– Wykluczam udział we wspólnej lidze. Koszty podróży byłyby dla nas nie do udźwignięcia – mówi na łamach portalu trojmiasto.pl Bartosz Purzyński, pełnomocnik zarządu Lotosu PKH Gdańsk.
Szefostwo spółki PHL chce, aby rozgrywki były coraz ciekawsze i bardziej atrakcyjne dla kibiców. Epidemia koronawirusa sprawia, że wciąż nie można podjąć wiążących decyzji. Nie wiadomo bowiem, ile ekip przystąpi do sezonu.
Jeśli Polska Hokej Liga wystartowałaby planowo, czyli we wrześniu, to mecze odbywałyby się najprawdopodobniej bez udziału publiczności. A to spory cios w budżety klubów.
Przypomnijmy, że (przy dobrej koniunkturze) przychody ze sprzedaży biletów i karnetów mogą wynieść nawet milion złotych. Można przyjąć za pewnik, że będziemy świadkami krótszego sezonu zasadniczego.
Wielu ekspertów podkreśla, że polskie kluby powinny dołączyć do silniejszej ligi. Ostatnio sporo mówi się o słowackiej ekstralidze, w której występują już dwa węgierskie kluby.
– Wykluczam udział Lotosu PKH Gdańsk we wspólnej lidze ze Słowakami oraz Węgrami. Koszty podróży byłyby dla nas nie do udźwignięcia. Nie bez znaczenia byłby również sam czas jazdy, który powodowałby, że zawodnicy nie byliby w stanie regenerować się i odpowiednio trenować miedzy meczami. Przypomnę, ze w Gdańsku mieliśmy już ligę bałtycką. Nie cieszyła się ona wielkim zainteresowaniem. Kibiców pasjonuje przede wszystkim rywalizacja krajowa. Na ten moment sytuacja jest kompletnie nieprzewidywalna. Dopóki nie zapadną ważne rządowe decyzje, trudno cokolwiek zaplanować – zaznaczył Bartosz Purzyński.
Czytaj także: