Górny: Tonujemy nastroje
Jastrzębski Klub Hokejowy znajduje się obecnie na szczycie tabeli z największą liczbą zdobytych bramek w lidze, a zarazem drugą najmniejszą liczbą straconych goli, zaraz po katowickiej GieKSie. Kamil Górny, lider defensywy JKH, w w wywiadzie udzielonym klubowej stronie przestrzega jednak przed popadaniem w hurraoptymizm.
Obecnie jastrzębianie notują serię 12 wygranych z rzędu, co jest rekordem klubu na szczeblu ekstraligowym. W sezonie 2007/2008, kiedy to JKH występował na zapleczu, udało mu się zwyciężyć we wszystkich meczach w rozgrywkach. Co ciekawe, oprócz Górnego sukces ten pamięta również Mateusz Bryk, który przed rozpoczęciem bieżącej kampanii zdecydował się na powrót do swojego macierzystego klubu.
– Ostatnio nawet wspominaliśmy tamte czasy. To był ciekawy sezon, w którym nie ponieśliśmy ani jednej porażki. Dopiero w ostatnim meczu finałów play-off drużyna GKS-u Katowice zdołała doprowadzić do dogrywki i karnych. Cóż, takiego sezonu nigdy wcześniej nie przeżyłem i... zapewne bardzo ciężko byłoby powtórzyć tamto osiągnięcie. Jestem przekonany, iż nie tylko dla nas, wówczas bardzo młodych zawodników, było to fajne przeżycie – wspomina Kamil Górny.
Hokeiści z Jastrzębia-Zdroju są niepokonani od 23 października, kiedy to ulegli w pamiętnym spotkaniu z Unią Oświęcim 8:10. Od tamtego momentu nikt nie zdołał znaleźć sposobu na ekipę znad czeskiej granicy. Kamil Górny studzi jednak emocje i przestrzega przed hurraoptymizmem.
– Przyjmujemy tę sytuację na spokojnie. Wiadomo, że cieszy każdy kolejny wygrany mecz. Taka seria buduje dobrą atmosferę w drużynie. Nie możemy jednak pozwolić sobie na myślenie, że skoro wygraliśmy już dwanaście meczów, to trzynaste zwycięstwo przyjdzie samo. Nie możemy odpuszczać. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że dla kibiców taka passa jest istotna. Mogę zapewnić, że jeśli będzie nam dane pobić ligowy rekord zwycięstw, to postaramy się to zrobić. O ile mnie pamięć nie myli, to należy on chyba do GKS Tychy – wyjaśnia rodowity jastrzębianin.
Spotkania po reprezentacyjnej przerwie będą stanowiły swoistą weryfikację formy liderów. Patrząc wstecz, dołek ich formy przychodził zazwyczaj w okresie wczesnej zimy. Należy jednak zaznaczyć, że rok temu jastrzębianie mieli trudniejszy terminarz oraz więcej meczów do rozegrania, a także mieli „w nogach” dodatkowe spotkania w ramach Pucharu Wyszehradzkiego. Dwa lata temu dysponowali oni natomiast zdecydowanie słabszą personalnie kadrą niż obecnie.
– Od razu powiem, że od kilkunastu lat nie czytam komentarzy, więc nie znam tej opinii. Natomiast faktem jest, że... coś w tym jest. Był przecież również taki czas, gdy byliśmy "mistrzami przygotowania letniego", odnosząc komplet zwycięstw w sparingach. Pamiętam, że nawet kiedy grałem w Tychach, pojawiała się taka opinia o Jastrzębiu. W pierwszej części sezonu aż do Pucharu Polski jest bardzo dobrze, a potem bywało tak, że forma szła w dół. Mam nadzieję, że teraz tak nie będzie. Wszyscy musimy sobie zdawać sprawę, iż każdy zespół w trakcie sezonu notuje określony spadek formy. Liczę, że nam ten słabszy moment nie wypadnie w najważniejszej części rozgrywek. Trzeba przy tym pamiętać, że liga jest obecnie inna niż poprzednie, ponieważ gramy mniej spotkań – tłumaczy 31-letni defensor.
Ostatnia dobra forma jastrzębian sprawiła, że ich kibice, ale też niektórzy eksperci wieszczą im w tym sezonie spory sukces. Do fazy play-off jednak jeszcze długa droga, przed czym przestrzega sam rozmówca.
– Zdecydowanie tonujemy nastroje. Nikt jeszcze nie myśli o medalach. Przed nami spora część fazy zasadniczej i Puchar Polski, a dopiero potem play-off. Naszym celem musi być wywalczenie możliwie najwyższej lokaty przed ćwierćfinałami. Drużyny w naszej lidze są bardzo wyrównane i bez wątpienia w play-offach czeka nas bardzo trudne zadanie. Dlatego idziemy po kolei, od meczu do meczu – zapewnia Górny.
Teraz wszyscy zawodnicy mogą na chwilę oczyścić głowy od ligowej rutyny. Kamil Górny nie ma jednak zbyt wiele okazji do odpoczynku, bowiem znalazł się na liście powołanych do reprezentacji Polski na mecz towarzyski z Łotwą i turniej EIHC. Z przymrużeniem mówiąc, nie zatęskni więc za trenerem Róbertem Kaláberem, który jest przecież selekcjonerem kadry.
– Na pewno nam jako zawodnikom JKH GKS Jastrzębie jest łatwiej o tyle, że znamy naszego szkoleniowca. Wiemy, czego możemy spodziewać się pod względem treningowym czy taktycznym. Dla hokeistów z innych klubów pewne elementy zgrupowania czy zajęć mogą być nowością. My natomiast doskonale zdajemy sobie sprawę, jak bardzo wymagającym trenerem jest Róbert Kaláber. Po prostu, musisz robić to, czego od ciebie oczekuje– kończy reprezentant Polski.
Komentarze