Zespół Florida Panthers stracił prowadzenie w 5. meczu drugiej rundy play-off NHL, ale nie pozwolił sobie na dogonienie go w całej serii. Grający w rozgrywkach postsezonowych z "dziką kartą" podopieczni Paula Maurice'a tej nocy wywalczyli awans do finału konferencji.
Jeszcze na 11 dni przed końcem sezonu zasadniczego NHL zespół Florida Panthers był poza miejscem dającym awans do play-off. Ostatecznie "Pantery" zdołały awansować z "dziką kartą", w pierwszej rundzie wyeliminowały sensacyjnie mających za sobą rekordowe w historii ligi rozgrywki regularne Boston Bruins, a teraz odesłały na wakacje drużynę Toronto Maple Leafs.
Zespół z Sunrise po dogrywce wygrał z "Klonowymi Liśćmi" 3:2 i w całym półfinale Wschodu zwyciężył 4-1.
Decydującego gola w 76. minucie po kontrze strzelił bohater nieoczywisty Nick Cousins (wideo poniżej), dla którego było to pierwsze zwycięskie trafienie w tych play-offach i dopiero drugi gol w dogrywce meczu NHL. Poprzedniego zdobył 22 stycznia 2018 roku, jeszcze dla Arizona Coyotes w spotkaniu z New York Islanders.
Zanim Cousins dał "Panterom" awans, jego drużyna straciła dwubramkowe prowadzenie wywalczone w pierwszej tercji golami Aarona Ekblada i Cartera Verhaeghe'ego. Dla Maple Leafs strzelili Morgan Rielly i William Nylander, a pozostałych 50 strzałów drużyny z Toronto obronił Siergiej Bobrowski.
Cousins ostatecznie okazał się szczęśliwcem, choć wcześniej wyglądał na pechowca, bo Rielly zdobył dla rywali gola strzałem odbitym właśnie od jego nogi.
Na awans do finału konferencji klub Florida Panthers czekał 27 lat. W 1996 roku udało mu się nawet dotrzeć do swojego jedynego finału Pucharu Stanleya, ale w nim uległ 0-4 Colorado Avalanche.
Po raz czwarty w finale konferencji będzie za to prowadzący Panthers od tego sezonu Maurice, który jest jednym z najbardziej doświadczonych szkoleniowców w NHL. To trener, który zajmuje 3. miejsce w historii ligi pod względem przepracowanych w niej sezonów (25) i 4. w klasyfikacji liczby meczów w rozgrywkach zasadniczych (1 766). Jest trenerem z największą liczbą meczów wśród tych, którzy nigdy nie zdobyli Pucharu Stanleya.
Toronto Maple Leafs w tym roku wreszcie po 19 latach wygrali serię w play-off, ale w finale konferencji nie było ich od 2002 roku, gdy przegrali w nim z Carolina Hurricanes prowadzonymi wówczas właśnie przez Maurice'a, który zresztą w latach 2006-08 prowadził również - bez powodzenia - "Klonowe Liście".
Teraz z Hurricanes w finale Wschodu zmierzą się Panthers. Będzie to pierwsza rywalizacja tej pary w historii rozgrywek postsezonowych NHL.
Toronto Maple Leafs - Florida Panthers 2:3 (0:2, 1:0, 1:0, 0:1)
Rielly (28.), Nylander (56.) - Ekblad (4.), Verhaeghe (17.), Cousins (76.)
Stan serii: 1-4. Awans Panthers.
Bliżej finału konferencji zachodniej są z kolei Vegas Golden Knights, którzy tej nocy przed własną publicznością pokonali w meczu numer 5 drugiej rundy Edmonton Oilers 4:3 i w całej serii prowadzą 3-2 przed szóstym meczem, który w niedzielę odbędzie się w Edmonton.
Decydujące było 89 sekund między 35. a 36. minutą, gdy drużyna z Las Vegas strzeliła 3 gole i zmieniła wynik z 1:2 na 4:2. Najlepiej grający w tych play-offach w przewagach Oilers (47,4 %) co prawda zdobyli w tym elemencie wszystkie 3 swoje bramki, ale to właśnie Golden Knights dzięki przewagom odwrócili losy meczu. Najpierw ich kapitan Mark Stone trafił w podwójnej, a 29 sekund później Reilly Smith w pojedynczej dając swojej drużynie prowadzenie 3:2.
Smith po rykoszecie od Connora McDavida oddał strzał z powietrza i zdobył pierwszego gola w tych play-offach, podobnie jak później Nicolas Hague, którego trafienie okazało się być zwycięskim. Jack Eichel zdobył dla "Złotych Rycerzy" bramkę i dwukrotnie asystował, a Jonathan Marchessault zaliczył 3 asysty.
Dla Oilers McDavid zdobył 2 gole, w tym efektownego po indywidualnym rajdzie w trzeciej tercji i został liderem klasyfikacji punktowej play-off z 19 punktami, ale jego zespół jest o krok od odpadnięcia z rywalizacji o Puchar Stanleya. Drugi gol kapitana gości był jedynym zdobytym przez nich w 5-minutowej przewadze po karze meczu dla Keegana Kolesara za rzucenie na bandę Mattiasa Ekholma.
Zespół Golden Knights w swojej krótkiej historii po raz 3. wygrał mecz numer 5 serii przy stanie 2-2 i dotąd w poprzednich przypadkach zawsze awansował dalej. W historii NHL drużyny rozpoczynające serie u siebie i prowadzące 3-2 zwyciężały w 80,2 % rywalizacji.
Vegas Golden Knights - Edmonton Oilers 4:3 (1:2, 3:0, 0:1)
Eichel (4.), Stone (35.), Smith (35.), Hague (36.) - McDavid (4.), (43.), Hyman (10.)
Stan serii: 3-2. Szósty mecz w niedzielę w Edmonton.
Czytaj także: