Gol zdobyty przez Dustina Pennera na 6 sekund przed końcem trzeciej tercji przesądził o zwycięstwie Edmonton Oilers nad Colorado Avalanche.
Nafciarze byli do niedzieli ostatnim zespołem, który nie miał na koncie ani jednego meczu w obecnych rozgrywkach. Swój sezon rozpoczęli jednak bardzo dobrze, mimo że przez cały mecz to rywale mieli wyraźną przewagę. Świetnie w bramce Oilers spisywał się jednak Mathieu Garon, dzięki czemu gościom nie udało się ani razu wyjść na prowadzenie. Pierwszego gola w meczu zdobył w 7. minucie podczas gry w przewadze Shawn Horcoff, jeden z tych, których zabrakło zespołowi z Alberty w końcówce ubiegłego sezonu podczas zakończonej ostatecznie niepowodzeniem walki o awans do playoffs. Na wyrównanie wyraźnie przeważający goście musieli czekać do połowy drugiej tercji, kiedy to Garona pokonał Joe Sakic.W trzeciej tercji bohaterem meczu został jednak Dustin Penner. Najpierw wyprowadził swój zespół na prowadzenie 2:1, a później kiedy wyrównał Milan Hejduk, na 6 sekund przed syreną kończącą trzecią tercję Penner po raz drugi pokonał Petera Budaja zmieniając tor lotu krążka po strzale Ethana Moreau i dając swojej drużynie zwycięstwo.
Milan Hejduk gola dla gości zdobył z rzutu karnego pokonując Garona, co nie zdarza się w tym elemencie gry często. Bramkarz Oilers w ubiegłym sezonie aż dziesięciokrotnie wygrywał rzuty karne decydujące o wyniku, dając się w tych sytuacjach pokonać tylko przy dwóch strzałach. Wczoraj mimo wpuszczenia strzału Hejduka to właśnie Garon został wybrany najlepszym graczem meczu. 30-letni bramkarz Nafciarzy obronił 31 strzałów i utrzymał swój zespół w grze mimo dominacji Avalanche. Goście zanotowali wyraźną przewagę w liczbie strzałów (33-19) i nawet jeszcze większą pod względem wygranych wznowień (36-14).
- To miłe wygrać mecz w którym nie gra się najlepiej - komentował po spotkaniu trener Oilers, Craig MacTavish. - Mieliśmy trochę szczęścia, ale przyjmujemy je. Przyczyną zwycięstwa było to że nasz bramkarz zagrał lepiej od ich bramkarza. Wywołany do tablicy bramkarz Avalanche, Peter Budaj narzekał z kolei na brak szczęścia, ale miał też pretensje do siebie. - Wyglądało to tak, jakby wszystkie odbite krążki im sprzyjały - mówił Słowak. - Muszę znaleźć sposób żeby pomóc drużynie w wygrywaniu meczów i żeby wykonywać te istotne obrony, kiedy to ma znaczenie. Nawet jeśli to będzie jakiś rykoszet, muszę to obronić. Wczorajszy mecz był szczególnym dla dwóch graczy. Adam Foote rozegrał spotkanie numer 1000 w NHL, a Ľubomír Višňovský debiutując w barwach Oilers wystąpił po raz pięćsetny w najlepszej lidze świata.
Phoenix Coyotes pokonali 4:2 Anaheim Ducks i mają na koncie 2 zwycięstwa w dwóch pierwszych meczach sezonu. Duży udział w sukcesie mieli młodzi gracze - swojego pierwszego gola w NHL zdobył najwyżej draftowany Duńczyk w historii (nr 8), 18-letni Mikkel Bødker, a autorem bramki przesądzającej o zwycięstwie był Kyle Turris, który zaliczył także asystę. Pozostałe dwa gole strzelił doświadczony Shane Doan. Dla Ducks trafili Ryan Carter i George Parros, a w pierwszej tercji lód z kontuzją opuścił Rob Niedermayer, który nie wrócił już do gry.
San José Sharks po raz drugi w ciągu dwóch dni pokonali Los Angeles Kings, tym razem na wyjeździe. Po sobotniej wygranej 3:1, w niedzielę do zwycięstwa wystarczył tylko jeden gol zdobyty przez Czecha, Lukáša Kašpara. Dla 23-latka była to pierwsza bramka w NHL, a jego zespół rozpoczął sezon od trzech zwycięstw. W bramce Rekinów wystąpił zmiennik Jewgiennija Nabokowa, Brian Boucher, który od razu zanotował "shutout". Do Los Angeles wrócił już w barwach Sharks Rob Blake, regularnie wygwizdywany przez kibiców, dla których nie miał większego znaczenia fakt, że spędził on w barwach Kings 14 sezonów.
Jarosław Grabowski
Hokej.Net
Czytaj także: