- W każdym mieście te same przepisy są różnie interpretowane - mówi o sędziowaniu w polskiej ekstraklasie białoruski obrońca KH Energi Toruń Alaksandr Szkrabau. W wywiadzie opowiedział także o innych wrażeniach z gry w Polsce.
21-letni Białorusin przed tym sezonem trafił do drużyny z Torunia. W 15 dotychczasowych występach w PHL strzelił 1 gola i zaliczył 2 asyst. Ponadto otrzymał 16 minut kar.
W wywiadzie dla białoruskiego portalu belarushockey.com zapytany o wykluczenia z gry w naszej lidze odpowiedział: - Tak naprawdę jest tu kwestia sędziowania. W każdym mieście te same przepisy są różnie interpretowane. Gdzieś gra ciałem jest dozwolona, a gdzie indziej za każde mocne wejście dają karę. W moim przypadku większość kar to jest nadmierna ostrość w grze za małe przepychanki pod bramką.
Urodzony w Homlu obrońca w zeszłym sezonie występował w białoruskiej ekstraklasie w ekipie Dynama Mołodeczno. Tam w 22 meczach sezonu zasadniczego otrzymał 39 karnych minut, a w play-offach grał 6 razy i w ogóle nie był karany. Grał także o jeden poziom rozgrywkowy niżej w drużynie Minskie Zubry, gdzie łącznie w 21 meczach uzbierał 8 karnych minut.
Sam mówi, że choć po zakończeniu poprzedniego sezonu miał propozycję pozostania w Mołodecznie, to bardzo chciał spróbować swoich sił w klubie zagranicznym.
- Od razu uprzedziłem ich, że szukam opcji w Europie i zostanę tylko gdybym niczego nie znalazł - opowiada o okolicznościach przenosin do naszego kraju. - Po zakończeniu zeszłego sezonu były już bramkarz Mołodeczna Jan Szalapniou dołączył do agencji hokejowej i zaoferował swoje usługi w znalezieniu mi nowego klubu. Od dwóch lat chciałem spróbować sił w klubie zagranicznym, więc zgodziłem się na tę propozycję. Dzięki dobrej pracy agencji udało się znaleźć drużynę i podpisać kontrakt.
Szkrabau nie jest jedynym Białorusinem w Toruniu. Nieco wcześniej niż on do zespołu dołączył jego o rok starszy rodak Mikałaj Syty.
- Mikałaj przyjął na siebie wszystkie negatywne rzeczy od drużyny, dzięki czemu ja miałem łatwiejsze wejście - śmieje się Szkrabau. - A tak poważnie, to żadnych trudności nie było. Wszyscy chłopcy okazali się być bardzo przyjaźni i pomocni. Ale w codziennych sprawach łatwiej jest się odnaleźć razem niż samemu.
Po 15 meczach w PHL białoruski obrońca ocenia jej poziom jako podobny do tego, który zna z ekstraklasy w swoim kraju.
- Myślę, że polską i białoruską ligę łączy to, że nie ma w nich łatwych meczów. Wynik każdego z nich może być nieprzewidywalny - mówi. - Inaczej niż w lidze białoruskiej, w polskiej nie ma limitu obcokrajowców, więc gra mnóstwo dobrych i doświadczonych zawodników z różnych krajów, a to podnosi poziom.
W PHL Szkrabau na razie w 15 meczach zdobył 3 punkty, a przed rokiem na taflach rodzimej Parimatch-Ekstralihy uzbierał 5 "oczek" w 22 występach. Zapytany czy w polskiej ekstraklasie trudno zdobywa się punkty, odpowiada: - Początek sezonu nie był dla mnie zbyt produktywny, ale to tylko znaczy, że muszę ciężej pracować. Z tym, że też nigdy nie byłem dużo punktującym zawodnikiem.
"Stalowe Pierniki" na razie zajmują w lidze 3. miejsce. Jak mówi ich młody obrońca, zadanie dla drużyny od władz klubu jest sformułowane bardzo prosto. - Musimy wychodzić na każdy mecz i wszystkimi możliwymi sposobami odnosić zwycięstwa - tłumaczy.
Okazuje się, że on sam ma w Polsce nie tylko cele sportowe, ale także związane z życiem prywatnym. - Moim głównym celem jest rozwój w roli zawodnika. Chcę dodawać coś do swoich umiejętności w każdym elemencie i każdego dnia stawać się lepszym niż byłem wczoraj. A w drugiej kolejności mam cel, żeby nauczyć się polskiego, znaleźć piękną Polkę i podróżować po Europie - mówi ze śmiechem.
Czytaj także: