Słowacki hokeista występujący w KHL odpowiada na słowa reprezentanta tego kraju, który krytykuje zawodników grających w tej lidze. - 90 % hokeistów, których znam, zrobiłoby to samo, co ja - przekonuje.
Reprezentujący Słowację zawodnik Calgary Flames Martin Pospíšil podgrzał atmosferę przed zgrupowaniem kadry przygotowującej się do przyszłotygodniowego turnieju finałowej rundy kwalifikacji olimpijskich, mówiąc, że rozważa rezygnację z występu z powodu powołań dla zawodników grających w KHL.
Pospíšil komentował, że zasady moralne sprawiają, że trudno mu być w jednym zespole z hokeistami, którzy pozostali w tej lidze lub wyjechali do niej po rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Ostatecznie wraz z bratem Kristiánem zdecydowali się wziąć udział w zgrupowaniu reprezentacji, ale wydali oświadczenie, w którym podkreślili, że nie zmieniają swojego stanowiska wobec hokeistów występujących w lidze hojnie dotowanej z rosyjskich pieniędzy państwowych, której zarzuca się, że jest propagandowym narzędziem Władimira Putina.
Teraz na słowa Pospíšila odpowiedział występujący w KHL Słowak Tomáš Jurčo.
- Coś tam widziałem, ale nie przywiązywałem do tego specjalnej wagi. Każdy ma swoją opinię i on też. Ja nie wyrażam swojego zdania o nim na cały świat. Być może kiedyś będzie w naszej sytuacji i wtedy nas zrozumie, ale teraz nie jest w naszej sytuacji. Nie przejmuję się tym co on mówi i nigdy z nim o tym nie rozmawiałem - skomentował 31-letni napastnik w rozmowie z rosyjskim portalem Championat.com.
Jurčo jest zawodnikiem zespołu Kunlun Red Star. To chińska drużyna, ale swoją bazę ma w Rosji, a mecze "domowe" rozgrywa w mieście Mytiszczi na przedmieściach Moskwy.
Słowacki napastnik grał w KHL już wtedy, gdy Rosja zbrojnie zaatakowała Ukrainę. Był wówczas zawodnikiem kazachskiego Barysu Nur-Sułtan (obecnie Astana). Później przeniósł się do Kunlun Red Star, następnie na krótko przyjechał do Szwajcarii i grał w HC Davos, ale w trakcie ubiegłego sezonu wyjechał do Rosji podpisując kontrakt z Awangardem Omsk.
Od nowego sezonu znów zagra dla chińskiej "Czerwonej Gwiazdy". Według rosyjskiego portalu Metaratings.ru za występy w tym zespole otrzyma w najbliższych rozgrywkach 30 milionów rubli rosyjskich, czyli w przeliczeniu ok. 1 milion 258 tysięcy złotych.
- Wiecie co, myślę, że 90 % zawodników, których znam i z którymi kiedykolwiek rozmawiałem, zrobiłoby to samo, co zrobiłem ja i inni hokeiści, czyli przyszło do KHL. Takich jak on [Pospíšil - red.] jest mało, ale oni bardzo głośno mówią - komentuje brązowy medalista ostatnich Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie.
Na rozpoczynającym się w najbliższy czwartek turnieju kwalifikacji olimpijskich w Bratysławie po raz pierwszy od rosyjskiej agresji z lutego 2022 roku w reprezentacji Słowacji wystąpią hokeiści z KHL.
- Mam nadzieję, że w drużynie i wśród kibiców nie będzie negatywnych emocji w tej sprawie. Mam nadzieję, że drużyna będzie w porządku i wszyscy pozwolą nam samym wybierać za siebie i nie będą rozdmuchiwać tego problemu. Liczę, że w drużynie będzie dobra atmosfera, wszyscy będą myśleć o głównym celu, czyli awansie na igrzyska, a nie będą rozmawiać o tym, co nie ma z tym nic wspólnego - mówi Jurčo.
Jego samego wśród powołanych jednak nie ma, a w kadrze Craiga Ramsaya zmieściło się ostatecznie tylko trzech zawodników z KHL. Jurčo przyznaje, że liczył na nominację do reprezentacji, ale jest też zdania, że może być dla niego lepiej, gdy będzie mógł przygotowywać się do sezonu w klubie.
Uważa jednak, że wypowiedziane publicznie w rozmowie z dziennikarzami słowa Pospíšila o graczach KHL nie pomogą atmosferze wewnątrz reprezentacji.
- Już na atmosferę wpływają - mówi. - Czasem lepiej jest zatrzymać swoją opinię dla siebie dla dobra drużyny i nie wygłaszać zbyt wielu oświadczeń, które mogą jej zaszkodzić. Nie wiem na pewno, że to się teraz dzieje. Ale wiem, że oni wszyscy są profesjonalistami. Przyjadą tam i postarają się zapomnieć o tym, co zostało powiedziane, żeby zagrać o jeden cel - awans na olimpiadę.
Czytaj także: