Zbyněk Irgl przed play-off czeskiej extraligi dla hokej.net
O szansach Arona Chmielewskiego na grę w czeskiej extralidze, o swoim hokejowym bracie, który rozegrał 10 sezonów w Polsce, dlaczego jeszcze nie zagra w PHL z hokejowym maksymalistą rozmawiała Daria Martsinovich.
Grasz w drużynie z Aronem Chmielewskim. Jak ci się z nim współpracuje?
Aronowi nie udało się zagrać wielu meczów w pierwszej drużynie. Pod jego adresem trzeba powiedzieć, że jest bardzo utalentowanym zawodnikiem z dobrym strzałem i dobrą jazdą na łyżwach. Jego indywidualne cechy można porównać do rosyjskich hokeistów. Natomiast można powiedzieć, że ma jakieś braki taktyczne i to jest powód, dlaczego nie gra więcej w Trzyńcu.
Myślisz, że Aron mógłby grać więcej w czeskiej extralidze?
Jestem spokojny, że jeśli poprawi swoją grę taktyczną to będzie więcej grać w czeskiej extralidze.
W 2011 roku po miała miejsce katastrofa lotnicza drużyny z Jarosławia – byli tam twoi znajomi?
Osobiście nie znałem wszystkich kolegów, którzy przyszli po moim odejściu. Był to dla naszej całej rodziny czas wielkiej tragedii.
Dlaczego odszedłeś z Jarosławia do Atlantu?
Kto zna tą sytuację, ten wie, że nie chciałem odchodzić z Jarosławia. W czasie poprzedniego play-off podpisałem kolejny kontrakt na 3 lata i dwa tygodnie przed rozpoczęciem przygotowań powiedziano mi, że mój kontrakt jest niezarejestrowany i mogę szukać sobie klubu. Byłem w szoku, bo poprzednie lata cała drużyna uzyskiwała dobre wyniki. Takie jest życie hokeisty, że nikt się ciebie nie pyta czy chcesz, czy nie chcesz, czasami to jest po prostu biznes.
Zbyněk Irgl podpisał się pod pozdrowieniami dla polskich fanów.
Jak wspominasz życie w Mińsku?
Mogę powiedzieć, że mam tylko dobre wspomnienia z Mińska. W ostatnim, trzecim sezonie nie grało mi się dobrze i to można powiedzieć, że jest jeden minus. Ludzie są tam bardzo serdeczni a kibice jedni z najlepszych na świecie. Nie zdarza się, że przegrasz mecz 0:3 a cała (ponad 15 tys. widzów) hala zostaje na miejscach i jeszcze ci biją brawo.
Czy w Mińsku masz jeszcze znajomych?
Ja, nie za bardzo, ale moja żona ma tam kilka przyjaciółek, do których często dzwoni.
Co spowodowało, że odszedłeś z Dinamo Mińsk?
Jak powiedziałem wcześniej w ostatnim roku nie wszystko się udało jak chciałem. Całej drużynie nie za bardzo się wiodło a ja w szczególności, jako obcokrajowiec powinienem pokazać więcej i być liderem drużyny.
Wracając do Czech miałeś dwie propozycje, do Witkowic i do Trzyńca?
Chciałem grać w drużynie, która będzie się bić o najwyższe cele. Jestem wychowankiem Witkowic, tam się nauczyłem grać w hokeja i mam tam wielu znajomych, no właśnie, dlatego, że Trzyniec walczył o najwyższe cele to wybrałem ich ofertę.
Jak można porównać poziom czeskiej extraligi i KHL?
Nie chcę powiedzieć, że jest duża różnica. Jednak w drużynach KHL pierwsze piątki stanowią reprezentanci Rosji czy innych krajów jak Szwecji, Finlandii, Czech czy Słowacji. Nawet w trzecich piątkach grają reprezentanci krajów i to stanowi o różnicy między KHL a czeską extraligą.
Myślałeś, żeby wrócić do KHL?
Na początku chciałem zagrać jeden dobry sezon w Czechach i zaraz wrócić do KHL-u. W listopadzie 2014 przyszły problemy ze zdrowiem a potem operacja. W ubiegłym roku przed Bożym Narodzeniem przyszła pewna propozycja z Rosji, ale wtedy już sytuacja rodzinna się zmieniła. Syn zaczął chodzić do czeskiej szkoły, przyzwyczajać się tutaj. Postanowiliśmy wtedy wszyscy razem, że zostaniemy już w Czechach.
Jak wyglądał twój powrót po operacji usunięcia raka nerki?
Mimo, że byłem bardzo osłabiony miałem wielkie pragnienie powrotu do gry. Trzyniec grał play-off ze Spartą i stan był 2:2 na mecze. Trenerzy się mnie zapytali czy mogę wrócić. Lekarze mi powiedzieli, że druga nerka przejęła funkcję obu i tutaj nie mam problemu. Mimo, że nie czułem się w pełni sił to powiedziałem trenerom, że jestem gotów!
Jakie masz plany na ciąg dalszy bieżącego sezonu?
Teraz mamy play-off. Mamy świetną drużynę i myślę, że możemy osiągnąć najwyższe cele. Przed nami pierwsza runda play-off potem kolejne i mam nadzieję, że zdobędziemy tytuł mistrza republiki. Choć wiem, że w grze jest 8 drużyn i wszyscy tego chcą.
Jak poznałeś swoją obecną żonę?
W czasie gry w Jarosławiu mieszkaliśmy w jednym bloku, ale w różnych klatkach. Przed blokiem widzieliśmy się na parkingu. W następnym sezonie przyjechałem z reprezentacją i znów się spotkaliśmy na parkingu. Irina miała jakieś problemy z parkowaniem, więc jej pomogłem. I tak od słowa od słowa się bliżej poznaliśmy.
Jak spędzasz wolny czas z rodziną?
Oczywiście "sportujemy"! Żona się denerwuje, ale ja nie mogę usiedzieć na miejscu. Żona myśli, że już w moim wieku mógłbym więcej leniuchować w domu, ale ja wciąż chcę być aktywny.
Kim byłbyś jak byś nie był hokeistą?
Nie wiem, zawsze mnie ciągnęło do sportu i nie mogłem usiedzieć na miejscu. Teraz też jak mam jakiś wolny czas to uprawiam inne sporty, jak golf czy tenis. Pewnie uprawiałbym jakiś inny sport. Albo byłbym biznesmenem, bo od małego ciągnęło mnie do interesu i dużo rozmawialiśmy z ojcem o ekonomii.
Pytania zadawała Daria Martsinovich a odpowiadałZbyněk Irgl.
Chciałbyś, żeby twoje dzieci również były sportowcami?
To skomplikowanie pytanie. Gdybym wiedział, że ich to ciągnie, że oddają temu swoje serce, wtedy powiedziałbym tak. Z drugiej strony wiem, że profesjonalna kariera to wielkie obciążenie psychiczne. Dzieci uprawiają sporty – tenis, hokej, golf, ale nie myślę, że na takim poziome, ale jest jeszcze czas i wszystko może się być możliwe.
Czy myślałeś o karierze trenera?
Zdaję sobie sprawę, że już coraz mniej lat mi zostaje w karierze hokeisty. Ale uczciwie mówiąc nie myślałem jeszcze o tym. Jestem maksymalistą i na razie poświęcam się swojej karierze hokejowej. Jak zakończę aktywną grę to wtedy będę decydował, co dalej? Teraz jestem hokeistą na 100%.
Na czym polega sekret sukcesu, zawodowego hokeisty?
Gdyby była jakaś instrukcja to byłoby bardzo łatwe. Wiele czynników musi się spotkać razem: musi być talent, musi być wola walki w sercu, wytrwałość w dążeniu do celu, ale najważniejsze jest zdrowie i szczęście. Jest wielu hokeistów, którzy ciężko pracują na sobą i brakuje im tej odrobiny szczęścia.
Myślałeś kiedyś o grze w Polsce?
(śmiech) Nie, nie, nie… nie chcę powiedzieć ani tak, ani nie. Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie – ja mam jeszcze przez 2 lata ważny kontrakt w Trzyńcu. Ale czemu nie przedłużyć sobie kariery, jeśli jest możliwość. Polski hokej znam tylko z opowieści Milana Baranyka – mojego można powiedzieć hokejowego brata.
Co chciałbyś powiedzieć polskim kibicom?
Chciałbym powiedzieć coś do wszystkich kibiców. Bądźcie zawsze ze swoją drużyną, kibicujcie, kiedy jest dobrze i kiedy jest źle. My hokeiści zawsze wychodzimy na lód, żeby wygrać i nie znam takiego hokeisty, któremu wszystko jedno jak się mecz zakończy.
Rozmawiała: Daria Martsinovich
Komentarze