W najciekawiej zapowiadającym się meczu 4. kolejki TAURON Hokej Ligi Re-Plast Unia Oświęcim pokonała na wyjeździe GKS Tychy 4:2. Dwa gole dla biało-niebieskich zdobył Daniel Olsson Trkulja, a w całym meczu nie zabrakło twardych starć i kar.
O tym, że starcia pomiędzy tyszanami a oświęcimianami są naznaczone sporym ciężarem gatunkowym wiedzą już wszyscy. W niedzielny wieczór nie było inaczej. To była prawdziwa bitwa, z której zwycięsko wyszli brązowi medaliści poprzedniego sezonu. Podopieczni Nika Zupančiča sięgnęli po zwycięstwo dzięki wzorowo rozegranej drugiej tercji. Ze świetnej strony zaprezentował się Linus Lundin, który obronił 46 uderzeń rywali!
Obie drużyny przystąpiły do spotkania w nieco osłabionych składach. W ekipie GKS-u Tychy zabrakło Augusta Nilssona, który zmaga się z urazem pachwiny. Z kolei sztab szkoleniowy biało-niebieskich nie mógł skorzystać z usług Joonasa Uimonena i Krystiana Dziubińskiego, którego w roli kapitana zastąpił Sebastian Kowalówka.
Do składu Unii wrócił Mark Kaleinikovas, który już w 29. sekundzie spotkania został ostro potraktowany przez Filipa Komorskiego. Sędziowie po konsultacjach odesłali kapitana trójkolorowych do szatni, karząc go za atak w okolice głowy lub szyi.
Przewagi, ach przewagi
Goście już na samym początku spotkania, przez pięć minut, grali z przewagą jednego zawodnika, jednak nie zdołali jej zamienić na bramkę. Najbliżej szczęścia był Ville Heikkinen, ale uderzony przez niego krążek zatrzymał się na słupku. Później na ławkę kar trafił Galant, ale biało-niebiescy znów nie wykorzystali swojej szansy. W dogodnej okazji spudłował Daniel Olsson Trkulja, trafiając w… boczną siatkę.
A tyszanie? Oni byli skuteczniejsi i zamienili na gola już swój pierwszy okres gry w przewadze. Spod linii niebieskiej uderzył Oskar Jaśkiewicz, dobitki szukał Alan Łyszczarczyk, a gumę za linię bramkową ostatecznie wepchnął Mateusz Ubowski.
W drugiej odsłonie biało-niebiescy przeszli prawdziwą metamorfozę. Grali agresywniej, ofiarniej i skuteczniej. W nabraniu pewności siebie pomógł im gol Heikkinena, który padł podczas gry w przewadze. Fiński środkowy dostał gumę od Henry’ego Karjalainena i z prawego bulika przymierzył bez przyjęcia.
Dwa szybkie ciosy
Unia poszła za ciosem i - po odważnej i widowiskowej akcji Kamila Sadłochy oraz wykończeniu Daniela Olssona Trkulji - wyszła na prowadzenie. 14 sekund po trafieniu doświadczonego Szweda na 3:1 podwyższył Erik Ahopelto. Warto dodać, że podopieczni Nika Zupančiča zdobyli gola, grając w liczebnym osłabieniu. Wznowienie wygrał Henry Karjalainen, Roman Diukow wybił krążek z własnej tercji, a rozpędzający się Erik Ahopelto doszedł do sytuacji sam na sam z Tomášem Fučíkiem i pokonał czeskiego golkipera precyzyjnym uderzeniem pod poprzeczkę.
Chwilę później sędziowie nałożyli karę dla Romana Diukowa i trójkolorowi przez 112 sekund grali w podwójnej przewadze. Nie wykorzystali tej dogodnej okazji, podobnie jak czterominutowego wykluczenia Carla Ackereda. Trzeba przyznać, że w bramce Unii bardzo dobrze spisywał się Linus Lundin, który rozgrywał swój najlepszy mecz w tym sezonie.
Tyszanie próbowali gonić wynik, ale szło im jak po grudzie. Oświęcimianie byli uskrzydleni dwubramkowym prowadzeniem, a każda nieudana akcja gospodarzy dodatkowo ich napędzała. W trzeciej odsłonie znów udało im się przetrzymać 88 sekund gry w podwójnym osłabieniu.
GKS Tychy w 53. minucie złapał kontrakt z rywalem, wykorzystując okres gry w przewadze. Z linii niebieskiej gumę wrzucił Bartłomiej Pociecha, a na Linusie Lundinie dobrze „popracował” Wiktor Turkin.
Podopieczni Andrieja Sidorienki do samego końca walczyli o wyrównującego gola. Powodzenia nie przyniósł im też manewr z wycofaniem bramkarza, wykonany na 140 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry. Trójkolorowych na łopatki posłał Daniel Olsson Trkulja, który z pięćdziesięciu metrów trafił do pustej bramki.
GKS Tychy - Re-Plast Unia Oświęcim 2:4 (1:0, 0:3, 1:1)
1:0 Mateusz Ubowski - Alan Łyszczarczyk, Oskar Jaśkiewicz (11:35, 5/4)
1:1 Ville Heikkinen - Henry Karjalainen, Erik Ahopelto (21:14, 5/4)
1:2 Daniel Olsson Trkulja - Kamil Sadłocha, Kristaps Jākobsons (25:54)
1:3 Erik Ahopelto - Roman Diukow, Henry Karjalainen (26:08, 4/5)
2:3 Bartłomiej Pociecha - Illa Korenczuk, Pawło Padakin (52:23, 5/4)
2:4 Daniel Olsson Trkulja (59:47 - do pustej bramki)
Sędziowali: Bartosz Kaczmarek, Marcin Polak (główni) - Wojciech Moszczyński, Sławomir Szachniewicz (liniowi).
Minuty karne: 33 (w tym kara meczu dla Filipa Komorskiego) - 18.
Strzały: 48-36.
Widzów: 1500.
GKS Tychy: T. Fučík - O. Jaśkiewicz, O. Kaskinen, P. Padakin, F. Komorski (25), B. Jeziorski (2) - O. Bizacki, B. Pociecha, C. Mroczkowski, R. Rác, A. Łyszczarczyk (2) - J. Jaroměřský, M. Bryk, M. Ubowski, R. Galant (2), S. Marzec (2) - B. Ciura, J. Krzyżek, G. Jansson, W. Turkin, I. Korenczuk.
Trener: Andriej Sidorienko
Unia: L. Lundin - C. Ackered (4), R. Diukow (4), K. Sadłocha, D. Olsson Trkulja, M. Kaleinikovas - K. Valtola, K. Jākobsons (2), E. Ahopelto, V. Heikkinen, H. Karjalainen - P. Bezuška (2), M. Noworyta, A. Denyskin (4), Ł. Krzemień (2), S. Kowalówka - K. Dudkiewicz, K. Prokopiak, A. Prusak, D. Wanat, J. Sołtys.
Trener: Nik Zupančič
Czytaj także: