EHC Biel-Bienne brakuje już tylko jednej wygranej by świętować awans do półfinału, po tym jak wczoraj pokonali 4:2 HC Davos, a trzy bramki strzelił dla nich Fin Toni Rajala.
Po czterech kolejkach meczów ćwierćfinałowych tylko jednej wygranej do awansu brakuje ekipom SC Berno, HC Lugano i ZSC Lions Zurych.
Nieczęsto zdarza się, aby strzelać gole w osłabieniu, a tym bardziej dwa w jednym meczu. Takiego wyczynu dokonała drużyna ZSC Lions Zurych wygrywając na wyjeździe z EV Zug w ćwierćfinale ligi.
ZSC Lions Zurych odrobił straty do EV Zug i w serii jest remis 1-1. „Lwy” zapewniły sobie wygraną na 100 sekund przed końcem meczu, po tym jak roztrwoniły w czasie trzeciej tercji trzybramkowe prowadzenie.
Dustin Jeffrey z Lozanny okazał się najskuteczniejszym hokeistą sezonu zasadniczego, a przy okazji zanotował najwięcej asyst. Wśród bramkarzy największy procent obron miał na koncie Daniel Manzato.
Gregory Hofmann z HC Lugano zdobył otwierające, pierwsze trzy bramki w meczu z HC Fryburg Gottéron, który zakończył się wygraną gospodarzy 6:2 i tym samym rozpoczął fazę play-off mocnym uderzeniem w postaci hattricka.
HC Davos i ZSC Lions Zurych nie obroniły swoich pozycji zajmowanych przed ostatnią kolejką sezonu zasadniczego. Zurych przegrał trzeci mecz z rzędu, a Davos piąty w sześciu ostatnich występach.
Ostatnim ćwierćfinalistą play-off została drużyna Servette Genewa, która zapewniła sobie awans pomimo porażki w meczu z Bernem. Przegrana Langnau z Kloten przesądziła o tym fakcie.
Szwajcarska NLA wczoraj wznowiła rozgrywki po prawie miesięcznej przerwie spowodowanej Igrzyskami Olimpijskimi w Pjongczang. Drużyna HC Fryburg Gottéron jako siódma zakwalifikowała się do fazy play-off.
Zespoły szwajcarskiej NLA w ostatnim tygodniu przerwy olimpijskiej przystąpiły do serii meczów sparingowych, dzięki którym miały przygotować się do nadchodzącej rywalizacji ligowej.
Od wczoraj nastał w kraju Helwetów czas reprezentacji narodowej w związku ze zbliżającymi się Igrzyskami Olimpijskimi. W piątek i sobotę rozegrane ostatnie mecze w NLA, a w niedzielę finałowy mecz Pucharu Szwajcarii, który zdobyła drużyna SC Rapperswil-Jona Lakers.
„Tygrysy” z Langnau już pukają do drzwi z napisem „najlepsza ósemka ligi”. Wczoraj wygrali mecz z Davos 2:1, a na skutek potknięcia Servette Genewa zrównali się z tą ekipą punktami i mają wszelkie argumenty by atakować wyższe pozycje.
We wtorek poznaliśmy kolejne dwie drużyny, które rywalizować będą w ćwierćfinałach play-off. Będą to zespoły z Lozanny i Biel-Bienne, które dołączyły do ekip z Berna i Zug.
Kanadyjczyk Linden Vey mający na koncie 139 meczów w NHL i 295 spotkań na jej zapleczu (AHL) zasilił zespół „Lwów” z Zurichu. Jego ligowy debiut w Szwajcarii przypadł w pojedynku z EHC Biel-Bienne.
Żadnej drużynie nie udało się w tegorocznej edycji Hokejowej Ligi Mistrzów zdobyć kompletu punktów w fazie grupowej. Dziś, jako ostatnia, szansę na to straciła Tappara Tampere. Znamy już wszystkich uczestników 1/8 finału.
Czy w hokeju można zrobić coś gorszego niż strzelenie w podwójnej przewadze w meczu derbowym z odwiecznym rywalem gola na korzyść swojego byłego klubu? To właśnie zrobił były hokeista NHL.
Od 20 lat Henryk Gruth mieszka w Szwajcarii, gdzie najpierw był zawodnikiem, potem trenerem z pasmem mistrzowskich sukcesów, wreszcie szefem wyszkolenia. Odpowiada nie tylko za szkolenie hokejowej młodzieży, ale także przygotowanie trenerów, pracujących w trzech organizacjach klubowych: GCK Lions, ZSC Zurych oraz filii EHC Dibendoerf. Przed dwoma laty w klubie powierzono mu nowe zadanie – stworzenie nowego systemu szkolenia i opracowanie hokejowego podręcznika. W Zurychu będą więc uczyć hokeja według Grutha, a nie wykluczone, że w innych klubach także.
Takiego meczu w trzyletniej historii Hokejowej Ligi Mistrzów jeszcze nie było. Z potencjalnego hitu zrobiło się widowisko tak nudne, że po meczu nie wytrzymał jeden z trenerów.
Szwajcarski klasyk pomiędzy Zürich Lions a HC Lugano miał być jednym z najlepszych dwumeczów 1/8 finału Hokejowej Ligi Mistrzów. I nie zawiódł. Minimalnie lepsze okazały się "Lwy", które zagrają w ćwierćfinale.
Oto akcja, która jak żadna inna pasuje do naszego działu "Z klepy". Szwajcarski obrońca zdobył gola potężnym strzałem z... 41 metrów.