Jarosław Rzeszutko debiutował w tym sezonie w roli kierownika hokejowej sekcji GKS-u Tychy. W nowej roli szybko się odnalazł i dołożył sporą cegiełkę do zdobycia przez trójkolorowych tytułu mistrzowskiego, budując silny i konkurencyjny zespół. Po zakończonej rywalizacji podzielił się z nami swoimi wrażeniami związanymi z fazą play-off oraz grą w Hokejowej Lidze Mistrzów. Opowiedział też, jak będą wyglądać jego najbliższe dni.
HOKEJ.NET: – Zacznę od nietypowego pytania. Jak mamy się do ciebie zwracać, bo nazwa kierownik hokejowej sekcji nie do końca oddaje zakres twoich obowiązków. Z kolei na drzwiach twojego biura przywieszona jest tabliczka generalny menedżer.
Jarosław Rzeszutko: – Spokojnie, to tylko nazwa funkcji. To w zasadzie najmniej ważne, bo od lat jesteśmy przecież na "ty".
W takim razie jakie uczucia towarzyszą ci po zdobyciu podwójnej korony? Dodajmy - pierwszej w nowej roli.
– Coś wspaniałego, nie do opisania. Emocje od tych najlepszych do tych najbardziej takich skrajnych. Dużo nerwów, stresu, ale finalnie ta praca, którą wspólnie wykonaliśmy nie poszła w las. Wszystko przyniosło pożądany efekt.
Każdego dnia zamierzaliśmy ciężko pracować i chcieliśmy być gotowi na nowe wyzwania. Cieszymy się, że obroniliśmy się na lodzie.
A która podwójna korona lepiej smakuje. Ta sprzed dziesięciu lat, gdy byłeś ważnym zawodnikiem czy ta zdobyta teraz?
– Wiesz co, trudno powiedzieć. Sukcesy zawsze smakują w szczególny sposób. Jeśli kończysz rywalizację sukcesem i sięgasz po tytuł, to to jeszcze piękniejsze.
Ale trzeba też dodać, że każdy złoty medal czy puchar to inna historia... Cieszę się, że jako działacz dołożyłem swoją cegiełkę do tego triumfu.
Dużo siwych włosów przybyło?
– Dużo, a nawet bardzo dużo. Jak pójdę do fryzjera, to będę widział, ile tego się pojawiło. Nawet już tego nie będę maskował (śmiech).
Gra w Hokejowej Lidze Mistrzów była dodatkowym aspektem motywacyjnym?
– Oczywiście, mocno nas to nakręcało. Chcieliśmy wrócić do Europy i móc konfrontować się z najlepszymi zespołami europejskimi. Zresztą jest to dla nas kolejny etap, a nasi kibice również na to czekają.
O ile zawodnicy będą mieli teraz trochę czasu, by odpocząć, to działacze muszą szybko zabrać się do pracy. Następuje etap finalizacji rozmów kontraktowych.
– Trenerowi kończy się umowa, ale chcemy by został z nami (dziś kontrakt został przedłużony – przyp. red.). Wielu naszym zawodnikom również kończą się kontrakty, więc przed nami czas analiz. Oczywiście wszystkie decyzje będą podejmowane w porozumieniu z naszym szkoleniowcem, który wykonał kapitalną pracę.
Jeśli chodzi o nas działaczy, to radość jest krótka, a swoją pracę musimy szybko i sprawnie wykonać, bo konkurencja nie śpi. Cieszę się, że możemy zacząć budowę zespołu, który nie dość, że powalczy o obronę mistrzowskiego tytułu, ale również będzie reprezentował Polskę w Europie.
Będzie dużo zmian?
– Trudno powiedzieć. Oczywiście wszystko zależeć będzie od przebiegu negocjacji kontraktowych, ale nie przewidujemy wielu zmian.
Pewne jest to, że w przyszłym sezonie w barwach GKS-u Tychy nie zobaczymy Roniego Alléna, który ma ważny kontrakt z zespołem Pioneers Vorarlberg w ICE Hockey League.
– Tak, to prawda. Cóż z tego miejsca mogę podziękować Roniemu za to, że dołożył sporą cegiełkę do tytułu mistrzowskiego. W ważnych momentach fazy play-off bardzo nam pomógł. Życzymy mu powodzenia w dalszej karierze.
Postaramy się wykorzystać nasze kontakty i pozyskać zawodnika o podobnej charakterystyce, ale nie będzie to łatwe zadanie.
Na sam koniec którzy z zawodników mają ważne kontrakty?
– Są to Karol Sobecki, Mateusz Gościński, Bartłomiej Jeziorski i Dominik Paś.
Rozmawiał: Radosław Kozłowski
Czytaj także: