Puchar Kontynentalny: Cracovia znów przegrała z Niomanem Grodno
Od porażki rozpoczęła udział w turnieju finałowym Pucharu Kontynentalnego Cracovia. Wicemistrzowie Polski nie potrafili strzelić gola Niomanowi Grodno i przegrali z nim, tak jak w poprzedniej rundzie.
Wicemistrzowie Polski zaczęli udział w turnieju finałowym odbywającym się w duńskim Vojens od meczu z wicemistrzami Białorusi. Obie drużyny w listopadzie spotkały się także w rozgrywkach trzeciej rundy. Wtedy w Krakowie Nioman dominował na lodzie od samego początku i wygrał 4:1, a "Pasy" w całym meczu oddały tylko 11 strzałów, czyli mniej niż rywale w samej pierwszej tercji. Ale wówczas w pierwszej odsłonie goli jeszcze nie było.
Tym razem również przez pierwsze 20 minut krążek ani razu nie wpadł do bramki, ale obraz gry był nieco inny. Cracovia zaczęła lepiej niż w listopadzie, potrafiła stosować wysoki forechecking i pod bramką Witalija Trusa częściej było groźnie niż na przedpolu Miroslava Kopřivy. W całej pierwszej tercji obie drużyny strzelały po 9 razy, ale nie wykorzystały po jednej przewadze i nie strzeliły gola. - Może nie zaczęliśmy najlepiej, ale w miarę upływu tercji gra wyglądała coraz lepiej. To trudny, wyrównany mecz - powiedział po pierwszej części spotkania Tomi Leivo. - Musimy się postarać lepiej wykorzystywać swoje okazje i wprowadzić trochę korekt, bo robimy za długie zmiany i przez to gra coraz częściej toczy się w naszej tercji.
Niespełna 2 miesiące temu koszmarem Cracovii była druga tercja przegrana 0:4. Tym razem ten koszmar wrócił, gdy już w 1. minucie drugiej odsłony Nioman wyszedł na prowadzenie. Kopřiva zdołał jeszcze obronić pierwszy strzał Fina Timo Hiltunena, ale dobitka jego rodaka Joonasa Hurriego po rykoszecie wpadła do siatki. A gdy na ławkę kar w 25. minucie powędrował Miloslav Jáchym, rywale poszli za ciosem.
W listopadowym meczu Arciom Kisły popisał się w drugiej tercji hat trickiem i były to dotąd jego jedyne gole w tej edycji Pucharu Kontynentalnego. Niestety i tym razem reprezentant Białorusi dał się "Pasom" we znaki. Anton Hryszanau w przewadze uderzył spod linii niebieskiej, a Kisły przed bramką zmienił tor lotu krążka i podwyższył na 2:0. Później jeszcze karę za trzymanie otrzymał Bartłomiej Bychawski, ale tym razem Cracovia obroniła się w osłabieniu. Nie wykorzystała za to swoich dwóch przewag, w tym tej po karze z końcówki drugiej tercji dla Mikity Riemiezaua, która była dzielona na drugą i trzecią tercję.
Tę trzecią ekipa Rudolfa Roháčka rozpoczęła grając jeszcze przez 85 sekund w liczebniejszym składzie, ale nie wykorzystała ani tej, ani późniejszej przewagi po karze dla Artura Sawinaua. "Pasy" tego popołudnia we Frøs Arenie w Vojens zmarnowały wszystkie 4 swoje gry 5 na 4 w polu. A że także w równych składach nie udało im się pokonać Witalija Trusa, to nie miały szansy na odrobienie strat. Białoruski bramkarz obronił wszystkie 32 strzały polskiej drużyny. W końcówce trener Roháček poprosił o czas, ale nawet nie zdecydował się zdjąć z bramki Kopřivy, by spróbować zdobyć gola kontaktowego, najwyraźniej obawiając się straty trzeciego gola i oczekując, że bilans bramkowy może mieć wpływ na końcową klasyfikację turnieju.
Cracovia jutro w drugim meczu w Vojens zmierzy się z brytyjskim zespołem Nottingham Panthers, a Nioman zagra z gospodarzami z SønderjyskE.
Nioman Grodno - Cracovia 2:0 (0:0, 2:0, 0:0)
1:0 Hurri - Hiltunen 20:51
2:0 Kisły - Hryszanau - Riemiezau 26:02 (w przewadze)
Strzały: 29-32.
Minuty kar: 8-6.
Widzów: 673.
Nioman: Trus - Hietanen, Hryszanau, Susło, Sciapanau, Malauka - Charamanda, Kryskin, Malinouski, Kisły, Riemiezau - Badun, Hurri, Hiltunen, Lewsza, Turkin - Jekunen, Ażhiraj, Jelisiejenka, Warywonczyk, Sawinau. Trener: Siergiej Puszkow.
Cracovia: Kopřiva - Jáchym, Mikula, Vachovec, Tvrdoň, Ježek - Gula, Rompkowski, Bahenský, Leivo, Kapica - Kruczek, Bychawski, Domogała, Bepierszcz, Drzewiecki - Pač, Gajor, Štebih, Kamiński, Bryniczka. Trener: Rudolf Roháček.
W drugim meczu pierwszego dnia turnieju do wyłonienia zwycięzcy potrzebne były rzuty karne. Ekipa SønderjyskE Vojens pokonała w nich Nottingham Panthers. Karne wykorzystali: Kanadyjczyk Justin Maylan i Frederik Bjerrum, a cały mecz ich zespół wygrał 2:1. Wcześniej z gry dla gospodarzy imprezy trafił Steffen Frank. Wicemistrzowie Danii mieli chwilami przygniatającą przewagę, ale do 57. minuty zanosiło się na ich porażkę, bo przegrywali 0:1, a cudów w bramce rywali dokonywał Kevin Carr. Z gry obronił aż 52 strzały. W karnych obaj bramkarze zaliczyli po 2 skuteczne interwencje. Niewiele brakowało, by o wyniku zdecydował kuriozalny gol dla Panthers, którego gracze SønderjyskE właściwie sami sobie strzelili. Podczas gry "Panter" 4 na 3 w polu po niecelnym strzale Briana Connelly'ego spod linii niebieskiej krążek odbił się od bandy, wrócił przed bramkę, a tam fiński obrońca gospodarzy Konsta Mäkinen nie trafił w podskakującą na lodzie "gumę" ręką, ta odbiła mu się od łyżwy i wpadła do bramki.
SønderjyskE Vojens - Nottingham Panthers 2:1 (0:0, 0:1, 1:0, 0:0, 1:0)
0:1 Connelly - Hansen - Matheson 38:29 (w przewadze)
1:1 Frank - Sharp - Galbraith 56:51
2:1 Maylan (decydujący rzut karny)
Strzały: 53-24.
Minuty kar: 6-16.
Widzów: 3 368.
Sobota:
16:00 Panthers - Cracovia
19:30 SønderjyskE - Nioman
Komentarze