Nie da się ukryć, że ostatnio świetną passą notują hokeiści Comarch Cracovii, którzy w minionej kolejce pokonali GKS Katowice 3:2 po dogrywce. Swojego zadowolenia po meczu nie krył też Tero Määttä, drugi trener Pasów.
– To dla nas naprawdę duża i ważna wygrana. Uważam, że pierwsza tercja nie była taka zła w naszym wykonaniu, zagraliśmy przyzwoity hokej. Strzelili nam dwie bramki, ale druga tercja była już naprawdę ostra. Katowiczanie byli dosłownie wszędzie, męczyli nas, zresztą, to nasz trzeci mecz w ciągu pięciu dni, gramy teraz niemalże na trzy piątki, ale walczyliśmy. Nie straciliśmy więcej goli i to dziś było kluczowe. Szanuję to, co dziś zrobili zawodnicy, dali z siebie wszystko zarówno w sensie fizycznym jak i serca, które włożyli w ten mecz. Serce było dziś tak naprawdę kluczowe – przyznał fiński szkoleniowiec.
Nie da się też ukryć, że po pokonaniu Zagłębia, GKS-u Tychy czy GKS-u Katowice, na Cracovię trzeba będzie patrzeć przez pryzmat faworyta w kolejnych starciach.
– Tak, ale trzeba pamiętać, że takie wyniki nie będą zdarzać się codziennie. Cieszymy się, gdy wygrywamy tak ważne mecze, jest to nam zwyczajnie potrzebne również dlatego, że daje nam nadzieję. Tu się dzieje dłuższy proces, nie zawsze wyniki będą najważniejsze, musimy pamiętać z jakiego miejsca startujemy. Chcemy pokazać na co nas stać i wygrywać ile tylko możemy – stwierdził.
Patrząc nieco szerzej na dyspozycję krakowskiej drużyny, to trzeba zauważyć, że w całej drugiej rundzie krakowianie zdobyli punkty jedynie w starciu z STS-em Sanok, a w trzeciej triumfowali już czterokrotnie, a przecież przed nimi jeszcze pojedynki z JKH GKS-em Jastrzębie i KS Unią Oświęcim.
– Na pewno jesteśmy teraz dużo lepsza drużyną niż było to na przykład w sierpniu. W pierwszej rundzie zaliczyliśmy kilka zwycięstw, druga była dla nas fatalna, teraz wygląda to zupełnie inaczej. Najważniejsze jest to, że dobrze i porządnie trenujemy, a wygrane nas uskrzydlają i motywują do dalszej ciężkiej pracy – zauważył asystent Krystiana Dziubińskiego.
Bolączką zespołu ze stolicy Małopolski wciąż są jednak przewagi, bowiem w tym elemencie prezentują blisko 17,2-procentową skuteczność, a od ośmiu meczów nie zdobyli bramki mając na lodzie o jednego gracza więcej.
– Masz rację, gra w przewagach nie wychodzi nam w tym momencie tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Pod tym względem jesteśmy chyba na samym dnie tabeli. Oczywiście, trenujemy gry w przewadze, ale najlepiej byłoby mieć trenera konkretnie od tego elementu. Mimo wszystko, na tę chwilę cieszymy się z naszych zwycięstw. Ale tak, trzeba poprawić gry w przewagach. Taki mamy cel – zakończył.
Czytaj także: