na wyrównującego gola, ale nie udało im się zaskoczyć tyskiego golkipera. Ekipa z „piwnego miasta” jeszcze przed zakończeniem pierwszej odsłony podwyższyła na 3:1, wykorzystując wykluczenie Tommiego Laakso. Zasłużone gratulacje od swoich kolegów odebrał Jakub Bukowski.
Szybkie riposty
W drugiej odsłonie mecz przypominał bieg na dochodzenie: oświęcimianie łapali kontakt z rywalem, ale tyszanie szybko odpowiadali golem.
Już 55 sekund po przerwie na listę strzelców wpisał się Filipp Pangiełow-Jułdaszew, który posłał gumę pod poprzeczkę z korytarza między bulikami. Chwilę później na ławkę kar odesłany został Oskar Jaśkiewicz, ale podopieczni Nika Zupančiča zamiast wykorzystać przewagę i wyrównać, stracili czwartego gola. Z kontrą pomknął Bartłomiej Jeziorski i przepięknym strzałem w okienko zaskoczył Kevina Lindskouga.
W 25. minucie na listę strzelców wpisał się Michael Cichy, który przymierzył z prawego bulika. Cóż jednak z tego, jak 52 sekundy po jego trafieniu goście wyprowadzili świetną kontrę. Jean Dupuy zagrał do Christiana Mroczkowskiego, który nie miał większych problemów z trafieniem do siatki. Popisał się przy tym znakomitą techniką użytkową i piękną „podcinką”.
Kolejna nadzieja
Tuż przed przerwą straty po ładnej indywidualnej akcji zmniejszył Sebastian Kowalówka, dając nadzieję na korzystny wynik. Unia później dwukrotnie grała w przewadze, ale nie wykorzystała swoich szans i nie zdołała wyrównać. I miała potem czego żałować.
Gdy na ławkę kar odesłany został Tommi Laakso, szóstego gola dla trójkolorowych zdobył Bartłomiej Jeziorski i ta bramka definitywnie przesądziła o losach spotkania. Tym bardziej, że chwilę później karę wyższą za atak na Filipa Komorskiego otrzymał Teddy Da Costa. Tyszanie mogli jeszcze podwyższyć prowadzenie, ale uderzenia Christiana Mroczkowskiego i Jakuba Bukowskiego zatrzymały się na słupku.
– To nie był dobry mecz z naszej strony i chyba nie zasłużyliśmy dzisiaj na więcej. Naszą bolączką jest to, że często zaczynamy mecze od jednego czy dwóch straconych goli i potem musimy gonić wynik. Musimy to zmienić, jeśli chcemy się liczyć w półfinale Pucharu Polski – zaznaczył Krzysztof Majkowski, drugi trener Re-Plast Unii Oświęcim.
TAURON Re-Plast Unia Oświęcim - GKS Tychy 4:6 (1:3, 3:2, 0:1)
0:1 Jean Dupuy - Christian Mroczkowski, August Nilsson (01:50),
0:2 Alexandre Boivin - Emil Bagin (04:52),
1:2 Michael Cichy - Aleksandrs Jerofejevs (10:50, 4/5),
1:3 Jakub Bukowski - Alexandre Boivin, Jean Dupuy (19:26, 5/4),
2:3 Filipp Pangiełow-Jułdaszew - Andrij Denyskin (20:55),
2:4 Bartłomiej Jeziorski (22:18, 4/5),
3:4 Michael Cichy - Andrij Denyskin, Filipp Pangiełow-Jułdaszew (24:13),
3:5 Christian Mroczkowski - Jean Dupuy (25:05),
4:5 Sebastian Kowalówka - Peter Bezuška (36:49),
4:6 Bartłomiej Jeziorski - Roman Szturc, Jean Dupuy (49:43, 5/4).
Sędziowali: Bartosz Kaczmarek, Paweł Kosidło (główni) - Maciej Byczkowski, Grzegorz Cytawa (liniowi).
Minuty karne: 15-6.
Strzały: 24-32.
Widzów: 1700.
Unia: K. Lindskoug - F. Pangiełow-Jułdaszew, K. Jākobsons, A. Denyskin (2), M. Cichy, T. Da Costa (5) - R. Diukow, A. Jerofejevs, P. Padakin (2), K. Dziubiński (2), E. Ahopelto - P. Bezuška, P. Noworyta, J. Sołtys, Ł. Krzemień, S. Kowalówka - K. Paszek, M. Noworyta, T. Laakso (4), D. Wanat, A. Prusak.
Trener: Nik Zupančič
GKS Tychy: T. Fučík - A. Younan, O. Kaskinen, O. Šedivý, F. Komorski, B. Jeziorski - O. Bizacki, B. Pociecha (2), R. Szturc, R. Galant, S. Marzec - E. Bagin (2), A. Nilsson, C. Mroczkowski, A. Boivin, J. Dupuy - B. Ciura, O. Jaśkiewicz (2), M. Gościński, F. Starzyński, J. Bukowski.
Trener: Andriej Sidorienko
Czytaj także: