Tomáš Sýkora: - W Oświęcimiu musimy odbić co nasze
- To jest katastrofa. Prowadziliśmy 3:1, a w zasadzie do 10 minuty trzeciej tercji gra była zdominowana przez nas. Unia nie miała żadnej szansy na strzelenie gola - mówi po przegranym 3:4 spotkaniu z oświęcimianami Tomáš Sýkora, napastnik Comarch Cracovii.
Wróćmy jeszcze do środowego spotkania. Jest duże rozczarowanie?
- Nie rozczarowanie. To jest katastrofa. Prowadziliśmy 3:1, a w trzeciej tercji w zasadzie do 10 minuty zdominowana przez nas. Unia nie miała żadnej szansy na strzelenie gola. Przegraliśmy w mniejszym stopniu z rywalem niż z własnymi błędami i głupimi decyzjami. Niestety, taki jest hokej.
Te błędy to efekt rozluźnienia? Czuliście, że jest już po meczu?
- Nie aż tak. Nie można powiedzieć, że odpuściliśmy. Podjęliśmy jedną złą decyzję, później kolejne i zrobiło się bardzo nerwowo. Najgłupszy był ten gol na 30 sekund przed końcem. Po prostu tak nie można grać w play-off. To dla nas nauczka.
Indywidualnie chyba możesz być zadowolony - strzelałeś w obu meczach.
- To nie ma wielkiego znaczenia. Gramy razem. Oczywiście, czuję się coraz lepiej, widzę, że moja dyspozycja idzie do góry. Ale kiedy przegrywamy to się nie liczy. W środę mogłem strzelić więcej - być może wtedy do Oświęcimia jechalibyśmy z nadzieją na dwa ostatnie mecze tej fazy.
Coraz lepiej wygląda wasza współpraca z Andrew McPhersonem, Lukasem Zibem, czy Petrem Kalusem
- To prawda. Myślę, że to przede wszystkim dzięki temu, że wiele ze sobą rozmawiamy, ustalamy różne warianty. Nie gramy ze sobą zbyt długo razem, więc ta chemia jest bardzo istotna.
Teraz dwa spotkania w Oświęcimiu. Ta porażka siedzi z tyłu głowy, czy jednak uda się wyczyścić myśli przed sobotą?
- Chciałbym, żebyśmy zagrali mądrze, nie myśleli o błędach, a o powtórzeniu tego co było dobre. Krok po kroku grać konsekwentnie i zwyciężyć dwa spotkania. Musimy odbić co nasze.
Skuteczność to teraz nasza największa bolączka?
- Myślę, że tak. Musimy więcej strzelać i muszę zdradzić, że wiele trenujemy ten aspekt. W play-off trafiać musimy.
Rozmawiał Krzysztof Dąbrowa
Komentarze