Wanacki: Graliśmy z niesamowitym poświęceniem
Re-Plast Unia Oświęcim pokonała w półfinale Pucharu Polski GKS Tychy 3:2 po rzutach karnych i w finale zmierzy się z JKH GKS-em Jastrzębie. – Nikt na nas nie stawiał, ale udało nam się sprawić nie lada niespodziankę – zaznaczył Jakub Wanacki, kapitan biało-niebieskich.
Podopieczni Nika Zupančiča doskonale zdawali sobie sprawę, że w starciu z GKS-em Tychy, który dysponuje potężną siłą ofensywną, nie mogą grać otwartego hokeja. Skupili się więc na cierpliwej i skrupulatnej grze w destrukcji, a swoich szans szukali w kontratakach, jak i podczas gier w przewagach.
– Uważam, że odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo. Graliśmy z niesamowitym poświęceniem, zablokowaliśmy wiele strzałów. Byliśmy też skuteczni w ataku – powiedział „Wanawa”.
Biało-niebiescy po dwóch tercjach prowadzili 2:0 po golach Luki Kalana i Dariusza Wanata. Pierwszy z nich trafił podczas gry w przewadze, a drugi popisał się ładną solówką, minięciem Niko Tuhkanena i uderzeniem z bekhendu. Wydawała się, że była to niezła zaliczka.
– W takich meczach nie ma komfortowych sytuacji, bo przez 60 minut, a czasami też dłużej trzeba zachować koncentrację. W naszych ostatnich ligowych spotkaniach mieliśmy już sytuację, że prowadziliśmy dwiema bramkami i różnie się to kończyło – przypomniał Wanacki.
– Strata prowadzenia może powodować, że morale zespołu idzie w dół, ale dziś podnieśliśmy się. Wybroniliśmy gry w osłabieniu, zwłaszcza w dogrywce. Uważam, że z przebiegu meczu nie byliśmy słabszą drużyną. Wykonaliśmy kawał dobrej roboty – podkreślił kapitan Re-Plast Unii.
Dziś o 16:30 ekipa z grodu nad Sołą zmierzy się w finale z JKH GKS-em Jastrzębie. Warto wspomnieć, że cztery dotychczasowe konfrontacje oświęcimskie-jastrzębskie były bardzo wyrównane. Pierwsze dwie wygrali podopieczni Roberta Kalabera (4:2 i 2:1 po dogrywce), a później dwukrotnie triumfowali biało-niebiescy (3:1 i 4:2).
– Co będzie czynnikiem decydującym? Na pewno forma dnia. Może będzie to nawet jeden odbity krążęk – zakończył Jakub Wanacki.
Komentarze