GKS Katowice zanotował drugą porażkę w Turnieju Finałowym Pucharu Kontynentalnego. Wicemistrzowie Polski po serii karnych ulegli 2:3 Brûleurs de Loups de Grenoble. Karnego na wagę zwycięstwa wykorzystał Aurélien Dair. Pierwszoplanowe role rozegrali jednak obaj golkiperzy- ozdobą spotkania były interwencje Matija Pintariča i Johna Murraya.
Przegrana w inauguracyjnym spotkaniu sprawiła, że jeżeli hokeiści GKS-u Katowice wciąż marzą o zdobyciu medalu z kruszcu cenniejszego niż brąz, to muszą zrewanżować się ekipie Brûleurs de Loups de Grenoble za listopadową porażkę w Aalborgu. Wówczas katem GieKSy okazał się Alexandre Mallet, który dwukrotnie wpisując się na listę strzelców poprowadził swój zespół do zwycięstwa 4:2.
Początek spotkania miał zgoła odmienny przebieg niż czwartkowa rywalizacja przeciwko Cardiff Devils. Wicemistrzowie Polski dłużej utrzymywali się w posiadaniu krążka i nie musieli mierzyć się z tak agresywnym forecheckiem ze strony rywala. Niestety w 7. minucie podopieczni Pera Hånberga udowodnili, że przeciwnik posiadający w swoim szeregach tak wielu klasowych graczy jest w stanie błyskawicznie wyprowadzić bramkową akcję. Nicolas Deschamps pomimo asysty Santeriego Koponena zdołał pokonać z krążkiem całą tercję, wykańczając swoją akcję strzałem. Choć z jego próbą poradził sobie John Murray, to wobec dobitki Adela Koudriego był już kompletnie bezradny. Zdobyta bramka sprawiła, że „Wilki” poczuły się znacznie pewniej, przejmując inicjatywę. W kolejnych minutach wiodącymi postaciami okazali się bramkarze. Świetne interwencje zarówno Matija Pintariča i Johna Murraya sprawiły, że żadna ze stron pomimo naprawdę dobrych okazji ku temu nie zdołała zdobyć bramek.
Pierwsze minuty drugiej tercji należały do podopiecznych Jacka Płachty, którzy wyraźnie szukali sposobności do wyrównania stanu rywalizacji. Sztuka ta udała się w 27. minucie. Ben Sokay wygrywając bulik zagrał gumę za plecy do Santeriego Koponena, który atomowym strzałem zdołał w końcu znaleźć sposób na broniącego jak w transie Pintariča. Już chwilę później katowiczanie mogli cieszyć się z objęcia prowadzenia. Akcji sam na sam nie zdołał jednak wykorzystać Patryk Wronka. Po oddaniu strzału katowicki napastnik był faulowany jeszcze przez rywala, w związku z czym GieKSa stanęła przed możliwością gry w przewadze. Ta układała się w naprawdę przyjemny dla oka sposób, jednak nie przyniosła drugiej bramki polskiemu zespołowi. W 31. minucie do boksu kar został oddelegowany Valentin Grossetete. Tym razem wicemistrzowie Polski rozgrywając przewagę postawili na efektywność. Po mocnym strzale Pontusa Englunda, Pintarić nie zdołał zamrozić gumy, którą do bramki dobił Grzegorz Pasiut.
Obie ekipy kreowały sobie kolejne dogodne sytuacje do zdobycia bramek- na wyżyny swoich umiejętności wchodzili jednak golkiperzy. Z pewnością w szeregu GieKSy pozostanie spory niedosyt po niewykorzystaniu aż 4 minuty przewagi, gdy karę 2+2 za trafienie w twarz wysoko uniesionym kijem otrzymał Boivin. W 55. minucie za swoje przewinienie wykluczony z gry został Santeri Koponen. Podopieczni Pera Hånberga błyskawicznie zdołali wykorzystać swoją przewagę. Pod bramką Johna Murraya doszło do gęstej kotłowaniny. W ostrej naparzance o krążek najprzytomniej zachował się Matias Bachelet, który skierował gumę do siatki. Okoliczności bramki sprawiły, że sędziowie długo analizowali, czy została ona zdobyta w prawidłowy sposób. Ostatecznie podtrzymali jednak decyzję o uznaniu trafienia. Schyłek trzeciej tercji upłynął na okresie gry w przewadze GKS-u Katowice. Ekipa „Wilków” zdołała się wybronić z gry w osłabieniu, wobec czego czekała nas dogrywka.
W 62. minucie spotkanie powinien skończyć Nicolas Deschamps, jednak jego strzał w niewyobrażalny sposób został zatrzymany na kiju Johna Murraya, bądź rzucającego się na krążek Pontusa Englunda. W 63. minucie pomimo protestów miejsce w boksie kar zmuszony był zająć Damien Fleury. Zespół Jacka Płachty nie znalazł jednak pomysłu jak przewagę 4/3 zamienić na bramkę. Remis utrzymał się aż do 65. minuty, w związku z czym o losach spotkania rozstrzygać musiały karne. Serię najazdów świetnie otworzył Ben Sokay, pewnie wykorzystując swoją próbę. Francuzi odpowiedzieli dopiero w czwartej serii, gdy Johna Murraya wymanewrował Damien Fleury. O zwycięstwie „Wilków” rozstrzygnął Aurelien Diar w siódmej serii.
GKS Katowice - Bruleurs de Loups 2:3 (0:1, 2:0, 0:1, d. 0:0, k. 1:2)
0:1 Adel Koudri - Guillaume Leclerc (07:29)
1:1 Santeri Koponen - Ben Sokay (26:16)
2:1 Grzegorz Pasiut - Pontus Englund, Patryk Wronka (30:52, 5/4)
2:2 Matias Bachelet - Alexis Binner, Alexandre Mallet (54:31)
2:3 Aurélien Dair (65:00, Karny decydujący)
Minuty karne: 6-20
Strzały: 34-26
Widzów: 2765
GKS Katowice: J. Murray - A. Runesson, P. Englund, B. Fraszko, G. Pasiut, P. Wronka - A. Varttinen (2), S. Koponen (2), C. Mroczkowski (2), B. Sokay, J. Dupuy - K. Maciaś, J. Norberg, M. Michalski, I. Smal, M. Kallionkieli - M. Bepierszcz.
Trener: Jacek Płachta
Bruleurs: M. Pintarič - K. Hardy, A. Binner, C. Boivin (6), M. Bachelet, A. Mallet - J. Andersson, J. Hilderman, A. Dair, N. Deschamps (2), D. Fleury (4) - J. Southorn (2), C. Schmitt, S. Treille, A. Koudri, G. Leclerc - S. Régis, P. Crinon (2), V. Grossetete (4), L. Farnier.
Trener: Per Hånberg
Czytaj także: