Marcin Kolusz zadebiutował w barwach nowego klubu. Jego Dukla Ingema Michalovce pokonała dziś DVTK Jegesmedvék Miszkolc 3:0.
Kolusz rozpoczął dzień od oficjalnego podpisania kontraktu, a później założył meczową bluzę z numerem 25. Tomek Valtonen ustawił go w trzeciej formacji, a jego partnerem z formacji był były młodzieżowy reprezentant Słowacji Alexander Zekucia.
Dukla w każdej z tercji zdobyła bramkę, choć trzeba przyznać, że najlepsza w wykonaniu pomarańczowo-czarnych była pierwsza odsłona. Wychowanek Podhala Nowy Targ przebywał na tafli 19 minut i 1 sekundę, a w tym czasie oddał dwa celne strzały.
– Nie lubię siebie oceniać – uśmiechnął się 35-letni defensor. – Było chyba w porządku. W pierwszej odsłonie nasza gra wyglądała super, w drugiej tak sobie, a w trzeciej zaprezentowaliśmy się solidnie.
Zapytaliśmy go też, jakie są główne różnice między fińską Liigą, a słowacką Tipos Extraligą.
– Na pewno w Finlandii gra się szybciej i na wyższym tempie. Na wszystko jest mniej czasu, ale na Słowacji też jest dobry poziom – wyjaśnił Marcin Kolusz, który odniósł się też do komentarzy słowackich kibiców, którzy w sposób krytyczny wspominali jego grę w HK Poprad.
– Nie zwracam na to uwagi. Komentarze zawsze będą się pojawiać, czasem krytyczne, a czasem pozytywne. Takie jest życie, a ja chcę robić swoje – podkreślił.
HK Dukla Ingema Michalovce zajmuje na razie siódme miejsce w lidze. W swoim dorobku ma 42 punkty i do szóstego HC Koszyce traci zaledwie „oczko”. Warto jednak zaznaczyć, że pomarańczowo-czarni rozegrali o jedno spotkanie mniej.
W piątek drużyna dowodzona przez Tomka Valtonena zmierzy się u siebie ze Slovanem Bratysława, będącym liderem rozgrywek i dowodzonym przez Romana Stantiena, który przez dwa tygodnie był trenerem Re-Plast Unii Oświęcim.
fot: Hockey Progress Management
Czytaj także: