Hokeiści Re-Plast Unii Oświęcim zdołali już w pierwszym spotkaniu odebrać rywalom atut własnego lodowiska, pokonując GKS Katowice 4:1. Wydarzenia na lodzie podsumowaliśmy wspólnie z Romanem Diukowem, obrońcą urzędujących mistrzów Polski.
HOKEJ.NET: – Wyjazdowe zwycięstwo wydaje się wymarzonym rozpoczęciem tak trudno zapowiadającej się serii. Parę chwil po zejściu z lodu zdążyłeś już przemyśleć wydarzenia pierwszego spotkania?
Roman Diukow, obrońca Unii: – Sądzę, że to było bardzo dobre spotkanie w wykonaniu obu zespołów, lecz naturalnie wygrać może tylko jedna drużyna. Chcieliśmy przede wszystkim kurczowo trzymać się swojego planu na ten mecz. Szukaliśmy okazji do wrzucania krążka w tercję rywala, próbowaliśmy oddawać jak najwięcej strzałów, pracując mocno przed bramką. Tymi środkami sięgnęliśmy po zwycięstwo.
Sam przebieg spotkania pokazał dosadnie, o co chodzi w meczach play-offowych. W momentach w których GKS utrzymywał się dłużej na krążku, potrafiliście stawić temu czoła, by później wykorzystać swoje sytuacje. Skorzystaliście również skrzętnie z prezentów rywala, jak chociażby kara w pierwszych minutach.
– Tak jak powiedziałeś. GKS z pewnością wszedł trochę lepiej w to spotkanie. Byli szybsi na krążku, rozgrywając go bardzo dobrze. W tych momentach trzymaliśmy się jednak naszych założeń dotyczących twardej pracy przed bramką. Chcieliśmy w ten sposób pomóc Linusowi. Doskonale wiemy, że strzały spod niebieskiej linii nie są dla niego wyzwaniem ponad siły, jeśli tylko zdołamy mu odpowiednio wyczyścić pole przed bramką. Wielką wartość miała bramka zdobyta w przewadze, dzięki niej mogliśmy zagrać nieco mądrzej. W miarę upływu czasu GKS również nieco spuścił z tempa, co w oczywisty sposób było dla nas ułatwieniem. Jednak tak jak mówiłem wcześniej, trzymając się planu zdołaliśmy sięgnąć po pierwsze zwycięstwo.
Ten początek spotkania, w którym to rywal dominował był dla was zdziwieniem? Mówiąc dosadnie, zdołał was GKS czymś zaskoczyć?
– Jak podkreślałem wcześniej, pierwsze 10 minut należało do GKS-u. Byli naprawdę groźni na krążku, na szczęście pomimo takiego obrazu gry to nam udało się otworzyć wynik. Myślę, że to naprawdę kluczowa kwestia w play-offie zdobyć pierwszą bramkę przed rywalem. To zawsze ułatwia potem prowadzenie gry, a już na pewno na etapie półfinałów.
Przechodząc do wniosków: mamy za sobą typowo play-offowe spotkanie w którym nie zawsze chodzi o prowadzony styl, lecz o to aby "wycisnąć" jak najwięcej ze swoich sytuacji? Przekonaliście się o tym na własnej skórze zresztą kiedy byliście bliscy zdobycia bramki na 2:0, a po chwili Dupuy wyrównał.
– Tak, pogubiliśmy się nieco na niebieskiej linii, Jean Dupuy wykorzystał to zdobywając bramkę z kontry. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło i to my sięgnęliśmy po zwycięstwo.
Rozmawiał: Mateusz Mrachacz
Czytaj także: