Hokej.net Logo
SIE
31

Tomek Valtonen: Gdy masz żar i wewnętrzną motywację, to mogą dziać się cuda

Tomek Valtonen: Gdy masz żar i wewnętrzną motywację, to mogą dziać się cuda

Były selekcjoner reprezentacji Polski Tomek Valtonen cały czas nie ma nowego pracodawcy. Polsko-fiński szkoleniowiec czeka na odpowiednią ofertę, a w międzyczasie uważnie obserwuje swoich byłych podopiecznych walczących w finale Pucharu Stanleya.


Valtonen udzielił wywiadu fińskiemu dziennikowi "Ilta-Sanomat". Powiedział w nim między innymi, że nie chciał już dłużej łączyć posady trenera klubowego i reprezentacji. Robił to w dwóch poprzednich sezonach, pracując najpierw w Podhalu Nowy Targ, a następnie w drugoligowych drużynach: Ravensburg Towerstars w Niemczech i Mora IK w Szwecji.

- Dwa lata wystarczą - mówi. - Trudno jest być trenerem klubu i reprezentacji. Kiedy sezon się zaczyna, to nie ma się w ogóle przerwy.


Z Valtonenem reprezentacja Polski nie zdołała awansować do grupy A I dywizji, za to w lutym wygrała turniej prekwalifikacji olimpijskich i awansowała do finałowej rundy walki o udział w Zimowych Igrzyskach Olimpijskich 2022.


Na razie 40-letni szkoleniowiec nie ma nowego zajęcia, a sam mówi, że by objął jakiś zespół, muszą być spełnione określone warunki. - To nie może być coś takiego, że gramy, a po sezonie zobaczymy jak poszło. To musi być albo jakiś długofalowy projekt, albo taki, gdzie jest szansa coś wygrać i wyniki muszą przyjść w określonym czasie. Miejsce, gdzie jest jakaś wizja. A kierunek, jeśli chodzi o kraj, nie ma dla mnie znaczenia. - mówi.

Głównym tematem rozmowy byli jednak trzej dawni podopieczni Valtonena, którzy dziś walczą w barwach Dallas Stars o Puchar Stanleya. Wywiad odbył się jeszcze przed rozegranym w nocy z soboty na niedzielę pierwszym meczem finału pomiędzy Stars a Tampa Bay Lightning, ale samo spotkanie dopisało do niego post scriptum, gdy trzeciego gola dla "Gwiazd" wypracował cały tercet. Strzelił Joel Kiviranta, a asystowali mu Esa Lindell i John Klingberg.


Gol Joela Kiviranty po asystach Esy Lindella i Johna Klingberga



O Kivirancie mówi się w trakcie tych play-offów najwięcej z całej trójki. Hokejowy świat poznał go właściwie dopiero wtedy, gdy z powodu kontuzji niemal zawsze zdrowego Andrew Cogliano musiał wejść do składu na mecz numer 7 półfinału konferencji zachodniej z Colorado Avalanche i strzelił 3 gole, w tym zwycięskiego na wagę awansu w dogrywce. Został pierwszym autorem hat tricka w spotkaniu numer 7 od czasu Wayne'a Gretzky'ego.

To zawodnik, który nigdy nie był draftowany do NHL, a teraz w play-offach ma już na koncie 5 goli w 9 meczach. Wcześniej strzelił tylko 1 w 11 spotkaniach sezonu zasadniczego. Valtonen zna go jak mało kto, bo zaczął go prowadzić w 2011 roku, gdy popularny "Jolle" miał 15 lat i trafił do drużyny U20 Jokeritu Helsinki, wtedy trenowanej przez późniejszego selekcjonera naszej kadry. W fińskiej ekstraklasie Kiviranta debiutował z Valtonenem pełniącym w boksie Jokeritu funkcję asystenta trenera, a gdy kilka miesięcy później szkoleniowiec objął drużynę Vaasan Sport, pociągnął 18-letniego wtedy gracza za sobą. Kiviranta rok temu został z reprezentacją Finlandii mistrzem świata i podpisał kontrakt z Dallas Stars, a dziś jest o 3 zwycięstwa od Pucharu Stanleya.

Gol Kiviranty na wagę awansu do finału konferencji zachodniej




Oczywiście cieszę się. Zasłużył na to wykonując tyle pracy Warto zwrócić uwagę na okoliczności: nie miał pewnego miejsca w NHL, pojawił się właściwie znikąd. To świetna historia. "Jolle" może być dumny z siebie, ze swojej drogi i z tego, jak daleko doszedł

Gdy masz ten żar i wewnętrzną motywację, to mogą dziać się cuda. Jeśli jesteś zdeterminowany, by pracować dzień w dzień, to wszystko jest możliwe

Jego styl przez te lata specjalnie się nie zmienił. Zawsze ciężko pracował i już wtedy dobrze się poruszał, ale z czasem rozwinął to, gdy nabrał więcej siły. To od razu zrobiło różnicę. Jest też piekielnie zdeterminowany i świadomy

Esa też jest ciągle podobnym graczem. Już w juniorach grał podobnie twardo jak teraz

To też fantastyczna historia, bo kiedyś często miał urazy pleców. Wtedy był takim nieoszlifowanym diamentem. Wykonał ciężką pracę i dzisiaj jest w stanie grać co mecz bardzo dużo minut

Lindell wszedł u mnie do drużyny U20 w półfinale mistrzostw Finlandii prosto z zespołu juniorów młodszych i od razu był najlepszym obrońcą w zespole. A reszta jest historią



Miał trudny czas i w sumie niewiele pokazał. Został odesłany raz, żeby zagrać w juniorach i był chyba trochę zdziwiony, co tu w ogóle robi W tym jednym meczu daliśmy mu bardzo dużo czasu na lodzie, żeby go lepiej przygotować do gry w seniorach. Tak naprawdę nie pamiętam niczego więcej

Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe