Trener Podhala Nowy Targ Andriej Gusow w odważnym wywiadzie potępia zbrojną napaść Rosji na Ukrainę i działania władz swojego kraju. - Kocham Białoruś, ale jest mi wstyd, że nasze władze pozwalają rosyjskim wojskom przechodzić przez swoje terytorium i atakować Ukrainę - mówi.
Podczas gdy wielu rosyjskich i białoruskich przedstawicieli świata sportu milczy o agresji Rosji na Ukrainę, przeprowadzanej także z terenu Białorusi, Gusow jednoznacznie zabrał głos w tej sprawie. Zrobił to w emocjonalnym wywiadzie dla bloga "Otrażenie", w którym akurat o hokeju mówił najmniej.
Białoruski trener wprost mówi, że rola, jaką władze jego kraju odgrywają w rosyjskiej inwazji na Ukrainę, jest powodem do wstydu.
- Rozmawiam dużo z uchodźcami, z kobietami, których mężowie zostali w swojej ojczyźnie. Rozmawiam też ze starszymi ludźmi, którzy mówią, że po raz ostatni widzieli coś takiego podczas II wojny światowej. Dlatego się wstydzę - mówi. - Nadal kocham swój kraj. Kocham Białoruś, ale jest mi wstyd, że nasze władze pozwalają rosyjskim wojskom przechodzić przez swoje terytorium i atakować Ukrainę. Że popierają wojnę. Że oszukują ludność. Że gnębią i zatrzymują tych, którzy są za prawdą i przeciwko agresji. Serce mi pęka na kawałki.
Szkoleniowiec Podhala krytykuje także samą napaść zbrojną Rosji na Ukrainę i wierzy, że ci, którzy są za nią odpowiedzialni, doczekają się sprawiedliwości.
- Nie rozumiem, jak można w XXI wieku robić coś takiego. Jakim trzeba być okrutnym. Ale myślę, że każdy odpowie za swoje czyny. Odpowie przed Bogiem i przed całym światem. Dlatego, że to już przekroczyło granicę - mówi.
Gusow z bliska przygląda się w ostatnich dniach napływowi uchodźców z Ukrainy do Polski i przyznaje, że jest pod wrażeniem pomocy Polaków dla swoich sąsiadów ze wschodu.
- Taki napływ uchodźców... Polacy - dobra robota - mówi. - Zareagowali na to bardzo żywo i jak porządni ludzie. Bardzo pomagają Ukraińcom. Wożą lekarstwa, ubrania, jedzenie na granicę i do centrów pomocy. Moi przyjaciele kupują w sklepach IKEA materace i koce i zawożą je na dworce. Są ludzie, którzy zapewniają mieszkanie za darmo. Jest wielka solidarność.
Choć największe grupy uchodźców trafiły do dużych miast, to białoruski szkoleniowiec mówi, że duży napływ uchodźców z Ukrainy widzi także w Nowym Targu.
- Nowy Targ, w którym mieszkam, to małe miasto mające trochę ponad 30 tysięcy mieszkańców. Tu też czuje się, że ludzi pojawiło się realnie więcej - opowiada. - Jest więcej samochodów z ukraińskimi rejestracjami, częściej słychać język ukraiński. Byłem na dworcu w Krakowie - tam w ogóle były wielkie tłumy. Przyjechało tak wiele kobiet, dzieci, osób starszych... To samo we Wrocławiu czy w Warszawie. A z drugiej strony wiem, że tysiące mężczyzn, którzy tu pracowali, wróciło do Ukrainy, żeby bronić swojego kraju. Są gotowi iść z widłami na czołgi - ich patriotyzm jest niewiarygodny.
On sam także stara się wspierać uchodźców. - Zostawiam tym, którzy przyjeżdżają swój numer, żeby mogli zadzwonić, jeśli będą czegoś potrzebowali. Są przecież w obcym kraju, wielu bez środków do życia i całkowicie sami - mówi.
W medialnych przekazach pojawiały się ostatnio doniesienia o wzroście negatywnego podejścia do Rosjan i Białorusinów w Polsce, ale Gusow przyznaje, że sam się z tym nie spotkał.
- Podejście do mnie jako Białorusina nie zmieniło się od początku wojny - mówi. - W końcu Andrieja Gusowa w Polsce znają. Przez wiele lat tu grałem i pracowałem jako trener. Być może za plecami ktoś mówi jakieś złe rzeczy, ale nie zwracam na to uwagi. Myślę, że tak jest w każdym kraju, niezależnie od narodowości. I oczywiście jest to dosyć niepokojące. Zrobiło się niefajnie. Ale to okropne, że Białoruś została wciągnięta w wojnę.
Gusow przyznaje, że słyszał o przypadkach złego traktowania Białorusinów i Rosjan, w których sam widzi efekt rosyjskiej agresji zbrojnej na Ukrainę.
- Słyszałem, że Białorusinom i Rosjanom odmawia się w Polsce na przykład wynajęcia mieszkań. Były też przypadki uszkodzenia samochodów czy spuszczenia powietrza z opon. Ludzie są wściekli - mówi. - I to się da wytłumaczyć - wystarczy spojrzeć na to, co robią rosyjskie wojska. Echem tej sytuacji jest nienawiść ze strony Ukraińców, którzy stracili przyjaciół, krewnych i domy rodzinne. Ona może być zasiana na dziesiątki lat, jeśli nie na stulecia.
Trener Podhala tłumaczy, że wielu ludzi w jego ojczyźnie i w Rosji popiera władze, ponieważ jest pod wpływem ich propagandy, którą nieustannie sączą podległe rządzącym media.
- Polacy i wszyscy inni muszą zrozumieć: normalni ludzie chcą pokoju. I Białorusini, i Rosjanie. Wszyscy martwimy się o Ukrainę. Ale ilu ludzi żyje na wsiach, gdzie można oglądać tylko dwa kanały? Ilu ludzi nigdy nie korzystało z internetu? Oni nawet nie wiedzą, co się dzieje - przekonuje.
Właśnie państwowe media w Białorusi i Rosji obwinia o to, że wielu ludzi w tych krajach popiera działania władz przeciwko swoim obywatelom czy - tak jak teraz - przeciwko Ukrainie.
- Dla całego świata jest ewidentne i jednoznacznie jasne, co się dzieje. Nie widzę propagandy w Polsce, tylko w Rosji i Białorusi. Oglądam różne europejskie kanały, czytam w internecie niezależne białoruskie media. Wszystko jest jasne. A jeśli chodzi o nasze państwowe media... jak mówił profesor Prieobrażenski w "Psim sercu": "I - niech was Bóg broni - nie czytajcie sowieckich gazet do obiadu" - mówi, cytując bohatera opowiadania Michaiła Bułhakowa, według którego czytanie sowieckich gazet miało wywoływać kłopoty żołądkowe. - Co mam zrobić, kiedy próbują mnie przekonać, że czerwone jest białe, chociaż na 100 % jest czerwone?
Gusow ma nadzieję, że stosunek Polaków do niego samego nie zmieni się tylko z powodu tego, że jest Białorusinem.
- Zawsze byłem dumny, że jako zawodnik i trener, występując w Polsce, reprezentowałem Białoruś na poziomie międzynarodowym - mówi. - Byłem dumny, że osiągnąłem coś w obcym kraju i zapracowałem na szacunek miejscowych. Ludzie to doceniali. Mam nadzieję, że nadal tak będzie - oni wiedzą, jakie mam zdanie na temat tego, co się dzieje. Ale to wszystko kładzie się poważnym cieniem.
Gusow w swoim wywiadzie odniósł się także do wydarzeń, do których dochodziło w ubiegłym roku, gdy władze Białorusi sprowadziły na granicę z Polską imigrantów, którzy próbowali siłą przedrzeć się do Polski, często zachęcani czy wręcz fizycznie wpychani przez funkcjonariuszy podległych reżimowi Alaksandra Łukaszenki.
- Zagranicznych obywateli umieścili w zimnie w lesie i oni rzucali kamieniami, kijami, prowokując Polaków. Jak to jest w ogóle możliwe? - pyta Gusow. - Ja służyłem w sowieckiej armii w specjalistycznych wojskach rakietowych. Granica to nie jest miasteczko namiotowe, tylko chroniony obiekt, gdzie zabronione jest długie przebywanie i wędrowanie sobie. Ciekawi mnie po pierwsze, jak białoruskie służby graniczne ich wpuściły, a po drugie jak Białorusini by zareagowali, gdyby Polacy ściągnęli sobie na swoje terytorium na przykład Litwinów, którzy rzucaliby w białoruskich pograniczników wszystkim, co mają pod ręką.
W Białorusi kibice o opozycyjnych wobec prezydenta Łukaszenki poglądach często narzekają, że głos sportowców przeciwko reżimowi jest zbyt słaby. Hokej - ulubiony sport dyktatora - bywa nawet wskazywany jako dyscyplina, w której słychać go najsłabiej. Dlaczego tak jest?
- Nie wiem, dlaczego białoruscy hokeiści i inni sportowcy milczą. Nie mnie ich oceniać. Prawdopodobnie są zastraszeni. Niektórzy podpisali dokument, że nie mogą udzielać wywiadów bez zgody pracodawcy - tłumaczy Gusow. - I w pewnym sensie można ich zrozumieć - muszą wykarmić rodziny. Ludzie siedzą i wykonują swoją pracę jak potrafią. Ale powiem tylko, że w XXI wieku jest niedopuszczalne, żeby zakazywać komuś mówić. Nie pozwalać wyrażać swoich opinii i uczuć - jak to w ogóle jest możliwe?
Białoruski trener przekonuje jednak, że wśród jego znajomych z hokejowego środowiska podobne poglądy do niego ma wiele osób.
- Większość chłopaków, z którymi ja rozmawiam, świetnie rozumie sytuację i ma tak samo negatywne podejście do tego horroru. Wielu grało z ukraińskimi hokeistami. W Kieraminie Mińsk i Szachciorze Soligorsk miałem wystarczająco dużo fajnych chłopców, jak Roman Salnikow, Witalij Liutkewycz, Jurij Nawarenko. Białoruscy i ukraińscy zawodnicy zawsze mieli przyjazne relacje - mówi. - Było też wystarczająco dużo Białorusinów, którzy grali w ukraińskiej lidze. Oczywiście oni mówią jeden drugiemu, co się dzieje.
Gusow używa mocnych słów, gdy mówi o tym, jak bardzo niezrozumiała jest dla niego agresja Rosji na Ukrainę przy pośredniej pomocy władz Białorusi.
- Gdyby mnie ktoś próbował 10 lat temu przekonać, że Rosja będzie prowadziła wojnę z Ukrainą, a w to będzie wplątana Białoruś (pośrednio czy jakkolwiek inaczej), to ja bym komuś takiemu napluł w twarz - mówi. - To jest po prostu bestialstwo. Rodzice wychowali mnie w taki sposób, że muszę mówić prawdę, a na tę sytuację nie ma innego słowa.
Trener nowotarskiej drużyny nie ma wątpliwości, co powinni dziś robić przyzwoici ludzie. - Musimy wspierać Ukraińców. Czapki z głów przed nimi. Walczą o swoją ojczyznę. Przyszedł do nich wróg, który ich niszczy - mówi Gusow. - Ludzie wiedli pokojowe życie, szli swoją drogą. Nie bez problemów, ale tak jest w każdym kraju.
Sam Gusow ma osobiste wspomnienia ze swoich wizyt w Ukrainie. - W maju regularnie jeździłem do Kijowa. Chodziłem po mieście z rodziną, odpoczywaliśmy. Kontaktowałem się ze znajomymi hokeistami. Czasem spotykaliśmy się w Odessie - wspomina. - Ludzie są wszędzie różni, ale w naszych narodach wiele rzeczy się ze sobą przeplata. Ile jest takich rodzin, gdzie na przykład mąż jest Białorusinem albo Rosjaninem, a żona Ukrainką? A teraz bratnie kraje są ze sobą w stanie wojny.
Gusow jest pod wrażeniem sposobu, w jaki prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zjednoczył swoich obywateli i przewodzi im w walce z okupantami.
- Kłaniam się przed Zełenskim, który był komikiem i pracował w show-biznesie, a teraz zachowuje się jak prawdziwy lider narodu. Zachowuje się jak prezydent, prawdziwy mężczyzna - mówi Gusow.
Zdaniem trenera Podhala wojna będzie miała dalekosiężne skutki dla relacji między poszczególnymi narodami, które potrwają dłużej niż same działania na froncie.
- Oni teraz bombardują domy, szkoły, szpitale, niszczą całe miasta. Kto by się po tym nie mścił? Nienawiść - powtórzę - została zasiana na wieki - smutno konstatuje Gusow.
Swoją wypowiedź białoruski trener kończy specjalnym apelem.
- Wzywam wszystkich, którzy są w to zaangażowani: proszę, przestańcie! Nie walczycie z nacjonalistami, tylko niszczycie cywilów i zabijacie dzieci. Już cała światowa społeczność wezwała do zakończenia wojny. Czego jeszcze potrzeba? Przestańcie! - prosi Gusow.
Czytaj także: