Szwajcarska wojna o Ligę Mistrzów, której nie ma
Wojna dwóch szwajcarskich działaczy może doprowadzić do wykluczenia klubów z tego kraju z przyszłorocznych rozgrywek Ligi Mistrzów. Najpierw ligę tę trzeba jednak powołać.
Władze Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie (IIHF) ostrzegły klub SC Berno, że jeśli nie wycofa on ze Sportowego Sądu Arbitrażowego w Lozannie pozwu przeciwko IIHF, to do Ligi Mistrzów nie zostanie dopuszczony ani ten, ani żaden inny klub ze Szwajcarii. - Nasi prawnicy przyjęli tę wiadomość z dużą satysfakcją - ironicznie komentuje dla portalu "20 Minuten Online" dyrektor SC Berno, Marc Lüthi.
Przypomnijmy, że mistrz Szwajcarii domaga się od IIHF odszkodowania w wysokości ponad miliona franków szwajcarskich za odwołanie Ligi Mistrzów w sezonie 2009-10. IIHF, która chce reaktywować rozgrywki we wrześniu przyszłego roku zapowiedziała, że drużyny, które w nich wystartują będą musiały zrezygnować ze wszystkich roszczeń finansowych wobec federacji za poprzednie sezony. Marc Lüthi zapowiada, że się na to nie zgodzi.
IIHF wyraźnie obawia się pozwu SC Berno, bowiem ewentualna porażka przed SSA mogłaby spowodować lawinę podobnych roszczeń ze strony innych klubów i wielkie finansowe straty federacji. Jednocześnie groźba wykluczenia wszystkich szwajcarskich klubów ma być elementem nacisku na władze Szwajcarskiego Związku Hokeja na Lodzie (SEHV), by ten zaangażował się w sprawę i przekonał władze z Berna do wycofania sprawy. Niektórzy neutralni prawnicy twierdzą jednak, że wykluczenie szwajcarskich drużyn z Ligi Mistrzów tylko dostarczyłoby argumentów prawnikom SCB w postępowaniu przed sądem i z punktu widzenia IIHF może być strzałem w stopę.
- Jeśli SC Berno nie wycofa swojego pozwu, szwajcarskie kluby nie zostaną dopuszczone do Ligi Mistrzów - taka jest ostateczna decyzja Komitetu Wykonawczego IIHF i poinformowaliśmy o tym pana Marca Lüthiego - mówi prezydent IIHF, René Fasel, sam... Szwajcar. Lüthi twierdzi, że nie wycofa się nawet pod presją innych szwajcarskich klubów. - Nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy się wycofać. Biorę pod uwagę, że nie zagramy w Lidze Mistrzów, ale nie wiem nawet jak miałyby wyglądać te nowe rozgrywki w szczegółach - mówi.
Rzecznik prasowy IIHF, Szymon Szemberg twierdzi, że Fasel poinformował dyrektora SC Berno o kształcie nowej Ligi Mistrzów. - Tak, w pięciominutowej rozmowie telefonicznej bez żadnych szczegółów - ripostuje w "20 Minuten Online" Lüthi. Działacz z Berna nie ukrywa, że ma złe zdanie o samym pomyśle Hokejowej Ligi Mistrzów, którą nazywa "turniejem biednych ludzi". Narzeka, że kluby mają w niej zarabiać tylko na biletach, a same muszą pokrywać koszty podróży. Poza tym nadal nie wiadomo nic o prawach telewizyjnych i marketingowych, ani o sponsorze nowych rozgrywek. - Jesteśmy w trakcie rozmów w tej sprawie - mówi Fasel, tyle że w ostatnich dwóch latach żadne rozmowy nie przynosiły efektu.
Warto też pamiętać, że klubowi SC Berno nie musi zależeć na udziale szwajcarskich klubów w Lidze Mistrzów, bo choć obecnie jest mistrzem kraju, to w tym sezonie zajmuje w lidze 4. miejsce z 17 punktami straty do lidera, więc bez większych szans na wygranie sezonu zasadniczego. Oczywiście nadal możliwe jest zdobycie przez ekipę Larry'ego Hurasa tytułu mistrzowskiego. W jedynym dotychczasowym sezonie Ligi Mistrzów klub SC Berno wygrał kwalifikacje do niej, ale w grupie zajął ostatnie, trzecie miejsce.
Nieco ostrożniejsi w sporze z IIHF są działacze klubów niemieckich. Federacja proponuje bowiem nieznaną jeszcze sumę jako rekompensatę dla klubów za odwołanie edycji 2009-10 i 100 tys. franków za sam udział w nowych rozgrywkach. - To interesująca oferta. Rozważymy ją w szczegółach i wtedy podejmiemy decyzję - mówi reprezentujący w sporze z IIHF Eisbären Berlin oraz Hannover Scorpions prawnik, Klaus Sturm. - Sama idea Ligi Mistrzów jest dobra, ale musimy poczekać i zobaczyć, jak ten pomysł się rozwinie - mówi menedżer Eisbären, Peter John Lee.
Komentarze