Wciąż nie milkną echa po ostatnim spotkaniu TAURON Re-Plast Unii Oświęcim - GKS Tychy, wygranym przez oświęcimian 4:2. Nie chodzi tutaj jednak o sam wynik spotkania, ale o kilka decyzji sędziowskich. Zawodnicy biało-niebieskich mieli sporo pretensji do pracy arbitrów w tym starciu.
Pierwsze kontrowersje były jeszcze w pierwszej odsłonie. Mocnym echem odbiła się nieuznana bramka Teddy'ego Da Costy z 20. minuty spotkania. Oświęcimianie wyszli z szybką kontrą lewym skrzydłem, skąd Alexander Szczechura zagrał krążek na środek do "Tadka", który trafił do siatki.
Sędzia główny wskazał ręką na bramkę. Po protestach tyszan sędziowie zaczęli ze sobą rozmawiać i doszli do wniosku, iż wcześniej Da Costa dopuścił się przewinienia, wytrącając kij tyskiemu graczowi. Decyzja jak najbardziej słuszna, ale gra powinna zostać przerwana tuż po tym, jak Alexander Younan stracił kij. To mały kamyczek do ogródka Patryka Kasprzyka.
Podobna sytuacja powtórzyła się w 34. minucie spotkania, gdy ponownie sędziowie nie uznali gola dla gospodarzy. Pawło Padakin zagrał ze środka i krążek po odbiciu się od barku Krystiana Dziubińskiego wpadł do siatki.
Bartosz Kaczmarek od razu wskazał, że zamierza sprawdzić zapis wideo. Po zobaczeniu dokładniej tej sytuacji i analizie jej z Patrykiem Kasprzykiem doszli do wniosku, iż kapitan Unii celowo trącił gumę ręką, aby guma zatrzepotała w siatce.
Co o takim zdarzeniu mówią przepisy? Jeśli zawodnik drużyny atakującej zrobi - zdaniem arbitrów - celowy ruch ciałem, aby krążek wpadł do bramki, wówczas nie zostaje ona uznana.

Inny punkt widzenia na tę sytuację ma Krystian Dziubiński, który mówił, że postanowił się osłonić, by krążek nie trafił go w twarz.
– Zadziałałem instynktownie. Krążek trafił w mój bark, a potem sam nie wiedziałem gdzie on jest, dlatego wykonałem obrót wokół własnej osi. Z tego, co mówili mi koledzy, guma jeszcze odbiła się od golkipera rywali i dopiero potem wpadła do bramki. Nie rozumiem więc czemu ten gol miałby być nieuznany – zaznaczył "Dziubek".
– Federacja musi sprecyzować przepisy w tej kwestii. Widziałem, że w drugim meczu w Krakowie, uderzony przez Alana Łyszczarczyka krążek odbił się od ręki Damiana Kapicy i wpadł do bramki. To był czysty gol, bez żadnych kontrowersji. Tymczasem sędziowie tłumaczyli mi, że jeśli jest kontakt krążka z ręką, a potem z bramkarzem, to gol i tak nie może być uznany. Zrozumiałbym, że gdybym skierował tę gumę do bramki jak Diego Maradona, ale tu miał miejsce przypadkowy kontakt z moim barkiem. Chyba każdy widział, że ja się tylko odwracałem, a bramkarz miał okazję to złapać – dodał.
Sporo kontrowersji wywołał też brak kary dla golkipera trójkolorowych. Gdy w trzeciej tercji - wspomniany wyżej - Teddy Da Costa pognał za tyską bramkę i przewrócił on się. Na pierwszy rzut oka można było odnieść wrażenie, że była to jedynie próba wymuszenia kary. Ale...
Na zdjęciu naszego fotoreportera Jarosława Fiedor widać, że Tomáš Fučík włożył swój kij przed nogi "Tadka", który momentalnie stracił równowagę. Sędzia główny stał blisko tej akcji.

Sędziowie przeoczyli też moment, w którym sześciu graczy znalazło się na lodzie. Dokładnie widać to na poniższym materiale wideo. Widać też, że sędzia główny ponownie był blisko całej akcji.
Spore kontrowersje wywołała także decyzja o karze jaką na Pawło Padakina nałożył Patryk Kasprzyk. Ukrainiec jadąc w tyskiej tercji został przyblokowany przez dwóch zawodników GKS-u i wpadł na golkipera trójkolorowych. Za to zagranie otrzymał karę dwóch minut. Z kolei sędzia główny Bartosz Kaczmarek wykluczył z gry na dwie minuty Bartosza Ciurę.
Oczywiście to nie były wszystkie kontrowersje w tym spotkaniu, których było więcej. ZNAJDZIECIE JE NA NASZYM KANALE YOUTUBE (chociaż wciąż nie wszystkie)
Czytaj także: